Świerzb - jak się bronić?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 27, 2008 18:31

Ja należę do tych, co świerzbu się boją, jak ognia. Wynika to z moich doświadczeń ze zwalczaniem świństwa u Gacka wiele lat temu. Jako mały kociak (odratowana bida bynajmniej nie domowego chowu), miał to-to. Wydawało się wyleczone. Leczenie trwało długo, w tej chwili nie pamiętam ile, ale długo po ustąpieniu objawów, żeby wybić do cna. Okazało się parę lat później, że do cna się nie udało. Świerzb zaatakował znowu mocno po ponad 2 latach leczenia onkologicznego. Kot wyniszczony, osłabiony, odporność prawie nie istniejąca. Więc: leczenie typowo na świerzba, poza tym antybiotyk, bo z podrapań robią się rany, które goić to się wcale nie zamierzały. Po antybiotyku – mimo że w zastrzykach, dołączają się grzyby. No to i grzyby. Słaby kot następnie łapał mi wszystko, jeśli istniało tylko nikłe prawdopodobieństwo, że coś złapie. Niekończące się przeziębienia, przechodzące w ostre infekcje oskrzeli. Kolejne poantybiotykowe grzybice, sensacje żołądkowo – jelitowe. Non stop gorączka. I analizowanie, czego leczenie można odpuścić na chwilę, żeby nie siadły nery, wątroba i jak najmniej obciążać system immunologiczny.

Do czego zmierzam – kotu w znakomitej, albo choć niezłej kondycji, świerzb krzywdy nie zrobi. Ale podobno bardzo rzadko udaje się go wytępić na amen. I podobno wcale nie tak łatwo stwierdzić, że go nie ma. Bo to, że pod mikroskopem w wielu próbkach go nie widać, to nie znaczy, że go nie ma. Zdrowy kot w dobrej formie bez problemu poradzi sobie ze zwalczaniem świerzbu występującego w niewielkich ilościach. Osłabiony lub chory – nie. I wtedy może to być początek katastrofy, albo co najmniej takiej jazdy, jaką uprawiałam z Gackiem przez ok. 1,5 roku non stop. Ile wymęczył się kot, ile ja zjadłam nerwów, poświęciłam czasu i wydałam pieniędzy każdy sobie dopowie.

Dlatego jak najbardziej rozumiem podejmowanie – wydawałoby się – przesadnych środków ostrożności. Bo to, że świerzb nie będzie dla zwierzaka groźny w tym momencie, nie oznacza, że nie przyjdzie taka chwila, kiedy może okazać się gwoździem do trumny.

Każdy z nas na swoją odpowiedzialność i miarę ocenia ryzyka, jakie podejmujemy dokacając się czy biorąc tymczasy. Każdy ma inne podstawy do tego – różne doświadczenia, wiedzę. I nie krytykujmy się za ‘nadmiar’ ostrożności – ta krzywdy nie zrobi na pewno. Po prostu dzielmy się wiedzą i doświadczeniami.


Jano, pisałaś o przypadkach powikłań po zastosowaniu ivermektyny u kotów. Ja tymczasem wertując forum w poszukiwaniu wszystkiego o świerzbie, w kocim abc o chorobach znalazłam ją wymienioną jako standardowy lek w przypadkach świerzbu opornych na stronghold. Co zresztą wpłynęło na fakt, że zgodziłam się na zastosowanie jej u mojej koty. Oczywiście, wetka uprzedziła mnie, że to lek nie zarejestrowany dla kotów (co również widnieje w abc). Gdy zapytałam, jakie z tego wynika zagrożenie dla koty, odpowiedziała, że wszystkie znane jej przypadki powikłań wynikały z niedokładnego odmierzenia dawki na wagę kota – bez insulinówki ani rusz, takie to wychodzą ilości. I że ryzyko jest z grubsza takie samo, jak przy wszystkich lekach o takiej toksyczności. Niestety nie mogę znaleźć wątków, o których wspominałaś. A chętnie poczytałabym, bo Brombę czekają jeszcze dwa zastrzyki.


