Mam kotkę, piękną, drobniutką, bardzo żwawą kotkę.
Niedługo mamy wyznaczony termin sterylki i właśnie z powodu temperamentu Finki (szczegóły w wątku głównym), pani wet uważa, że lepiej po operacji będzie założyć kołnierz, bo z kubraczka się wyplącze. A jak się wyplącze, to z całą pewnością nie da go sobie założyć po raz kolejny, bez próby zagryzienia delikwenta z kubraczkiem w ręku.
Operacja ma być w sobotę 17go, a ja niestety od poniedziałku muszę być w pracy. Urlop mi się skończył niemalże, a przecież nie dostanę od wetki L4 na opiekę nad kotkiem po operacji.
I stąd moje wątpliwości.
Czy kotka, która skacze na klamki, wspina się po tapecie i wyczynia dzikie harce, będzie bezpieczniejsza z kołnierzem, czy w kubraczku?
Chodzi mi głównie o możliwość jakiegoś zaczepienia się, zaklinowania itp.
Jaka jest możliwość, że kubraczek sobie ściągnie?
Przyznam szczerze, że nie bardzo wyobrażam sobie, że przez tydzień ma mieć kołnierz... przecież nawet spać jej będzie niewygodnie.

