Nie zmieniamy mu na razie imienia, bo na to swoje trochę reaguje .
Grześ przestraszony bardzo. Ciągle chowa się po kątach.
Mam nadzieję,że jadł w nocy, bo odkąd jestem w domu, nie widziałam go przy misce.
Mamy za sobą nieudaną adopcję ( kot BARDZO bał się psa- w skrócie) i teraz siedzę cała zestresowana, czy ta się uda.
Zaglądam do niego i mówię , a on nawet daje się pogłaskać,ale za chwilę ucieka. Chyba trochę zdziczał w klatce.
Moje kotuchy też nie ułatwiają sprawy- ciągle na niego syczą.
Trochę jestem zdołowana, bo jak ta adopcja się nie uda, to TŻ juz nigdy nie zgodzi się na żadnego zwierzaka. TŻ ma złe zdanie o fundacjach ( niestety ma prawo) i o tym,że Grześ jest kotem fundacyjnym, dowiedział się w trakcie jego poznawania. Palec mu zropiał i ogólnie TŻ jest na " nie".
Niech ktoś potrzyma kciuki za tę adopcję, proszę.
1 bryt, 2 dachówki, 3 devonki, 2 orienty, 2 azjaty, 1 kundelka i straszne kudłate MCO