A, i podobno coraz częściej ostatnio trafia się świerzb oporny na Stronghold

megan72

 
Posty: 3476
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Wto maja 27, 2008 18:35

Podlinkowałam wątek, w którym kociak umarł po iwermektynie. To środek skuteczny, ale bardzo ryzykowny, ponieważ koty i niektóre rasy psów reagują na niego bardzo źle, łącznie z zejściem śmiertelnym (wpływa na układ nerwowy zwierzęcia).

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto maja 27, 2008 18:36

Też najbardziej się boję wirusówek i grzybków. Jeśli chodzi o świerzba, to uszny mnie nie przeraża, ale z początku była mowa o świerzbie w ogóle. Zbiegło sie to akurat z zamieszczeniem przez Marcjannę zdjęcia kota z okropnym świerzbem ze schronu, więc trudno nie mieć skojarzeń.
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto maja 27, 2008 19:00

Jano, poproszę jeszcze raz o linka, bo się nie podczepił. I bardzo dziękuję za odpowiedź.

Ja u wetki usłyszałam, że ivermektynę można stosować tylko u dorosłych kotów w db stanie ogólnym. A skąd masz wiedzę, że koty generalnie źle znoszą ten lek?

megan72

 
Posty: 3476
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Wto maja 27, 2008 19:15

megan72 pisze:Jano, poproszę jeszcze raz o linka, bo się nie podczepił. I bardzo dziękuję za odpowiedź.

Ja u wetki usłyszałam, że ivermektynę można stosować tylko u dorosłych kotów w db stanie ogólnym. A skąd masz wiedzę, że koty generalnie źle znoszą ten lek?


Od wetów, z forum, z sieci. Z wielu źródeł. Zresztą - nie jest zarejestrowany dla kotów z powodu poważnych przeciwwskazań. Nie wyklucza to stosowania iwermektyny, ale jako ostateczność, kiedy już nic innego nie działa.

Jana pisze:
Kazia pisze:Byly przypadki smierci kota po Ivomecu?


Były. Nawet z forum pamiętam (fakt, że to był kociak). Było kilka wątków na ten temat.

Znalazłam http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=66562

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto maja 27, 2008 19:28

megan72 pisze:Do czego zmierzam – kotu w znakomitej, albo choć niezłej kondycji, świerzb krzywdy nie zrobi. Ale podobno bardzo rzadko udaje się go wytępić na amen. I podobno wcale nie tak łatwo stwierdzić, że go nie ma. Bo to, że pod mikroskopem w wielu próbkach go nie widać, to nie znaczy, że go nie ma. Zdrowy kot w dobrej formie bez problemu poradzi sobie ze zwalczaniem świerzbu występującego w niewielkich ilościach. Osłabiony lub chory – nie. I wtedy może to być początek katastrofy(...)
Dlatego jak najbardziej rozumiem podejmowanie – wydawałoby się – przesadnych środków ostrożności. Bo to, że świerzb nie będzie dla zwierzaka groźny w tym momencie, nie oznacza, że nie przyjdzie taka chwila, kiedy może okazać się gwoździem do trumny.


Ale to akurat dotyczy wszystkich żywych organizmów, nie wyłączając ludzi - i wszelkich patogenów, z jakimi się stykają. Większość z tych straszliwych zarazków wszyscy spotykamy na co dzień na swojej drodze i większości z nas ( i naszych kotów) żadnej krzywdy nie czynią. Po to mamy (nasze koty również) system immunologiczny, żeby sobie z takimi zagrożeniami radził. W sytuacji obniżenia odporności ten sam drobnoustrój zaatakuje, choćby wydawało się, że zrobimy wszystko, żeby go do organizmu nie dopuścić.

Nie ma najmniejszych szans środowiska, w którym żyjemy, uczynić aseptycznym i sterylnym, a wręcz przeciwnie: takie próby skutkują wręcz przeciwnym efektem -zarówno obniżeniem odporności, jak i alergiami, kiedy organizm głupieje, nie wiedząc, przed czym ma się bronić. I wtedy broni się przed pyłkami, białkiem w pożywieniu i - przed samym sobą (rozmaite autoagresje). Znane są np. sytuacje, kiedy używanie mydeł antybakteryjnych niszczy naturalne środowisko skóry, w którym bytują niekiedy nawet patogeny chorobotwórcze (z którymi dany, konkretny organizm nauczył się sam radzić), otwierając wrota nowym, obcym, na które nie ma odporności.
Gdyby było inaczej, nikt z nas po prostu, zwyczajnie by nie przeżył.

