Strona 1 z 3

[Ira] Ludzka emigracja a zwierzaki-napiszmy list do KOT-a !

PostNapisane: Pon paź 15, 2007 17:35
przez Myszeńk@
Była sobie kotka.

"Piękna, duża, zadbana, bura zielonooka koteczka. Okaz zdrowia, wysterylizowana, odkarmiona... "
- tak o niej napisała na Kociarni Kasia D., w sierpniu tego roku.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=64428

Jej "Pan" wyjeżdżając do Irlandii zaniósł Ją do lecznicy i kazał uśpić.

Od dwóch miesięcy Ira nadal jest w tej lecznicy. Żyje, lecz to co Jej uczyniono spowodowało, że zupełnie straciła zaufanie do ludzi i dopiero od niedawna, jak napisała ku naszej radości Kasia D., próbuje wychodzić na zewnątrz, z dziury, w której się schowała :roll:

Pomyślałam sobie, że moglibyśmy razem, Ci, którzy znają Jej historię lepiej, i Ci, którzy wiedzą o podobnych przypadkach oddawania kotów do uśpienia tylko dlatego, że właściciele podjęli decyzję o wyjeździe, pomóc Irze ... i innym kotom, które znalazły się, bądź znajdą, w podobnej sytuacji.
Podejmę się z wielką chęcią zredagowania i napisania listu o Irze do miesięcznika KOT. Proszę o pomoc w zbieraniu materiałów, ponieważ, na szczęście, znam te smutne historie (choćby - szczęśliwie zakończoną - historię Leona) jedynie z Forum ... :?
Proszę o odzew także tych, którzy wyjeżdżając zadbali o swoich futrzastych przyjaciół i wzięli ze sobą kota czy koty ... lub postarali się o zapewnienie im bezpiecznego i kochającego nowego domu :)

Może dzięki temu, co wspólnie napiszemy, Ira znajdzie Dom i Dużego, któremu będzie mogła zaufać ... a Ci, którzy mają w planach wyjazd choć przez moment zastanowią się nad losem swoich podopiecznych i nie zostawią ich ze złamanym sercem, bez nadziei :(

PostNapisane: Pon paź 15, 2007 17:42
przez Bungo
Na szczęście znam tylko historię z happy endem. Moi znajomi, młode małżeństwo, mieszkają na stałę w Londynie już od kilku lat. Najpierw pojechał On, przygotował grunt, znalazł pracę. Ona przez ten czas kończyła studia - i załatwiała formalności związane z wywiezieniem dwóch kotów. Teraz żyją wszyscy razem szczęśliwie i podobno czasem zaglądaja na miau....
Ogólnie - dobry pomysł z tym artykułem, ale do KOTA zaglądają nieliczni. Może zrób także skróconą wersję, którą w formie ulotki można by rozwiesić np. w gabinetach wetów?
Powodzenia

PostNapisane: Pon paź 15, 2007 22:53
przez Elkajk
Ja moge sie pisac na historie zabrania kotow ze soba.

Zreszta zadne bohaterstwo - jak ja bym bez nich sobie tu dala rade?

Trudno mowic o wielkich trudnosciach - kotom wszczepiono chipy, zaszczepiono na wscieklizne i wyrobiono paszporty (kotki wiele razy przekraczaly granice i NIGDY im paszportow nie sprawdzali). Nie pamietam, ale calkowity koszt byl nizej 200PLN na sztuke.

Zapakowalam dobytek i koty i wynajetym samochodem pojechalam do Luksa.

Tu mieszkania szuka sie dlugo (zwlaszca jak sie czeka na pozwolenie na prace), a przedtem mieszka sie w hotelu.
Hotel uprzedzony, wlascicielka lubi koty, panie sprzatajace smutne, bo koty 'znikaja' jak przychodza sprzatac.

