Kumpel i Czmurasy trzy - sobie śpiewam a muzom i jest OK

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob kwi 18, 2009 17:37 Kumpel i Czmurasy trzy - sobie śpiewam a muzom i jest OK

Witam w wątku mojego zwierzyńca.

Nie wiem, czy ktoś tu zajrzy
Nie wiem też od czego zacząć

A więc na początek... trochę historii... i trochę najświeższych informacji.

Na forum nie jestem długo... ale zdążyło już nieco namieszać w moim życiu. I dało mi zupełnie inne spojrzenie na koty.

Było w moim życiu (w dzieciństwie) kilka kotów i ostatnio pies.
A urodziłam się w czasach gdy koty biegały po dworze (w mieście w bloku) i nikt nie myślał nawet o sterylizacji czy szczepieniach... już nie mówię o chorobach kocich... ale nawet nikt nie szczepił na wściekliznę.
Ale niestety już wtedy koty nie były wcale lepiej traktowane.
Kiedy zaczęłam bywać na forum jakoś wszystkie te akcje kastracyjne przerażały mnie (choć mojego kocurka też wykastrowałam... i kicia też jest wysterylizowana), bo bardzo bym chciała, żeby moje wnuki też mogły cieszyć się zwykłymi dachowcami, które kocham najbardziej.
Ale moja praca w nocy, i możliwość poczytania niektórych wątków pozbawiły mnie złudzeń co do tego, że ludzie potrafią dobrze traktować te piękne zwierzęta.

A więc do historii dalszej... była u nas kotka... buraska... która oczywiście miała kociaki... a kojarzą mi się one z ospą (moją)... bo wtedy się małe urodziły i mój starszy brat pokazał mi lusterko... a ja cała w żółtych kropkach ryczałam jak głupia... a mama przyniosła mi kociaki... jeszcze malusieńkie... a koteczka zabrała je za kark... i wyniosła do legowiska.
Kotka była drobniutka i bardzo miziasta... ale niestety nie żyła długo.. moja mama mówiła, że pewnie ktoś ją otruł... bo miała coś twardego w brzusiu... ale to mogło być pewnie i coś innego... coś co teraz dopiero się wie, że jest.
Był jakiś burasek... którego raczej mało pamiętam...
Był też wielki, piękny, srebrzysty kocur. Oczywiście nie kastrowany.
Niezwykle kontaktowy i przyjazny. I ten niestety wdał się w jakąś walkę z innym kocurem, przyszedł z rozoranym pyszczkiem, ale po opatrzeniu ran, wcale nie chciał zostać w domu... i jak poszedł tak zniknął...
To było w domu rodzinnym... i koty były bardziej rodziców niż nasze.
Kiedy poszliśmy z mężem na swoje, wtedy już nasze dzieciaki miały 7 i 5 lat... mieszkanie nowe, nowe miejsce... jakoś chciało się jakiegoś zwierzaka. Przewinęły się w tym czasie jakieś chomiczki, świnka morska, rybki... ale jakoś w tym czasie dojrzewaliśmy do psa... i oczywiście przypadkowo trafiła się sunia, od kolegi syna.
Noreczka była z nami prawie 15 lat. Kochana psinka... mówiłam, że to wilczur miniaturowy, odeszła po ugryzieniu kleszcza... w listopadzie 2005 roku. Już wtedy przeprowadziliśmy się z rodzinnego Szczecina przez Warszawę do Granicy. Było pusto i smutno bez stwora w domu, w domu który też był dla nas jeszcze obcy.

Pół roku nie było w domu zwierząt... nie licząc oczywiscie myszy, które zawsze się gdzieś przy domu kręcą.

No i pewnego majowego poranka 2006 roku pojawił się Kumpel.
Ostatnio edytowano Pon wrz 21, 2009 11:52 przez hibpo, łącznie edytowano 1 raz

hibpo

 
Posty: 684
Od: Wto sty 13, 2009 16:20
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob kwi 18, 2009 17:40

Ja czytam, pozdrawiam i czekam na c.d. :)
Też w dzieciństwie "miałam" podwórkową buraskę z kociętami...

mrr

 
Posty: 2353
Od: Czw gru 11, 2008 17:48

Post » Sob kwi 18, 2009 17:47

Bardzo się cieszę, że jest Twój wątek... Będę czytać!
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Sob kwi 18, 2009 18:15

Zaznaczę sobie i czekam na ciąg dalszy ;-)

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Sob kwi 18, 2009 18:17

Witaj! :D
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Sob kwi 18, 2009 18:20