Co oczywiście nie znaczy, że należy ignorować zasady higieny i kwarantanny, ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku.

Zresztą, najlepszy dowód siedzi u mnie na biurku: Blender (który nb. przyniósł lamblie i kokcydia), przyjechał do nas na tymczas z miotem solidnie zakatarzonych kociaków. Mieszkały razem pod blokiem i potem u nas w garażu, Burasięta wszystkie zafaflunione, a Blendziak nawet nie kichnął. Chociaż teoretycznie powinien się zarazić.
W miocie kociaków BSE dwa maluchy miały lamblie, a trzeci, Isiek, nie. A też powinien przecież złapać.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Wto maja 27, 2008 20:06

Nordstjerna, jak najbardziej się z Tobą zgadzam. Mój post był po to, by pokazać, że nawet zwykły, pospolity świerzb, a dokładniej środki którymi się go leczy, mogą stać się początkiem lawiny. A granice zdrowego rozsądku łatwiej jest sobie wyznaczyć poznając przeciwnika i doświadczenia innych. Co wg mnie autorka wątku miała na celu.

Mojemu Gackowi, który jest teraz zdrowym i dorodnym kotem - Brombowy świerzb (skórny zresztą) wisi i łopocze. Nie zaraził się ani on, ani ja.


Jana, wg mnie nie można jednoznacznie i kategorycznie stwierdzić, że kociak z podlinkowanego wątku zmarł tylko i wyłącznie na skutek podania ivermektyny. Tam raczej zawinił wet wpuszczając w malutki i osłabiony organizm zbyt wiele na raz. W ten sposób rozumując większość leków może zabić. Niedożywionego, chorego i zarobaczonego kociaka w szczególności. Co oczywiście nie zmienia faktu, że przy stosowaniu tego akurat leku ostrożność trzeba zachować wzmożoną. Absolutnie nie twierdzę, że to zwykła kocia 'pastylka' na odrobaczenie, którą możemy kotu sami zapodać dzieląc nożem na mniej/więcej odpowiadającą wadze.


I tym więcej szacunku nabieram do postępowania wetki leczącej Brombę - najpierw wypróbowała lżejszy kaliber, odczekała, sprawdzony stan kota - badania krwi, szczególowe osłuchiwanie, obmacywanie - uprzedziła mnie o silnym toksycznym działaniu leku - i dopiero wtedy się na niego zdecydowała.

megan72

 
Posty: 3476
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Wto maja 27, 2008 20:37

megan72 pisze:Jana, wg mnie nie można jednoznacznie i kategorycznie stwierdzić, że kociak z podlinkowanego wątku zmarł tylko i wyłącznie na skutek podania ivermektyny.

Kociak u weta pojawił się "normalny", potem miał drgawki, objawy neurologiczne. To wskazuje na reakcję na iwermektynę, oczywiście nie było sekcji i nie można tego stwierdzić kategorycznie i jednoznacznie.

To tylko jeden wątek, który udało mi się odkopać. Pozwolę sobie zacytować wypowiedź:
Blue pisze:Ten lek jest w ogole nie dopuszczony do uzywania u kotow, jesli wet go zastosowal i zglosicie to w Izbie Weterynaryjnej - bedzie mial powazne problemy.

Czasem (dobrzy) weci stosuja ten lek u kotow - ale jedynie w sytuacji koniecznej, gdy kot ma np. uogolniony swierzb na calym ciele, jest w bardzo zlej formie i nie ma czasu na zwykle srodki. Ale wtedy tez biora na siebie odpowiedzialnosc i zanim to zrobia powinni powiedziec wlascicielowi kota o co chodzi i co robia.

