Strona 1 z 18

Łódź,Kubuś Puchatek - pokonała go panleuko... [']

PostNapisane: Pon gru 03, 2007 13:24
przez Sis
Dwa miesiące życia u kociaka to niedługo. Dwa miesiące to czas na brykanie, zabawy, ugniatanie łapkami mamy i ciekawskie zwiedzanie świata, coraz dalej i dalej... pod czujnym okiem mamy.

Kubuś Puchatek nie ma mamy. Mieszka w szpitaliku schroniska.
Jest ciekawy świata.
Zwiedza go dotykiem łapek, czuciem wibrysów, odczuwaniem ciepła i zimna na skórze, smakiem.
Puchatek ma oczy. Ale nie widzi.

Pozostawiony samemu sobie w szpitaliku kociarni, Kubuś spędzi w nim kolejny tydzień, miesiąc, i jeszcze jeden i jeszcze... aż stanie się dorosłym kotem, skazanym na ciemność i schronisko. O ile przeżyje.

Puchatek ma tak zaawansowane zmiany w oczach, że aż zrastają mu się spojówki. Wymagałby na ten moment znieczulenia i opracowania chirurgicznego rozdzielenia spojówek i potem bardzo częstego zakraplania oczu.
W schronisku na tak częste zakraplania oczu nie ma warunków.
Ratunkiem dla Puchatka byłby DOM, choćby dom tymczasowy, na podleczenie oczek.

Możesz spróbować odwrócić los, możesz mu pomóc.
Puchatek może jeszcze zobaczy świat, choć tak niewyraźny jak za setką mgieł.
Jest duża szansa, że zobaczy światło.
Widzieć światło to już bardzo dużo.
Widzieć światło, czuć światło na skórze - to znaczy żyć.

Obrazek


Bannerek:
Obrazek

Kod: Zaznacz cały
[url=http://tiny.pl/j8hr][img]http://la.gg/upl/P01.gif[/img][/url]


Kubuś miał wykonany zabieg oczek, dzień przed wyjazdem do DT zachorował na panleukopenię.


Podaję dotychczasowe rozliczenie Kubusia:

leczenie oczek:
100 zł - zabieg, krople, maści
leczenie panleuko - w sumie 430 zł

Wpłynęło do mnie albo bezpośrednio na konto CoolCaty:

140 zł od Agi86 (100 zł na leczenie oczek)
20 zł od ewy74
40 zł ode mnie
40 zł - od magicmada
300 zł - anonimowy przelew
30 zł - od barbann
100 zł i TFX - od Georg-ini
60 zł - gigi

w sumie - 730 zł.
na leczenie łącznie poszło 530 zł
pozostało - 200 zł:

30 od barbann na koncie lekowym
wspólną decyzją 170 zł zostało przelane na konto lekowe schroniskowców.

..................................

bazarki dla Puchatka:

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=69413 - zakończony - proszę o przesłanie wylicytowanej sumy dla Anny Rylskiej i jej Tosi...

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=69569
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=69599
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=69473

Kwoty wylicytowane proszę przekazać na cel wybrany przez zwycięzców bazarków.


dziękujemy...

...................

09.12.2007 18:22

Kubuś odszedł...

Byłeś dzielny, chłopczyku...

............

PostNapisane: Pon gru 03, 2007 13:38
przez mokkunia
Bardzo proszę o tymczas dla tego malca. O szansę dla niego.
U mnie ciągle kwarantanna po p, nie mogę go wziąć i tak narazić :(

Pomogę w ogłoszeniach jak tylko wrócę z pracy. Musi sie udać, nie możemy go tak zostawić.

Sis, napiszę zaraz w wątku banerkowym z prośbą o banerek dla niego.

PostNapisane: Pon gru 03, 2007 13:39
przez Sis
ok, dzięki, mokkuniu...

Wysłałam do Marcina, żeby wrzucił na stronę schronu... może dyrekcja nie zawetuje...

PostNapisane: Pon gru 03, 2007 13:54
przez wibryska
biedny maluszek
Sis może wyślij zdjęcie i opis Kubusia do dr Garncarza znanego okulisty
z Warszawy www.garncarz.pl
może coś doradzi na odległość, bardzo przydałaby się wizyta
u niego - kto może pomóc ?

PostNapisane: Pon gru 03, 2007 13:55
przez mokkunia
Sis pisze:ok, dzięki, mokkuniu...

Wysłałam do Marcina, żeby wrzucił na stronę schronu... może dyrekcja nie zawetuje...

O banerek napisałam na KŁ.
Nie wiem co jeszcze można zrobić w tej chwili...

PostNapisane: Pon gru 03, 2007 14:06
przez Jana
Czy ktoś już napisał i wysłał zdjęcie do dr Garncarza?!