Wynajecie mieszkania z kotami - zaden problem, na koniec mam zaplacic za szkody, jesli koty pogryza sciany (jakos nie maja ochoty), za to dywanik schowalam w piwnicy i kupilam uzywany, bo im podchodzi lepiej niz drapak.
Kilkudniowe wyjazdy - zawsze ktos jest chetny na dogladanie kotkow (a jakie raporty-opowiesci dostaje w mailach - boki zrywac).

Dluzsze wyjazdy - to do Polski, koty jada ze mna. Nie lubia jazdy samochodem, ale przez pierwsze 10 godzin siedza cicho, liza sie, spia. Zazwyczaj nie chca ani jesc, ani pic ani do kuwetki :(.

Raz lecialy samolotem (z przesiadka) za niewielka doplata 70 EUR za 9kg kota brutto. Dzien wczesniej trzeba bylo uprzedzic przewoznika - bo pilot nie chcial miec na pokladzie wiecej niz jedno zwierze, ale na slowo uwierzyl, ze koty zyc bez siebie nie moga i bitwy w powietrzu nie bedzie.
Na lotnisku nie musialy przechodzic przez rentgen, jesli kontener przejedzie, a one ze mna na reku.

Weterynarz tu drozszy jakies 4-6 razy (ale szczepie w Polsce), karma ciut drozsza, a zwirek tanszy.

No problemo.

Pono Wielka Brytania jest troche bardziej rygorystyczna z szezepieniami i odrobaczaniem w odpowiednim dniu, ale tam moje koty sie jeszcze nie wybieraly.

PostNapisane: Wto paź 16, 2007 7:43
przez Myszeńk@
Naprawdę jest nas tak niewiele ... tych, którzy chcą pomóc Irze :?: :roll:

Cóż, szkoda ... :(

Ale czekam nadal, z nadzieją, że mój pomysł nie był jednak zły :?

Co do KOT-a, wbrew pozorom tych, co tam zglądają, nie jest mało ;)

PostNapisane: Wto paź 16, 2007 8:04
przez ewung
Myszeńko - uważam że pomysł jest super - tylko ja takich historii nie znam i nie ma jak pomóc - pomyślałam tylko ze jak napiszesz artykuł warto go np wysłać do gazety wyborczej - oni teraz mają taki cykl "witamy w Polsce" i może do innych gazet. Może ktoś przeczyta, pomyśli. Może do innych gazety go ciut uogólnić, skrócić, żeby jeszcze coś o psach było. Tyle się pisze o wyjazdach za granicę, w końcu to też część tej sytuacji. Myślę że jeszcze się odezwą ludzie którzy mogą coś konkretnego w temacie powiedzieć.Trzymam kciuki za powodzenie Twojego pomysłu

PostNapisane: Wto paź 16, 2007 8:25
przez moka1
Myszeńko! Pomysł genialny! zajrzyj tez na dogomanię ,tam zdaje się jest cały wątek wyjazdowy-sporo ludzi stara sie dowiedzieć co trzeba zrobić ,żeby zabrać zwierzaka ze sobą.maja trudności ze znalezieniem kompletu informacji.Uważam,że w każdej lecznicy powinny być dostępne info na ten temat.Można tez poprosić Wyborczą o specjalną wkładkę na ten temat-są bardzo przychylni!
Ja znam niestety tylko historię ludzi którzy zostawili swoją sukę i trzy koty.Potem ,już w UK rozpaczliwie tęsknili ,ale tak strasznie się tego wstydzą ,że nie ma mowy żeby komukolwiek o tym opowiedzieli.

