Kicia znowu będzie w rodzinie zastępczej :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw cze 19, 2003 22:03 Kicia znowu będzie w rodzinie zastępczej :)

O rany!!! Jak ja się boję! :strach:
Będę musiała zostawić Kissę na ok miesiąc! Mam dla niej dobry domek - będzie u moich Rodziców.
Ale mam tyle wątpliwości, tyle rozterek, że chwilami mam ochotę nigdzie nie wyjeżdżać.
Co dziwne, moja zazwyczj sceptycznie nastawiona do moich dalekich wyjazdów Mama namawia mnie tym razem bardzo na wyjazd (wiem, że lubi Kissę bardzo, ale nie wiedziałam, że do tego stopnia)
Mam nadzieję, że nie będzie problemu z odebraniem jej po moim powrocie. A moze stanie się przyczynkiem do zakocenia Rodzicow?
Moje wątpliwości o rozterki dotyczą mnóstwa spraw:
Po pierwsze - Rodzice mieszkają na parterze, okna nie zabezpieczone i oczywiście nie ma szans. Z jednej strony to niby dobrze, bo w razie czego Kissa nie zrobi sobie krzywdy, ale co, jeśli sama postanowi sobie "pospacerować"? Oczywiście okna będą pilnowane, ale Rodzice nie zdają sobie sprawy jak szybki i sprytny potrafi być kot, myślą, że jeśli zamkną drzwi do pokoju, który się wietrzy, to wszystko będzie OK.
Nie mają wprawy w łowieniu kota lotem błyskawicy przenikającego między nogami. Poza tym mój Ojciec jest specjalistą w zapominaniu o otwartych oknach, drzwiach itp
Po drugie - Kissa nie jest wysterylizowana - ma ok 6 - 6,5 miesiąca, nie zdecydowałam się na sugerowaną przez veta sterylizację jej w wieku 4 miesięcy - Po prostu zmieniłam veta - odnalazłam takiego, któremu bardzo ufam (wyciągnął kiedyś mojego psa ze stanu, w którym wszyscy inni rozkładali już nad nim ręce). Vet sugerował poczekanie do pierwszej rujki. A rujki ani widu! Co prawda umawiałam się z nim, że w razie czego wytnie ją w czerwcu i przed rujką, ale nie wiem... Kissa jest bardzo drobna i malutka. Nie wiem, czy pędzić teraz biegiem na sterylkę (wyjeżdżam dopiero za ok. 2 - 2,5 tygodnia), czy nie...
Nie chciałabym narażać Rodziców na rujkę Kissy (ani Kissy na rujkę poza domem) nie wiem, czy poradziliby sobie z nią. I jeszcze ten parter! Czy lepiej jeszcze teraz ją wysterylizować, czy ryzykować rujkę u Rodziców, uświadomić ich i ewentualnie zapytać veta o jakiś środek, który Rodzice mogliby jej podać w razie gdyby było nie do wytrzymania? Jest coś takiego w tabletkach :?: :?: :?:
Nie bardzo mogę liczyć na to, że w razie rujki pojadą z nią do veta - mój Ojciec jest... hmmm, nie zrobi krzywdy zwierzakowi (nasz kot daaawno temu przesiadywał zawsze na Ojcu, ale nikt nie miał prawa tego widzieć),
pies był największą miłością, w razie jakiegoś wypadku (tfu, tfu :!: ) czy choroby (tfu, tfu :!: ) na pewno zawiezie kicię z Mamą do veta, ale wożenie "zdrowego" kota uzna za fanaberię (znam go dobrze i wiem że tak by było), Mama sama nie poradzi sobie z wyjazdem do veta - nie prowadzi samochodu, nie da rady włożyć Kissy do kontenera.
Co robić??? Pędzić na sterylkę? Ale Kissa jest naprawdę taka drobniutka!!!
Liczyć na to, że rujki dalej nie będzie???
Myślałam o zabraniu jej z sobą, ale to ponad 2000km, (i to by się dało, Kissa w samochodzie jest OK, byle poza kontenerkiem - na smyczy), ale tam w domu nie ma warunków dla kota - okna non stop MUSZĄ być otwarte (upały), zasłonięte co prawda persianami, ale szpary pod nimi za duże, a zamknięcie kota w jednym pokoju z zamkniętymi oknami byłoby dla niego mordęgą. Poza tym i tam będę wyjeżdżać na parę dni...
Jednym słowem Kissa nie pojedzie ze mną.

