
Będę musiała zostawić Kissę na ok miesiąc! Mam dla niej dobry domek - będzie u moich Rodziców.
Ale mam tyle wątpliwości, tyle rozterek, że chwilami mam ochotę nigdzie nie wyjeżdżać.
Co dziwne, moja zazwyczj sceptycznie nastawiona do moich dalekich wyjazdów Mama namawia mnie tym razem bardzo na wyjazd (wiem, że lubi Kissę bardzo, ale nie wiedziałam, że do tego stopnia)
Mam nadzieję, że nie będzie problemu z odebraniem jej po moim powrocie. A moze stanie się przyczynkiem do zakocenia Rodzicow?Moje wątpliwości o rozterki dotyczą mnóstwa spraw:
Po pierwsze - Rodzice mieszkają na parterze, okna nie zabezpieczone i oczywiście nie ma szans. Z jednej strony to niby dobrze, bo w razie czego Kissa nie zrobi sobie krzywdy, ale co, jeśli sama postanowi sobie "pospacerować"? Oczywiście okna będą pilnowane, ale Rodzice nie zdają sobie sprawy jak szybki i sprytny potrafi być kot, myślą, że jeśli zamkną drzwi do pokoju, który się wietrzy, to wszystko będzie OK.
Nie mają wprawy w łowieniu kota lotem błyskawicy przenikającego między nogami. Poza tym mój Ojciec jest specjalistą w zapominaniu o otwartych oknach, drzwiach itp
Po drugie - Kissa nie jest wysterylizowana - ma ok 6 - 6,5 miesiąca, nie zdecydowałam się na sugerowaną przez veta sterylizację jej w wieku 4 miesięcy - Po prostu zmieniłam veta - odnalazłam takiego, któremu bardzo ufam (wyciągnął kiedyś mojego psa ze stanu, w którym wszyscy inni rozkładali już nad nim ręce). Vet sugerował poczekanie do pierwszej rujki. A rujki ani widu! Co prawda umawiałam się z nim, że w razie czego wytnie ją w czerwcu i przed rujką, ale nie wiem... Kissa jest bardzo drobna i malutka. Nie wiem, czy pędzić teraz biegiem na sterylkę (wyjeżdżam dopiero za ok. 2 - 2,5 tygodnia), czy nie...
Nie chciałabym narażać Rodziców na rujkę Kissy (ani Kissy na rujkę poza domem) nie wiem, czy poradziliby sobie z nią. I jeszcze ten parter! Czy lepiej jeszcze teraz ją wysterylizować, czy ryzykować rujkę u Rodziców, uświadomić ich i ewentualnie zapytać veta o jakiś środek, który Rodzice mogliby jej podać w razie gdyby było nie do wytrzymania? Jest coś takiego w tabletkach



Nie bardzo mogę liczyć na to, że w razie rujki pojadą z nią do veta - mój Ojciec jest... hmmm, nie zrobi krzywdy zwierzakowi (nasz kot daaawno temu przesiadywał zawsze na Ojcu, ale nikt nie miał prawa tego widzieć),
pies był największą miłością, w razie jakiegoś wypadku (tfu, tfu


Co robić??? Pędzić na sterylkę? Ale Kissa jest naprawdę taka drobniutka!!!
Liczyć na to, że rujki dalej nie będzie???
Myślałam o zabraniu jej z sobą, ale to ponad 2000km, (i to by się dało, Kissa w samochodzie jest OK, byle poza kontenerkiem - na smyczy), ale tam w domu nie ma warunków dla kota - okna non stop MUSZĄ być otwarte (upały), zasłonięte co prawda persianami, ale szpary pod nimi za duże, a zamknięcie kota w jednym pokoju z zamkniętymi oknami byłoby dla niego mordęgą. Poza tym i tam będę wyjeżdżać na parę dni...
Jednym słowem Kissa nie pojedzie ze mną.
Ratunku!!!

Co ja mam zrobić???

A poza tym, będę mogła pożegnać się z Kicią, o której pisałam w "Kicua ma domek"

Oczywiście dzwonić będę jak zawsze co wieczór, poza tym pewnie zamęczę Rodziców SMSami, (na szczęście Ojciec jest maniakiem komputerowo-komórkowym), ustawię mu stronę na wysyłanie do mojej sieci i będę miała sprawozdania na bieżąco.
Ale ja się chyba zamartwię! Nie wiem, czy ma to sens, jak nie będę mogła wyrobić to po prostu wrócę od razu.
Poza tym zostaje mi Kajtek - do tej pory zostawał w domu w towarzystwie Kubusia, ale Kubuś odfrunął już za Tęczowy Most. Dochodzili do nich moi Rodzice, co drugi dzień, a ptaki latały wolno po połowie mieszkania i wszystko było OK.
Teraz też Rodzice będą przychodzić, ale i tak się martwię - Kajtek będzie sam tak długo!!!
A może ktoś w Trójmieście też ma papugę/i, i chciałby przyjąć mojego (na miesiąc!!!), a ja oczywiście zawsze chętnie przyjmę ptaszki pod opiekę w razie potrzeby?

Niestety, mój Kajtek od zawsze przyzwyczjony do latania nie wysiedzi w klatce, stąd problem z "podrzuceniem" go komuś w razie wyjazdów. Ze swoim kumplem - Kubusiem dogadywał się bardzo dobrze, nie wiem, jak byłoby z innymi papugami.
Czy któs z Was zostawia kota w "rodzinie zastępczej"?
Poradźcie, proszę, na co szczególnie uczulić Rodziców, w co zaopatrzyć Kissę (oprócz namiarów na veta, oczywiście),
No i może zdecydować się jednak biegiem na steryklę???