PostNapisane: Wto paź 16, 2007 14:14
przez JoasiaS
Podbijam wątek - emigranci, Myszeńka czeka na wasze historie :idea:

Joasia

PostNapisane: Wto paź 16, 2007 14:25
przez kasia1311
podbijam
:wink:

PostNapisane: Śro paź 17, 2007 7:50
przez Myszeńk@
Dzięki, dziewczyny.
Czekam cierpliwie.
A do GW ... chyba napiszę albo zadzwonię, w wolnej chwili (czyli nie wiadomo kiedy) :roll:

PostNapisane: Śro paź 17, 2007 8:14
przez Georg-inia
Oprócz historii Chudego Leona, tak naprawdę nie wiemy, ile zwierzaków straciło dom, znalazło się w schronisku właśnie z powodu wyjazdu opiekuna :(

O dymnym Gwiazdorku jednak wiemy na pewno.
Kolejna przestroga, tym razem dla ludzi przed wyjazdem pozostawiających swoje zwierzaki u "przyjaciół" :twisted:
Opiekun Gwiazdorka wyjechał, a kot został pod opieką kolegi. Niestety kolega ów stwierdził, że nie ma ochoty zajmować się czyimś zwierzakiem i oddał go do schronu. Czy Duży Gwiazdorka w ogóle o tym wie? nie wiadomo... To Gwiazdorek.
Obrazek

Przerażony, wychuchany przytulak był w schronisku na szczęście tylko około 10 dni. Nie jadł - nawet karmiony z ręki. Bał się innych kotów. W końcu przestał w ogóle się ruszać, siusiał pod siebie :( W niedzielę Gwiazdorek trafił do nowego domu, do Pani, która swojego rezydenta, znalezionego w piwnicy odchowała na strzykawce od ślepego kociaczka. Mam nadzieję, żeGwiazdorek będzie tam szczęśliwy. Mimo że tego zazwyczaj nie robię, dałam Pani namiary na siebie, gdyby coś się działo z Gwiazdorkiem...

PostNapisane: Śro paź 17, 2007 9:18
przez JoasiaS
No widzisz Myszeńka - masz historię :D

Forumowicze - czekamy na więcej!

Joasia

ps) mnie osobiście bardzo poruszyła historia z tego wątku (znajduje się praktycznie w pierwszym poście): http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=66982

PostNapisane: Czw paź 18, 2007 13:19
przez JoasiaS
podnoszę - ważny temat :idea:

Joasia

PostNapisane: Pt paź 19, 2007 9:04
przez Myszeńk@
Joasiu S., dzięki za pomoc.
Może w weekend uda mi się pozbierać w jedną całość to co już napisane, ale czekam na więcej :idea:
Przedwczoraj była u mnie dawno nie widziana koleżanka, mieszkająca obecnie w Anglii, która zostawiła dwie kotki (mamę i córkę - rodzinę naszej Zeldy) w Polsce, w swoim mieszkaniu, pod opieką wynajmującego to mieszkanie lokatora. Nie zabrała ich ze sobą, bo ... nie miała kasy na wszystkie formalności :roll: Ale przynajmniej czarne damy żyją i mają się nieźle :wink:

Nadal kciuki za Irę :)

PostNapisane: Pt paź 19, 2007 10:57
przez JoasiaS
kciuki za Irę obowiązkowo i cały czas :wink: :ok:

Joasia

PostNapisane: Sob paź 20, 2007 2:40
przez PcimOlki
Elkajk pisze:Ja moge sie pisac na historie zabrania kotow ze soba.
Zreszta zadne bohaterstwo - jak ja bym bez nich sobie tu dala rade?


To fakt, ja nie daję rady.

Elkajk pisze:Trudno mowic o wielkich trudnosciach - kotom wszczepiono chipy, zaszczepiono na wscieklizne i wyrobiono paszporty (kotki wiele razy przekraczaly granice i NIGDY im paszportow nie sprawdzali). Nie pamietam, ale calkowity koszt byl nizej 200PLN na sztuke.
.....

No problemo.

Pono Wielka Brytania jest troche bardziej rygorystyczna z szezepieniami i odrobaczaniem w odpowiednim dniu, ale tam moje koty sie jeszcze nie wybieraly.


No... troche To może zainteresuj się, jak duże jest to pono troche.