Dzis wracajac z pracy znalazlam jednego z buraskow - kocurka bardzo chorego. Zaropiale oczy, trzecia powieka na wierzchu

.
Jeszcze w piatek wesolo brykal, a dzis ledwo siedzial.
Jakims cudem udalo nam sie go zlapac i zawezc na Schroegera, gdzie zostal w szpitalu.
Rokowania sa pomyslne o ile kotuch przezwyciezy choc troche stres.
Jesli stres zwyciezy moze byc roznie

.
To jednak dziczek, ktory ledwo dal sie oswoic karmicielce, a teraz siedzi sam w wielkiej metalowej klatce i traci zaufanie do ludzi
Kot moze byc w lecznicy przez okolo 4 doby. Potem wroci albo pod blok, albo znajdzie dom.
Prosze, trzymajcie za niego kciuki.
Czy ktos moglby po leczeniu wziac go do oswojenia?
Wtedy latwiej znalazlby dom.
Martwie sie, co bedzie z jego siostra. Na razie brykala wesolo z czarna dlugowlosa, ale jesli to koci katar moze byc roznie.
I na koniec - wielkie dzieki dla Limka i jej TZta. Gdyby nie oni (a zwlaszcza on) nie mielibysmy jak na Schroegera dojechac.