Problemy i potrzeby, ale się rozpisałam...

:
Największym problemem jest brak dt… dt dla kociaków przed zimą… niby one śpią w pokoju, ale nie rozumiem, jednej rzeczy…. Gdzie są kocięta z zeszłego roku…?? Zima spowodowała, że nie ma ich już wśród nas… nie możemy pozwolić, żeby tym razem zebrała swoje żniwo… wszystkie mają świerzbowiec większy lub mniejszy, a ja niestety nie jestem w stanie im uszu czyścić… po pierwsze nie mam doświadczenia, a po drugie mam tylko dwie ręce…. Fajt faktem, że gdyby znalazł się domek, to wtedy nie ma problemu podejdę sama lub z przyszłymi właścicielami do weta indywidualnie z danym kotkiem, wet wyczyści uszka, podetnie pazurki, odrobaczy założy książeczkę zdrowia, zbada czy wszystko z kocikiem w porządku i taki wychuchany może jechać do nowego domku.
Innym problemem są ogłoszenia, kociaki mają ogłoszenia, ale zbiorowe. Za dużo jest kotów żeby każdemu z osobną zrobić ogłoszenie….
Kolejny problem, to to, że kilka kotek około 4 jeszcze urodzi…. Nie ma dt żeby im teraz zrobić sterylki
Teraz Wypadek… Wypadek to dorosły, bardzo przymilny kocur, który sobie absolutnie nie radzi w takim stadzie… Po pierwsze Herszt go wali i przegania, a ja boję się, że kiedyś przegoni go na zawsze…. Po drugie ta kicia mi gaśnie… strasznie lubi siadać przy człowieku i uwielbia głaskanie… i zawsze tak błagalnie patrzy, a ja… ja nie mogę mu pomóc… Dodatkowym problemem jest jego noga… jak przyszłam to nie kulał, ale po tym jak Herszt go przegania wydaję mi się, że jego ta łapka boli… może nie jakoś bardzo, bo w końcu wskakuje na stół, ale jednak. Wypadek został wyrzucony przez kogoś, nie urodził się na stadionie. Chwilę potem potrącił go samochód… Dzieci mówiły, że chodził z bandażem… ale nie wiem czy bandaż był bandażem, czy bandaż był gipsem… (myślicie żeby zrobić mu osobny wątek)
Mam też jednego takiego urwisa, który nadaję się tylko i wyłącznie do domku w pojedynkę… on bije wszystkich, a to jeszcze młody kociak…. Bić jak bić, ale te jego odgłosy…. Łooo matko umarłego by przegonił…
Kolejny problem to to że ja w październiku mam studia i nie będę już tak dyspozycyjna, Dodatkowo robię drugi kierunek zaocznie. Co prawda każdą wolną chwilę będę kociakom poświęcać, ale nie będzie to już to samo…
Pieniądze się kończą, to kolejny problem (wszystkie skany wrzucę w tym tygodniu ). Jak na razie większość kasy idzie na synulox który kupuję hurtowo, koci katar nadal na stadionie jest choć mniejsza ilość kotów choruje, nie mówiąc o tym, że kicie wyglądają już lepiej,
Najważniejszy problem to brak domków stałych dla kotów i konieczne zabiegi weterynaryjne i koty pokochają, bo to naprawdę są koty strasznie przymilne, który nie wymagające dużo, tylko miłości.
Dziś też wróciła na stadion podrzucona w sobotę kotka. Nie wiem czy się jutro wyrobie, ale jak nie to w środę pójdę z nią do weta, ta jej nóżka mi się nie podoba… cieszę się, mimo wszystko, że wróciła, bo sama by sobie na pewno nie poradziła. Mądra z niej kicia. Zdjęcia są boskie jak tylko kumpela mi je prześlę to wrzucę.