Podanie go kotu w dobrej formie, szczegolnie kociakowi (u mlodych kotow ryzyko wystapienia wstrzasu jest o wiele wieksze), gdy inwazja swierzbu nie jest silna - jest moim zdaniem niedpouszczalne.
Ryzyko dla kota jest o wiele wieksze niz jakiekolwiek zyski - bo rownie dobrze mozna bylo go leczyc inaczej.

Jesli u kociaka wystapil wstrzas to jest wielka szansa na to ze u jego rodzenstwa tez by tak bylo - nietolerancja tego preparatu czesto jest dziedziczna.




megan72 pisze:I tym więcej szacunku nabieram do postępowania wetki leczącej Brombę - najpierw wypróbowała lżejszy kaliber, odczekała, sprawdzony stan kota - badania krwi, szczególowe osłuchiwanie, obmacywanie - uprzedziła mnie o silnym toksycznym działaniu leku - i dopiero wtedy się na niego zdecydowała.

Takie postępowanie jest w porządku, ale niestety rzadko się zdarza :roll: :(

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto maja 27, 2008 21:31 Re: Świerzb - jak się bronić?

PcimOlki pisze:Temat świerzba nieobecny w ABC.

Jasnowidzem, jeszcze nie jestem :roll: ;) .
Przy okazji nadmienie, ze jezeli jest potrzeba dodania do ABC zalozonego juz tematu to wystarczy napisac, ale nie w watku tylko np. na PW.
Ten temat jest dodany.
Obrazek
Pirackie Trio [']:
Brucek 20.10.2001-09.04.2015 / Hrupka 20.10.2001-23.07.2016 / Rysio 20.05.2002-23.06.2018
oraz Wiórka 20.04.2016-26.11.2018

PiNeski: Pirat Lotka i Neska

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25600
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Wto maja 27, 2008 22:36

marcjannakape pisze:Pamietam jak pierwszy raz usłyszałam o świerzbowcu, to spanikowałam lekko :oops:


Słyszałem o świerzbowcu wcześniej, spanikowałem dopiero przed starciem bezpośrednim. Teraz mam kocura z jajami w izolatce i zastanawiam się, czy smród tego pająka, nie wykończy bez kombinowania. :wink:

marcjannakape pisze:....
Namiętnie więc czyszczę uszy kolejnemu tymczasowi


Własnie się przekonałem, że ta czynność jest mi nieznana, tj. nie mam pewności co do solidności wykonania. Wobec powyższego jutro udaję się do podwórkowego weta ze zleceniem.

marcjannakape pisze:...Smaruję orydermilem...


Mi kazali czyścić oliwką - byle nie na sucho.

marcjannakape pisze:...
Pilnuje by koty ze sały w siebie wtulone (zazwyczaj i tak na pocztku nie chcą się tak spoufalać), sama nie całuję ich po uszach, ani nie przytulam twarzą do "wrogich obszarów". No i myje się :wink: Transportery domestosem traktuję, a posłanka każde ma osobne.
Póki co, tfu tfu przez lewe ramię, ani PK ani NP ani ja pajączków nie załapaliśmy.


Łażę tam tylko, kiedy trzeba. Kocio dziś trochę popłakuje i ciekawi go, co jest za drzwiami.
Transportery spryskane płynem do kibla (nie domestosem) suszą się w czystej strefie bo jutro hurtowo tymczasy na szczepienia powiedę.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto maja 27, 2008 22:39

Jana pisze: Kociak u weta pojawił się "normalny", potem miał drgawki, objawy neurologiczne. To wskazuje na reakcję na iwermektynę, oczywiście nie było sekcji i nie można tego stwierdzić kategorycznie i jednoznacznie. (...) :(


Jana, kociak dostał równocześnie środek na odrobaczenie i ową nieszczęsną ivermektynę - czyli sporo trucizny na raz. Nie wiemy, czy był porządnie zbadany, zważony, jak dokładnie została dobrana dawka. Ja jestem laikiem, ale nawet na moje oko dużo reguł nawet mi znanych zostało złamanych.

