otka pisze:Gocha17, Tulipan jest chłopak z Pragi. Sadyba i Piaseczno i Gocha kojarza mi się z moją koleżanką z VI LO im.T.Reytana, ale to chyba za duży zbieg okoliczości by był.
a nie, ja nawiedzalam Staszica, i to jeszcze wtedy, kiedy sie Gottwald nazywal

stare czasy ... ale kobieta o wieku nie rozmawia, wiec wracam do clue topicu
Wrocilysmy z Gracja od weta ... takiego popisu STRACHA przez duuuuuuze S jeszcze nie widzialam, ani sie po Gracji nie spodziewalam
Do weta na Sadybie podrozowala w plastikowym kontenerku, i zawsze byla to droga pelna protestow, pyszczek jej sie nie zamykal

Do Piaseczna przeprowadzke odbyla w ortalionowym plecaczku-transporterze - protesty byly tylko przez chwile w samochodze. Ale w zadnej z tych podrozy kocia nie byla az tak przerazona jak to bylo dzisiaj
Poniewaz mam wrazenie, ze urosla, to zdecydowalam sie wziac kontenerek - bo wiecej miejsca, a i poidelko na miejscu. Dodatkowo wlozylam taka welniana poszewke, na ktorej kociaki czasem spia ... bo to i milej, i cieplej gdyby wialo (no wiem, upal jest na zewnatrz, ale Gracja straszy mnie od wczoraj kichaniem ....).
Kiedy zamknelam kontenerek, patrzyla zdziwiona

co ja kombinuje?
W drodze, gdy zagladalam do kontenerka, widzialam maksymalnie rozszerzone oczka - Gracja przerazona. No wiec co i rusz gadam do niej, no i jak najszybciej dotrzec do weta, chocby do poczekalni!!!!!!!!!!!
Po drodze Gracja bardzo skutecznie ZAGRZEBALA SIE w te welniana powloczke ... a kiedys wet mi mowil, ze
koty sie nie zagrzebuja , tylko psy to robia ... no i co?!?!?! Zajrzalam, odchylilam troche przykrycie - i spojrzalam w te wielkie przerazone oczka ... i ani pisku protestu
Przyszla nasza kolejka - wiec mowie co i jak, no i trzeba kota wyjac ...
Krazylo kiedys po mailach zdjecie wilczura w gabinecie weta, ktory sie wszystkimi 4 lapami o framugi zaparl ... Gracja sie zaparla tylko tylnymi lapami (bo przednie byly w mojej wladzy), ale na tyle skutecznie, ze musialam odpuscic

zajrzalam do niej, do srodka, pogadalam, i wyjelam juz bez wiekszych problemow.
Kiciula przerazona caly czas siedziala skulona. Kiedy wet podawal odrobaczac, to mi szczeka opadla - kitulka sie nie wyrywala, dala sobie porcje wcisnac i pomlaskala (choc to podobno ma paskudny smak

) Nie wyrywala sie, gdy ja badal obmacujac cale brzusio ...
Kiedy juz bylo po badaniu, Gracja sie milimetr po milimetrze wczolgiwala do kontenerka, z pysiem przy ziemi - az podnioslam przykrycie by szybciej poczula sie bezpieczna
