» Pt cze 15, 2007 11:04
Odświeżam wątek bo... kotka zostaje u mnie.
To po prostu moj kot i czułam to od początku.
To dlatego dwa razy nie wychodziło z transportem...
Tak jak 1,5 roku temu z Bałwankiem... wiedziałam, ze to mój kociak i tak szukałam domu żeby nie znaleźć...
Mało tego...
Kotka jest przybłędą, zabralam ją od kobiety, ktora wczesniej tylko raz mnie widziała ALE.... wiem czyja to była kotka i jakie sa jej losy.
Ba, znam datę urodzin, datę szczepień i poprzednie imię...
Takie zbiegi okolicznosci zdarzają się raz na kilkadziesiąt tysięcy przypadków.... czynnikiem pomocniczym jest fakt, iż Lublin jest mały i tak naprawdę to wszyscy się znają....
Skojarzyłam osobe, która ok. rok temu miała malutką rudą koteczkę i chciała się u mnie dokocić. Troche się wszystko przeciągało, ja nie miałam zdrowych kociat, tamta osoba wzięła drugiego kota z innego źródła. Skierowałam ją do mojej wetki z leczeniem i wszelkimi szczepeiniami. Małą rudą kicię widziałam tylko raz w poczekalni, gdy miała może 3-4 m-ce...
Potem absolutnym przypadkiem trafiłam w necie, na zupełnie innej niz kocia stronie, informacje tej osoby, ze szuka domów dla swoich kotów: rudej kotki 8 -mcy i kocurka- w tym samym wieku.
Wysłałam maila z pytaniem o powód. Odpowiedź otrzymałam gdy koty były juz oddane...
Od kilku dni zaczełam powoli kojarzyć fakty, zestawiac ze soba.... szukac w necie wypowiedzi tamtej osoby ... i, w jakimś poście, w podpisie, znalazłam strone gdzie były wrzucane fotki tamtych oddanych kotów. Porównanie zdjęć z żywą kicią siedząca na moim biurku nie pozostawiało wątpliwosci... to ta sama...
Co sie stało, że błąkała się po mało atrakcyjnej cywilizacyjnie okolicy Lublina? Zapewne była oddana do domu z ogrodem albo do ludzi, którzy lekceważąco podeszli do sprawy bezpieczeństwa kota...
Mogła przeciez wpasc pod samochód, lub w ręce ludzi, którzy rozmnażaliby ruda kotke a maluchy sprzedawali na Rusałce po 100zł, bo byłyby rude na 100%. Mogła trafic do zupełnie innej osoby niż ta kobieta, która akurat mnie znała i wiedziała, ze pomogę...
Mam teraz piekna, zdrową, zaszczepiona od wszystkiego i wysterylizowaną ( to już ja) koteczkę. Nie mam tylko książeczki zdrowia ale wetka z pewnoscia, na podstawie karty w komputerze, wystawi duplikat.
To po prostu był od początku mój kot. Tylko błąkał się po ludziach... aż mnie znalazł...
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%