Ratunku!!! :strach:
Co ja mam zrobić??? :conf: Najchętniej bym została, ale jak Kinus i Beata MUSZĘ odreagować gdzieś w "innym świecie", oderwana od wszystkiego, bez tego będę flak totalny i nie wyrobię kolejnego roku w pracy.
A poza tym, będę mogła pożegnać się z Kicią, o której pisałam w "Kicua ma domek" :D
Oczywiście dzwonić będę jak zawsze co wieczór, poza tym pewnie zamęczę Rodziców SMSami, (na szczęście Ojciec jest maniakiem komputerowo-komórkowym), ustawię mu stronę na wysyłanie do mojej sieci i będę miała sprawozdania na bieżąco.
Ale ja się chyba zamartwię! Nie wiem, czy ma to sens, jak nie będę mogła wyrobić to po prostu wrócę od razu.
Poza tym zostaje mi Kajtek - do tej pory zostawał w domu w towarzystwie Kubusia, ale Kubuś odfrunął już za Tęczowy Most. Dochodzili do nich moi Rodzice, co drugi dzień, a ptaki latały wolno po połowie mieszkania i wszystko było OK.
Teraz też Rodzice będą przychodzić, ale i tak się martwię - Kajtek będzie sam tak długo!!!
A może ktoś w Trójmieście też ma papugę/i, i chciałby przyjąć mojego (na miesiąc!!!), a ja oczywiście zawsze chętnie przyjmę ptaszki pod opiekę w razie potrzeby? :?:
Niestety, mój Kajtek od zawsze przyzwyczjony do latania nie wysiedzi w klatce, stąd problem z "podrzuceniem" go komuś w razie wyjazdów. Ze swoim kumplem - Kubusiem dogadywał się bardzo dobrze, nie wiem, jak byłoby z innymi papugami.

Czy któs z Was zostawia kota w "rodzinie zastępczej"?
Poradźcie, proszę, na co szczególnie uczulić Rodziców, w co zaopatrzyć Kissę (oprócz namiarów na veta, oczywiście),
No i może zdecydować się jednak biegiem na steryklę??? :?: :conf:
Ostatnio edytowano Pt sty 30, 2004 22:28 przez ani, łącznie edytowano 7 razy

ani

 
Posty: 3491
Od: Pon mar 10, 2003 23:31
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw cze 19, 2003 22:09

Kurcze... no nie wiem... ale ja bym sie chyba zdecydowala... Tacie bym kladla do glowy... o rany, a moskitiery takie na rzepy im zalozyc w oknach na ten miesiac? Potem moga sibie zdjac...
I kota koniecznie zaopatrzyc w obrozke taka co sie mozna uwlonic ale z tym interesem z telefonem, bo jesli jakies okno przez zapomnienie... nie daj Boze...
Zeby nie zginela, no i zeby nie wrocila z przychowkiem :-(
Kurcze, trudna sprawa. Ja bym na te moskitiery nalegala, o ile Kissa nie jest kotem co sobie takie rzeczy forsuje bez problemu, bo wtedy to zadne zabezpieczenie. No i nie jest to tak, ze mozna wtedy kota z oknem sama na sam zostawiac zupelnie spokojnie a rodzice mogliby to tak zrozumiec... To juz sama musialabys ocenic.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87955
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Czw cze 19, 2003 22:13