Nie chcę za wszelką cenę bronić tego leku, ale może jest tak, że jest to dobra broń, jeśli tylko jest stosowana z zachowaniem pewnych środków ostrożności, których w tym przypadku zaniechano (kociak, odrobaczenie +ivermektyna jednocześnie). I może nie warto robić temu lekowi złej reklamy?

Ja jestem trochę zdezorientowana, bo jednak dogrzebałam się w kocim abc w chorobach do świerzbu, i właśnie tam przeczytałam o tym, że w pewnych przypadkach przy oporności na inne leki stosuje się ivermektynę.

Z jednej strony na tym samym forum czytam, że to niejako 'standard' w leczeniu świerzba, z drugiej strony - że to trucizna, którą koty generalnie źle znoszą.

Przpraszam za upierdliwość, z jaką temat drążę, ale akurat mam kota na tym leku i ma mieć jeszcze z niego powtórkę. Jak wszyscy się domyślają, wszelakie komplikacje to ostatnia rzecz, której bym kotu i sobie życzyła. I oczywiście zaczynam się zastanawiać, czy kontynuacja tego leczenia nie jest nazbyt dużym ryzykiem.

Czy są tu lekarze weterynarii, którzy mają coś do powiedzenia na temat tego leku? W końcu nicki zapewniają anonimowość, bo domyślam się, że nikt nie chce się chwalić stosowaniem u kota leku, który jako koci nie jest zarejestrowany.

I jakie kwalifikacje ma osoba, która w kocim abc pisze o stosowaniu tegoż leku? Bo jak dla mnie, kocie choroby opisane tam są fachowo i z głową.

Jeszcze raz dodam, że nie chcę się czepiać, chciałabym tylko fachową opinię wobec sprzecznych informacji, jakie z lektury forum wynikają.

megan72

 
Posty: 3476
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Wto maja 27, 2008 22:47

Kicia_ pisze:...(przyznaję, że latem to jest trudniejsze),....

:D :D :D

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto maja 27, 2008 22:58

megan72 pisze:...
Jano, pisałaś o przypadkach powikłań po zastosowaniu ivermektyny u kotów. Ja tymczasem wertując forum w poszukiwaniu wszystkiego o świerzbie, w kocim abc o chorobach znalazłam ją wymienioną jako standardowy lek w przypadkach świerzbu opornych na stronghold. ..... A chętnie poczytałabym, bo Brombę czekają jeszcze dwa zastrzyki.


Tutaj jest krótka informacja na ten temat.

http://www.lilw.pl/biuletyn/biuletyn306.pdf

Autorka pisze o wysokiej skuteczności i skutkach ubocznych przypominających reakcje neurologiczne. Możliwa śmierć.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto maja 27, 2008 23:09

Jana pisze:Szykujecie się na najazd UFO?
.....
Z tego co wiem stronghold działa na oba świerzbowce.


Jana pisze:... Nie wyklucza to stosowania iwermektyny, ale jako ostateczność, kiedy już nic innego nie działa.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro maja 28, 2008 6:44

Monostra, jak sobie poradziłaś ze wierzbem skórnym?
ja jak się okazuję naleze do tych co boją się tego paskudztwa panicznie ,mój lokatorowi (z obnizoną odpornością prawdopodobnie z powodu białaczki i po trzech narkozach w ciągu trzech tygodni) ma dwa rodzaje świerzbu i uszny i skórny , jestem mocno przestraszona :roll: został mu podany advocat i do uszu orydermil , myślicie że to wystarczy?

Kocurka zainstalowałam juz w mojej mikroskopijnej łazience ale wymusił na mnie (głośnym krzykiem ) żebym dodała mu jeszcze przedpokój , nie wiem czy to dobra decyzja bo przedpokój łączy się z każdym pomieszczeniem i muszę przez niego ciągle przechodzić , wydaje mi się że wszędzie widzę te "robale" i wszystko mnie swedzi ..
kocurek ma duże ubytki w sierści , zastanawiam się czy mu ona odrośnie...

#klara

 
Posty: 587
Od: Czw maja 22, 2008 18:25

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: magnificent tree, Majestic-12 [Bot], Zeeni i 500 gości