
Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
ASK@ pisze:Przy kotłowni przy bloku jest czynny kran. Przełażę przez gęsty żywopłot by do wody się dostać. Dziś zrobiłam to samo. Ranek jak co dzień? Ano nieTrzymając nad krzakami wiaderko przelazłam przez krzaluny. I wlazłam...na coś
Co odskoczyło w popłochu. To był DZIK
Duży, dorosły. Wycofał się w rozłożysty jaśmin, równie przestraszony jak ja. Spierdalałam jak mały samochodzik
Słysząc nerwowe pochrumkiwania za plecami. To była chyba mamuśka. Jeszcze kątem oka, gdy przedzierałam się w panice przez zarośla, zauważyłam że locha podchodzi do śpiących dzieci. One nie obudziły się. A paniusia delikatnie, z czułością (tak, z czułością!) dotykała ryjkiem dzieci.
Ostrzegłam kilka osób by tamtędy nie przechodzili. Bo rodzinka , ukryta była tuż przy chodniku. Tylko gęsta zieleń je zasłaniała.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 9 gości