Ogłoszonko ze zdjęciami wrzucam na razie na pierwszą stronę. W weekend porozsyłam po serwisach (bo jednak nie wyjeżdżam...).
Czarnobiała zwana od wczorajszego wieczora Żabą (to przez te pokraczne pozy spowodowane problemem z kolanem) dalej ma te problemy z kolanem, co nas po weekendzie na pewno zaprowadzi na RTG a potem zobaczymy. Jeśli jej tak zostanie to kto ją zechce?
Muszę jeszcze jej zrobić ładne zdjęcie z białym brzuszkiem, bo to jej atut. No i straszna z niej gaduła.
Czarnulka, jeszcze bez imienia, to spokojna kicia. Odważna, łoi skórę Tadkowi co rusz, ale generalnie jest spokojnym kociakiem. Czasem mamkuje pozostałym wylizując ich i przytulając. Poza tym to łasuch ogromny. Będzie z niej duuża koteczka.
Vadliszka dzielnie nas tu dopinguje do wychowywania małego buraska. Podrzuca mięsko, myszki do zabawy. Dziś dostaliśmy kocyk, żeby przeszedł zapachami, które mały już zna, i żeby pachniał nimi jeszcze jak się przeprowadzi - takie bezpieczne znajome coś w zupełnie nowym miejscu. Dodam szczerze, że nie będzie łatwo rozstać się z Tadziem. (Tadzio ma już oficjalne imię - Tadeusz;-) od tego niejadka, co go na początku określiłam. I tak już zostało). Nie będzie łatwo, bo Tadek jest kotkiem prześlicznym i bardzo specyficznym. Nieśmiały, ostrożny i bardzo bardzo przytulaśny! Przedkłada przytulanie ponad zabawę z siostrami a jest wtedy po prostu przeuroczy... Kilka fotek Tadka, żebyście zobaczyli, że prawdę mówię:
(jest boski:D )
Trojaczki na dniach zostaną potraktowane Frontline bo pchły kupska zostawiają w sierści, choć żadnej pchły jeszcze nie dojrzałam. Problem natomiast jest, bo i moje kociambry się już drapią. Cóż poza tym? Kuracja kurczakowa pożera ogromne masy pieniędzy. Ktoś zna jakiś tani sklep z mięsem? U nas w okolicy 14,99 najtaniej widziałam za kg piersi.
Najmniejsza kitunia, siostra tych, co ma u siebie Kotalizator, jeszcze swojego imienia nie ma. Nie lubimy być pochopni w doborze imion dla kotów, więc rozmyślanie trwa. W końcu to musi być Imię;-). Kocia ma grzyba tu i ówdzie. Na razie smarujemy ale za radą Kotalizator zamienimy maść na tabletki i szczepionkę. Ale to w poniedziałek pewnie. Na razie mała wygląda jak wypłosz po tej maści, ale biega ślicznie. Szkoda tylko, że nie możemy jej przeznaczyć tyle czasu ile by chciała a jak jest sama to czasem się pobawi ale zazwyczaj śpi. Szkoda mi jej bardzo... Trojaczki chociaż biegają sobie po kuchni w towarzystwie Kernela a ona musi być sama. Przynajmniej w nocy może nas pomaltretować. Tylko z tej maltretacji mam wrażenie, że mi się grzyb instaluje na szyi. Ale może to tylko panika. W każdym razie oto koteczka.
Na razie nie robimy jej ogłoszeń, chcemy ją wyleczyć.
Pewnie już u nas zostanie ale na razie o tym nie mówimy...
Co do kobieciny z parteru - spróbuję jutro do niej zajść, zapytać o sterylizowaną zakatarzoną kicię i o to czy jeszcze w okolicy jakieś kotki są. Z tego co wiem, to zupełnie niedaleko mnie, pod blokiem, w którym mieszka Vadliszka, są również kotki. Warto byłoby je ciachnąć, ale z tego co wiem, na razie Vadliszka musi rozeznać się w terenie karmicielowo-kotkowym. Sprawę tamtych już ona załatwiać będzie. Ja od wtorku zaczynam zajęcia więc już mi też będzie ciężej się umówić na łapankę

Niemniej jednak chętna jestem do złapania tamtej kotki.
Gdyby nie brak transportu to może i sama próbowałabym. Martwi mnie tylko to, że w razie pytań ludzi nie mam czym pomachać (w sensie legitymacja TOZu czy coś) ani za bardzo jak się tłumaczyć. Podstawową wiedzę mam ale nie czuję się kompetentna w rozmowach z innymi.