Ani,
musi być dobrze.
Przede wszystim powiedz rodzicom, że zanim będą wietrzyć w jednym pokoju, niech zamkna kota w drugim. Dopiero jak go zamkną, usłyszą że tam jest, niech otwierają okna w drugim pokoju.
Co do rujki. Kup proverę. Jak dostanie rujkę rodzice podadzą jej proverę - zapytaj lekarza co i jak, a potem zostaw to wszystko zapisane rodzicom na kartce. Koniecznie zostaw im numer do weta, a jego uprzedz że może się spodziewac z ich strony telefonów. Lepiej żeby dzwonili jak nie będą czegos pewni niż żeby potem były jakieś kłopoty.
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Czw cze 19, 2003 22:30

Dzięki Wam :!: :1luvu:
Zuza: Świetny pomysł z moskitierami, gdzie takie cuda można dostać? Choćby elementy do zamontowania? Będę zmuszać Ojca, zagorzałego przeciwnika wszelkich zabezpieczeń. Mogą się okazać też dobre antymuchowo, w domu jest alarm, i nie raz już na sygnał komórek gnaliśmy tam wszyscy na złamanie karku z powodu latającej muchy :wink:
Najgorsze są 2 okna, właśnie u Ojca i w kuchni. Chałupa na szczęście chłodna nawet w największe upały, więc oprócz programowego wietrzenia okna nie stoją otworem non stop. Poza tym są uchylne z ogranicznikami, Mama będzie musiała pilnować szerokości uchyłu, poza tym i tak nie otwierają okien szeroko w pokojach pustych (parter, las obok i non-stop włamania), w razie duchoty otwiera się okno i spuszcza rozszczelnioną roletę antywłamaniową. Balkon zabudowany oknami, niestety w dolnej części okna zawsze uchylone, a Ojciec... :roll:
Katy pisze:Przede wszystim powiedz rodzicom, że zanim będą wietrzyć w jednym pokoju, niech zamkna kota w drugim. Dopiero jak go zamkną, usłyszą że tam jest, niech otwierają okna w drugim pokoju.

To klaruję non stop od paru dni :wink: A Ojciec na to: "Otworzę okno, niech idzie na wolność, tam na dachu siedzą koty, niech idzie do nich" :evil: To oczywiście żarty, ale w razie czego Ojciec na pewno nie będzie biegał naokoło bloku kiciając :(
Dzięki za informację o proverze - pójdę do veta na początku przyszłego tygodnia, może wezmę też Kissę (niech oceni, czy ciąć, ale ostatnio też mówił, że jeszcze żal, bo drobniutka) i poproszę o tabletki.
Też myślę o obróżce "samozrywającej" z namiarami, Kissa w szelkach chodzi bez większych problemów, chociaż nie lubi, myślę, że do obroży też się przyzwyczai, jak ją "ustroję" na parę dni przed wyjazdem.
Kissa dom Rodziców zna, bywa tam, i... uwielbia się chować we wszelkie możliwe zakamarki :evil: Teraz profilaktycznie będzie tam bywać jeszcze częściej.

ani

 
Posty: 3491
Od: Pon mar 10, 2003 23:31
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw cze 19, 2003 22:41

Ja pierwsze moje moskitiery kupilam w OBIM. Nie pamietam czy rzepy do mocowania byly w komplecie czy nie... :roll:

To takikwadrat sietki byl w paczce po prostu.

Ale to jest takie zabezppieczenie dodatkowe, trzeba kota pilnowac, zeby nie kombinowal, bo jak postanowi wyjsc to i tak wyjdzie. Ja wlasnie te moskitiery zalozylam antyowadowo.

Co do uchylnych okien - ABSOLUTNIE nie wolno uchylac okien przy kotach w pionie. Slyszalam przynajmniej o kilku, ktore sie udusily albo sobie zwichnely lapy :-( Ja uchylam swoje okna otwierajac je tak, zeby szpara byla taka sama na calej wysokosci okna. I klikam ogranicznik i juz.