PostNapisane: Pon gru 03, 2007 14:38
przez Liwia
kiedys mialam wielkie obiekcje czy wziac kociaka ze schronu - mialam kwarantanne po p. A azylowa wetka powiedziala mi wtedy: ty masz w domu tylko p, tu jest i p i wiele innego swinstwa, w o wiele wiekszym stezeniu.
To na pewno ryzykowne ale ryzykowne schronisko jest rownei wielkim a raczej jeszcze wiekszym ryzykiem (chyba ze Wasz schron jest inny od tych ktore znam).

PostNapisane: Pon gru 03, 2007 14:46
przez Sis
Napisałam do dr Garncarza, wysłałam zdjęcie. Czekam na odpowiedź.

PostNapisane: Pon gru 03, 2007 14:57
przez graszka-gn
W Żywcu jest podobny kociak już po konsultacji u dr Garncarza i operacji, można dowiedzieć się więcej jak tę akcję przeprowadziły:
Panna Migotka, choroba oczka. Po operacji. Teraz zakraplamy

PostNapisane: Pon gru 03, 2007 14:59
przez Lidka
Dopiero co mialam taki przypadek u piwniczniaka. Wzielam do domu.
Wlasciwie oko po miesiacu wyglada prawie tak samo jak zdrowe. Moj szczesliwoe mial tylko jedno oko zarosniete.
I to byla tylko kwestia czestego kropienia i troche antybiotykow w zastrzykach. Wydawalo sie, ze bedzie musial miec drugi zabieg ale skonczylo sie na pierwszym.
Ratujci mu te oczy, naprawde niewiele trzeba.

W przewazajacej ilosci przypadkow wystarczylaby gentamycyna za dwa zl podawana kilka razy dziennie. I oczy bylyby sliczne, bez problemow. Zawsze bardzo mnie to wkurza, ta bezsilnosc.

PostNapisane: Pon gru 03, 2007 15:18
przez Hannah12
Sis, mogę zaoferować pomoc finansową na leczenie oczek.

PostNapisane: Pon gru 03, 2007 15:22
przez mokkunia
Liwia pisze:kiedys mialam wielkie obiekcje czy wziac kociaka ze schronu - mialam kwarantanne po p. A azylowa wetka powiedziala mi wtedy: ty masz w domu tylko p, tu jest i p i wiele innego swinstwa, w o wiele wiekszym stezeniu.
To na pewno ryzykowne ale ryzykowne schronisko jest rownei wielkim a raczej jeszcze wiekszym ryzykiem (chyba ze Wasz schron jest inny od tych ktore znam).

Liwia, ja niestety nie jestem gotowa na podjęcie takiego ryzyka :( Nie po tym, jak walczyłam z p u trzech kociaków na raz i jak umierały na moich rękach :( Przeżył tylko Carduś, a tego przez co wtedy przeszłam nie zapomnę nigdy. Po prostu nie potrafię, przykro mi.
Będę jednak starała się pomóc w inny sposób, tyle mogę.

PostNapisane: Pon gru 03, 2007 15:26
przez Sis
Nie znam kosztów leczenia.
Nie mogę zabrać małego do siebie.

Mogę ogłaszać... zebrac pieniądze na zabieg...
nawet nie wiem, gdzie go operować...

PostNapisane: Pon gru 03, 2007 15:31
przez Liwia
mokkunia pisze:
Liwia pisze:kiedys mialam wielkie obiekcje czy wziac kociaka ze schronu - mialam kwarantanne po p. A azylowa wetka powiedziala mi wtedy: ty masz w domu tylko p, tu jest i p i wiele innego swinstwa, w o wiele wiekszym stezeniu.
To na pewno ryzykowne ale ryzykowne schronisko jest rownei wielkim a raczej jeszcze wiekszym ryzykiem (chyba ze Wasz schron jest inny od tych ktore znam).

Liwia, ja niestety nie jestem gotowa na podjęcie takiego ryzyka :( Nie po tym, jak walczyłam z p u trzech kociaków na raz i jak umierały na moich rękach :( Przeżył tylko Carduś, a tego przez co wtedy przeszłam nie zapomnę nigdy. Po prostu nie potrafię, przykro mi.
Będę jednak starała się pomóc w inny sposób, tyle mogę.

Doskonale wiem co czujesz, przezylam to samo i znam Twoja historie....
Z calego serducha zycze Kubusiowi duzo szczescia!

PostNapisane: Pon gru 03, 2007 15:39
przez mokkunia
Liwia pisze:Doskonale wiem co czujesz, przezylam to samo i znam Twoja historie....

Dzięki Liwia.
Ja wierzę, że wspólnymi forumowymi siłami uda nam się jakoś pomóc temu maluchowi.