Kumpel to pies... teraz już wiemy, że duży. Ale tego dnia wpadł mi pod nogi mały szczeniaczek. Wracałam po nocce z pracy... i zauważyłam, że kilka dziewczynek idących do szkoły uciakało przed nim. Dorośli też nie przejawiali ochoty na kontakt z psiakiem (pewnie mieli już swoje w domu). Zabrałam tą kluchę (ocenioną na 3,5 miesiąca) do domu.
Oczywiście mąż zaprotestował nieco.... ale zgodził się, że jeśli nie znajdzie się właściciel to psiak zostanie u nas. Łatwo się domyślić, że właściciel się nie znalazł. A pies zawojował nas i wprowadził swoje (niestety) prawa. Jest najmilszym psem świata i pięknym (co przedstawię na zdjęciach jak już nauczę się je wstawiać) i bardzo kochanym i co więcej... kochającym swoje koty.
No... doszliśmy do kotów...
Pierwszy - Koleś... trafił do nas w grudniu 2006... 7 miesięcy po Kumplu.. Koleś... ok 4 miesięczny krówek przybył do nas tuż przed świętami Bożego Narodzenia... prawie jak prezent świąteczny...
Kocurek przyplątał sie do kolegi, który ma trzy duże agresywne psy i kotkę, która nie toleruje innych kotów. Koleś ma 'nieczynny' jeden pazurek. I miał oczywiście ogromnego świerzba w uszach.

Kot i pies szybko znaleźli wspólny język... i tak żyli sobie we dwójkę prawie dwa lata.
Aż w końcu we wrześniu 2008 roku... znalazłam u nas w pracy na wymienniku informację o kotce szukającej domu... pięknej, nieco dzikiej burasi... byliśmy gotowi do jej adopcji... ale jej opiekunka przekazała ją do innego, niezakoconego domku, bo obawiała się,że kota nie nada się do mieszanego towarzystwa.
Od niej też dostałam namiary na forum... na Mimisię... która, miała informacje o wychodzącym kotku.
Zapomniałam napisać, że Koleś, gdy dorósł i został wykastrowany, zaczął wychodzić do ogródka.
Byłyby dwa wychodzące kotki.
Ale zamiast tego przybyła do mnie w październiku koteczka, biała w bure łatki, mamuśka (nie wiadomo ile razy) ale w tym czasie 4 kociaków, które właśnie zostały wyadoptowane.
Losy Emiśki można znaleźć w wątku:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=81 ... t=komorowa

Dokocenie było szybkie i bezbolesne. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że są środki na polepszenie stosunków międzykocich. Obyło się bez stresu i Emiśka została zaakceptowana przez psa i kocura, z wzajemnością. Kotka jest najmilszą istotką, przytulna (ale bez przesady) i rozmruczana.
Wraz z Emiśką objawił mi się świat forum kociego. Najpierw czytałam dużo zanim się zapisałam. Wprowadziło mnie to w świat zupełnie mi nieznany, świat zarówno dobrych jak i smutnych zdarzeń, świat wielu chorób i nieszczęść kocich... ale i w świat dobrych myśli, trzymanych kciuków i empatii. I świat wielu ludzi, którzy poświęcają swój czas, by zapewnić godziwe życie każdemu napotkanemu kociemu biedakowi.

Edit: link do wątku Emiśki
Ostatnio edytowano Nie kwi 26, 2009 16:59 przez hibpo, łącznie edytowano 1 raz

hibpo

 
Posty: 684
Od: Wto sty 13, 2009 16:20
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob kwi 18, 2009 18:54

Po adopcji Emiśki... obiecałam mężowi, że to koniec naszego zwierzyńca.
Ale gdy tak czytałam, ileż to bied potrzebuje domku, jakoś samo zaczęło mi się myśleć, że jeszcze jeden kot nie byłby przesadą.
Próbowałam przekabacić męża... i zanim znalazłam tego właściwego (a przymierzałam się tak po cichutku do kilku) jakoś udało mu się pójść na maleńkie ustępstwo.
Wiem, że chyba ostatnie... ale nie mówię hop...
Mąż mówi, co ludzie powiedzą, że tyle kotów w domu, że chodzą po stole, że kłaki na krzesłach (i tyłkach gości). Ale mąż kocha swoje koty, i Kumpla. I wiem, że nigdy by ich nie oddał.

