W piątek nie wiem co mógł sobie zrobić będąc w kuchni (był tam sam) miałknął i wyszedł kulejąc na tylną nogę.Myślałam, że to przejdzie ale niestety do dziś nie jest nic lepiej. Dodatkowo wczoraj zaczęło się coś dziać z przednią łapą, ma taką wyprostowaną. "Noga" lewa" a "ręka" prawa.
Porusza się biedak jak sto nieszczęść

Do weta pojedziemy wieczorem.
Czy na Zbąszyńskiej jest rentgen???
Macie jakiś pomysł na to co mogło mu się stać? bo mam już koszmarne myśli. Postępujący paraliż ??? jakieś zapalenie nerwów ???
Nigdy nie spotkałam się z takim czymś