Skoro ona lubi chodzic w szelkach to moze szelki z tym dynksem z adresem? nie wiem tylko czy kotu w tym wygodnie...
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87955
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Czw cze 19, 2003 22:56

Dzięki :D - w niedzielę lecę do OBI
No i właśnie, żeby nie było poczucia, że te moskitiery wszystko załatwiają :cry:
zuza pisze:Co do uchylnych okien - ABSOLUTNIE nie wolno uchylac okien przy kotach w pionie. Slyszalam przynajmniej o kilku, ktore sie udusily albo sobie zwichnely lapy :-( Ja uchylam swoje okna otwierajac je tak, zeby szpara byla taka sama na calej wysokosci okna. I klikam ogranicznik i juz.

Od dziś pokazywałam Mamie, jak wąsko mogą być uchylone okna - ale fakt, jak będzie chciała, to łapke wepchnie i zwichnie... trzeba to jeszcze dopracować.
A na dowód "przeciskalności" kota Kissa dziś u Rodziców zrobiła szparkę w przesuwanej szafie i wlazła... Mama była zszokowana :roll:

W szelkach chodzi, jak musi, ale za szczęśliwa nie jest.
Właśnie, co by było lepsze - szelki, czy obróżka "zrywalna"?

ani

 
Posty: 3491
Od: Pon mar 10, 2003 23:31
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw cze 19, 2003 23:04

skoro okna maja ograniczniki to moze je tak troszke tylko otwierac jak u mnie? Kota wtedy nie ma powodu skakac... przynajmniej tak to u mnie dziala.

Co do obrozki i szelek nie mam doswiadczen zadnych.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87955
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt cze 20, 2003 0:05

zuza pisze:skoro okna maja ograniczniki to moze je tak troszke tylko otwierac jak u mnie? Kota wtedy nie ma powodu skakac... przynajmniej tak to u mnie dziala.

Właśnie, max 2 cm, ale szkoda, że ograniczniki są tylko na uchył :cry:

ani

 
Posty: 3491
Od: Pon mar 10, 2003 23:31
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt cze 20, 2003 9:31

Dzieki za ten wątek:)
Właśnie piszę artykuł do 4 łap na temat tego, co zrobic w wakacje z kotem i dzięki Twoim dylematom ani, wiedziałam o czym mam przede wszystkim napisać:)

Ela

 
Posty: 1883
Od: Pt cze 14, 2002 10:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 20, 2003 12:09

ani pisze:
zuza pisze:skoro okna maja ograniczniki to moze je tak troszke tylko otwierac jak u mnie? Kota wtedy nie ma powodu skakac... przynajmniej tak to u mnie dziala.

Właśnie, max 2 cm, ale szkoda, że ograniczniki są tylko na uchył :cry:

Jak to tylko na uchyl? 8O
Twoi rodzice maja jakies inne okna niz ja :-( A moze raczej inne ograniczniki... :roll: To ja juz nie wiem co poradzic...
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87955
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt cze 20, 2003 14:29

Dziwne to jest z tymi ogranicznikami... Bo u mnie sa, ale tylko pionowo, nie uchylnie... :roll: . Moze to sprawdz, co?

Proponowalabym tylko obroze, bo z niej w razie czego kot moze sie wydostac, a z takich szeleczek nie za bardzo (poza okazami gimnastykow profesjonalnych 8) ).

A moze Twoim rodzicom przejdzie? Tzn przejda kotem czyli Kissa :D . Moim tak mieli wlasnie. Ojciec chcial koty na dwor wypuszczac bez niczego, a mama nie rozumiala, dlaczego kot chowa sie pod lozkiem podczas pierwszej wizyty w nowym miejscu. Teraz, po mozliwosci zaznajomienia sie z kotami, sa baaardzo wrazliwi i traktuja je jak swoje wnuczki prawie 8O . Przynajmniej raz w roku (jak przyjezdzam na Boze Narodzenie) odbywa sie przekupywanie kotow zeby mi pokazac, ze ICH kochaja bardziej niz MNIE :roll:

Wyjezdzaj jesli masz taka potrzebe :D za kotami teskni sie wszedzie i o kazdej porze, niezaleznie od tego, czy sa jakies problemy... A przeciez trzeba zyc :?