No, i tu wkracza najnowsza, najbardziej burzliwa część historii -
Bartuś.
z wątku:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=89 ... highlight=
Wielu zna historię kotów na sznurkach. Tusiek jest jednym z nich.
Drobny whiskasik w wielkimi oczami.
W zasadzie Tusiek trafił do nas w najszybszy możliwy sposób, czyli z 'byłego domku' do lecznicy (w innym dużym mieście) na zabieg, potem jedna noc u Liwia_ i 300 kilometrów do nas (Mąż nawet!!! po niego pojechał).
Nie myślałam, że to może być takie trudne. Czytałam wiele wątków na forum, ale to chyba jeszcze bardziej mnie niepokoiło, że kot nie je (ile może nie jeść), że agresywny (jak go obłaskawić), że czasami podsikuje itd.
Ale na szczęście też było forum... i kilka osób, które ciepło o nas myślały i trzymały kciuki.
No i biedna Liwia_, która wysłuchiwała cierpliwie wylewane przeze mnie żale i troski i niepokoje.
Ale dzięki temu mamy teraz to co mamy. Czyli zupełnie nowego kota. Jeszcze oczywiscie jest parę rzeczy do poprawienia. Szczególnie zależy mi na akceptacji Kumpla przez Tuśka. Ale....

Edit: dodany link do wątku Tuśkowego
Ostatnio edytowano Nie kwi 26, 2009 16:29 przez hibpo, łącznie edytowano 1 raz

hibpo

 
Posty: 684
Od: Wto sty 13, 2009 16:20
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob kwi 18, 2009 18:58

Dzień doberek :)

oczywiśie, że zajrzy :)

po cichutku czekalam, kiedy wreszcie będzie wątek Twojego kociarstwa :)

pozdrawiamy serdecznie
Adoptuj, nie kupuj. Obrazek

Jeśli czujesz ból to znaczy,że żyjesz ...
Jeśli czujesz ból innych ludzi, to świadczy o tym, że jesteś człowiekiem ...

Anna Rylska

Avatar użytkownika
 
Posty: 17451
Od: Wto wrz 12, 2006 12:16
Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki

Post » Sob kwi 18, 2009 18:59

Ale reszta będzie jutro... może z pomocą forumowiczek uda mi się wkleić jakieś zdjęcia... chociaż kilka było na wątku sznurkowych... ale obiecuję, że będą zarówno historyczne, jak i świeżutki całkiem.

pozdrawiam tymczasem wszystkich czytających jak i ich menażerie wszelkiej maści

hibpo

 
Posty: 684
Od: Wto sty 13, 2009 16:20
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob kwi 18, 2009 19:03

Tak, Tusiek miał wielkie szczęście, że go przygarnęliście i pokochaliscie.
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Sob kwi 18, 2009 19:04

i teraz ma już jak w raju,
los mu wynagrodzil wszysko zle co bylo!
Adoptuj, nie kupuj. Obrazek

Jeśli czujesz ból to znaczy,że żyjesz ...
Jeśli czujesz ból innych ludzi, to świadczy o tym, że jesteś człowiekiem ...

Anna Rylska

Avatar użytkownika
 
Posty: 17451
Od: Wto wrz 12, 2006 12:16
Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki

Post » Sob kwi 18, 2009 19:14

jakby ktoś chciał zobaczyć stan zwierzyńca na dwa miesiące przed przybyciem Tuśka... to zapraszam....

http://picasaweb.google.pl/tpylak/Kumpe ... 3133086578

hibpo

 
Posty: 684
Od: Wto sty 13, 2009 16:20
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Sob kwi 18, 2009 19:17

Piekne zdjecia :love:

a spina - jest cuuudowna :love:
Adoptuj, nie kupuj. Obrazek

Jeśli czujesz ból to znaczy,że żyjesz ...
Jeśli czujesz ból innych ludzi, to świadczy o tym, że jesteś człowiekiem ...

Anna Rylska

Avatar użytkownika
 
Posty: 17451
Od: Wto wrz 12, 2006 12:16
Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki

Post » Sob kwi 18, 2009 19:23

cudności :1luvu:
Obrazek

Ruach

 
Posty: 6908
Od: Pt sty 05, 2007 8:40
Lokalizacja: Warszawa Grochów

Post » Nie kwi 19, 2009 0:42

Melduje sie :D

Zdjecia po prostu przepiekne... :)
Fantastyczny zwierzyniec, no i Tusiek - szczesciarz, ktory z oczywistych wzgledow jest mi najbardziej bliski.
Mial takiego fuksa, trafil na cudownych Opiekunow. Musi byc teraz bardzo szczesliwy... A rozmowy nocne bardzo sympatycznie wspominam :D

Czekam niecierpliwie na zdjecia, pozdrawiam serdecznie cala menazerie i ich wspanialych Duzych O Wielkich Sercach :)
Obrazek Obrazek Obrazek]Obrazek

Liwia_

Avatar użytkownika
 
Posty: 6713
Od: Pon wrz 03, 2007 20:01

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: dorcia44, niafallaniaf, puszatek, quantumix i 78 gości