Witam i przepraszam za długie milczenie,ale nie miałam dostępu do komputera. Wszystkim,którzy przejęli się losem burasków serdecznie dziękuję!! Jak na razie koty siedzą przerażone w mieszkaniu,od czasu do czasu zjawia się syn właściciela.Podobno miał kogoś chętnego, ale koty nie dały się złapać i chyba dobrze zrobiły, bo wątpię czy taki człowiek uczynił wysiłek, by znaleźć dobry dom. Jemu chodzi tylko o to by się ich pozbyć z mieszkania.
Dziś wieczorem będę usiłowała nawiązać z nim kontakt .Niestety nie mam jego telefonu ani adresu, natomiast w dzrwiach mieszkania są włożone kartki z moimi namiarami.Jeśli się odezwie będę chciała jeszcze dziś zorganizować łapankę. Zgłosił się wspaniały i doświadczony domek tymczasowy, ale nadal szukamy stałych opiekunów.W miarę rozwoju sytuacji będę przekazywać nowe wiadomości.