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Pt cze 20, 2003 21:53

Elu, a co będzie w tym artykule? Jakieś wskazówki, z których mogłabym skorzystać, albo odpowiedzi na któreś z moich pytań?

Zuzo, Beato, te okna otwierają sie i tak, i tak, ale ograniczniki są tylko na uchył :cry:

Też myślę, że raczej obroża, mam nadzieję, że będzie jej przeszkadzać mniej, niż szelki, których nie lubi. Poza tym faktycznie, w razie zahaczenia o coś w szelkach...
Tylko będę musiała chyba kupić takich obróżek kilka na zapas, bo Kissa może się "rozebrać" już przy pierwszej głupawce :roll:
Beata, wiem, że Kissa będzie bardziej pieszczona, niż w domu, bo podwójnie, tylko że w wykonaniu Ojca tylko po kryjomu :wink:
I wiem, że każdy będzie się starał ją przekupić, żeby mieć ją "tylko dla siebie", tylko ciekawe, czym, bo ona nic nie je :roll:
Na kolana nie daje się wziąć siłą, uwielbia siedzieć na kimś, ale tylko, kiedy sama wejdzie :D

ani

 
Posty: 3491
Od: Pon mar 10, 2003 23:31
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw cze 26, 2003 12:42

Właśnie byłam z Kissą u veta - zdecydowane już - jutro o 13.30 STERYLKA :!: :strach:
Vet rozważał możliwość podania hormonu i sterylki po moim powrocie, ale w końcu zapadła decyzja - sterylka ZARAZ! Stwierdził, że kota jest już dość duża, i jeśli nie miała jeszcze rujki, to będzie lada dzień.
A hormonów to po tym, co tu się naczytałam, boję się, i vet przyznał, że sterylka będzie bezpieczniejsza.
Kissa w tej chwili nieświadoma niczego i cokolwiek na mnie obrażona z powodu wizyty u veta buszuje po salonie Rodziców, moja Mama krzyczy na mnie, że panikuję na zapas i stresuję kota (właśnie zdaje mi relację ze skoków Kissy po stole :wink: ).
Dobrze chociaż, że kota w domu Rodziców tak dobrze się czuje...

O kciuki na jutro uprasza się uprzejmie :strach:

ani

 
Posty: 3491
Od: Pon mar 10, 2003 23:31
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw cze 26, 2003 12:51

8O Bede trzymac... Napewno bedzie dobrze :D

PS: Eechhh chyba przez dylematy zwiazane ze sterylka nigdy bym sie nie zdecydowala na kotke :roll:
Ewelina i...
Obrazek

Kiara

 
Posty: 5697
Od: Nie mar 02, 2003 13:18
Lokalizacja: Toruń

Post » Czw cze 26, 2003 13:05

Ani, kciuki na jutro naszykowane... Pozostałych dylematów nie zazdroszcze moj kot w zeszłym roku wylazł od rodziców, wlasnie na parterze. Oczywiscie tysiac razy mowilam o zamknieciu okien, ale nie sprawdzilam wszystkich....A sama bylam przeciez na miejscu. I moi rodzice bardzo zdziwieni, ze kot wyszedl przez szparke 2 cm... Mialam fart, bo musial wyjsc niedlugo przed moim obudzeniem się i znalazlam go po kilku minutach... Ja bym chyba 5 razy dziennie dzwonila pytac, co z kotami...

Kiara - też sie strasznie balam sterylki u kici. Ale poszło....no, bardzo dobrze.
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: elmas, Jacex123, puszatek i 78 gości