Niestety nie moglam Wam zdac wczesniej relacji, a teraz to sie nazbieralo wrazen!
POWITANIE.
Wegielek vel Leon, bede go nazywala Leonem bo jest Zawodowcem w grze w "zabijanie" (np zabijanie mojej reki i polowanie na nią, ale o tym dalej) przywedrowal w piatek wieczorem. Po wypuszczeniu go z transportera, znalazl sobie przytulna komode pod ktora wlazl i .. nie wychodzil az nie zapachniala mu miska z mieskiem mniam mniam. To go oniesmielilo, bo coz moze byc lepszego niz kolacja? Nawet w pelnym nowych zapachow miejscu? Niesmialosc szybko przeszla i zaczelo sie wielkie obwachiwanie pokoju nr 1, w ktorym zostal wypuszczony. HA. Wygladal przecudnie, jak pies mysliwski z ciekawoscia zagladajacy w kazdy kącik i rownie glosno weszyl, pewnie przez zatkany jeszcze nosek. TERAZ rozumiem dlaczego angielska wersja przyslowia "ciekawosc - pierwszy stopien do piekla" brzmi w doslownym tlumaczeniu: ciekawosc zabila kota (couriosity killed the cat). Moje pierwsze spostrzezene: koty sa ciekawskie

PIERWSZA NOC
Hm, kto pisal ze sie nie wyspie? No wiec tak, nie wyspalam sie od 2 tygodni


Przynajmniej nie w nocy. Moj TZ spal jak zając czujnie pelen przerazenia czy mu "kot sie nie rzuci do gardla". Mowie Wam - komedia i ryczenie ze smiechu

Ranek byl radosny dla mnie a TZ wstal z przekrwionymi oczami.. Od tej pory Leon przez nastepne pare dni byl odcinany na noc od sypialni. Biegal sobie po mieszkaniu swobodnie. Ale od niedawna otwieram mu drzwi od sypialni i pod nieobecnosc mojego TZ proboje go nauczyc "ze w nocy sie spi a nie przeszkadza TZ-tom". O rany. Nie wiedzialam ze oprocz oswajania kotka czeka mnie "oswajanie TZ-ta do posiadania kotka".
Zazdrosny jest. "znowu miziasz tego kota! A ja?"- to slysze czesto.
Niekiedy (prawie zawsze:() proby miziania koncza się podrapaniem. Tzn. Leon daje sie podrapac pod brodą ale trzeba byc czujnym bo jesli sie szybko nie zabierze reki "spod brody" - hm dostaje sie lapą lub zebami. Moja reka wyglada jak po żniwach. Leon nie jest typem przytulacza na dzien dobry.. Oczywiscie jak ma nastroj to lezy na boku i daje sie miziac, ale to jest rzadkie.. Mam nadzieje ze zaskarbie sobie jego zaufanie.
Jest agresywny ale ma przejawy "glaskacza".Tylko kiedy mi zaufa?
PIERWSZY WEEKEND
To co koty robia czesto trafilo mi sie na "dzien dobry". Po radosnym powrocie w sobote z zakupow zastanowil mnie dziwny hmm odorek w mieszkaniu. No tak, pod łozkiem był pawik. Pewnie ze stresu. Dzwonie do Katy i podobno pierwszego dnia tez tak sie u niej zachowal. Dzielnie sprzatam i wietrze.
Nastepna byla mala bieguneczka, niestety nie trafiona w kuwetke.
2:0 dla kotka. Ale nic mnie to nie wzrusza. Na szczescie potem juz bylo w porzadku. Zakraplanie oczek to kolejne slady na rekach. Wieczorem to byl juz taki nieznosny, ze biegalam za nim w rekawicach kuchennych probojac go zlapac do zakraplania, a moj TZ sie tarzal po podlodze. Swietna mieli zabawe obaj (Leon i TZ)
Kociambra zaczyna robic postepy -obwachiwanie domu trwa. A myszka do zabawy jest cudna i skacze na nia jak kangur. Pierwszego dnia traci ogon i jest wypatroszona. A co to bylo jak zobaczyl ptaszka za oknem?! Warczenie i mlaskanie, pierwszy raz w zyciu widzialam jak kot mlaska! Wszelkie meble zostaly na razie uchowane, jakby nie mial nawyku drapania, pewnie dlatego ze mial obciete pazurki. Zdorwie tez sie poprawia, mniej leci z oczek i noska, widac to rowniez po harcach. Zaczynaja sie galopady po mieszkaniu! Leon chodzi za mna jak piesek! Widac ze dotyku lub brania na rece to nie za bardzo lubi, ale jest bardzo towarzyski, bez wzgledu czy myję zeby, lezę na kanapie czy zmywam, jest obok mnie. Oczywiscie blyskawicznie jest obok mnie jak jestem w kuchni, a dzwiek mikrofalowki w ktorej rozmrazam miesko jest wrecz magnetyczny:)
Wlasnie, miesko. Na razie je miesko. Straszne ilosci, jakby bidulek bal sie jeszcze czy i kiedy dostanie nastepny posilek .. Na szczescie teraz to juz bedzie mial go zawsze!
W niedziele rozczulil mnie bardzo! Lezalam na kanapie a on przyszedl, polozyl sie w nogach, zaczal sie moscic, a potem zasnal obejmujac moja noge lapkami, wtulony pyszczkiem we mnie! Zamarlam i balam sie poruszyc takim przejawem kociej milosci! Warto bylo przewrocic sobie zycie do gory nogami dla takiego domownika!
PONIEDZIALEK i reszta dni z dlugim weekendem
To straszne, trzeba isc do pracy a kociambra 8 godzin sama. Co to bedzie? Caly dzien nie moge sie skupic, mysle jak to bedzie po powrocie. Na szczescie Uff kot caly tylko troszke jakby steskniony?!!, dom caly i co za radosc! Codziennie pedzilam do niego kupujac po drodze rozne rzeczy do jedzenia - hm czy cos jest na rynku konserw kocich co mu smakuje? Bez wzgledu na cene, zawartosc, producenta- miesko wolowe wygrywa!

Na szczescie byl dlugi weekend wiec zostalam w Wawie zeby troche kotka
zaprzyjaznic. Bylo milo, ale niestety agresje ma wciaz duza

Nosek i oczka w porzadku, jeszcze dostaje kropelki bo wet mowi ze ma male powiklania po kocim katarze ale ładnie zdrowieje.
Przerazilam sie ze mam alergie na siersc! A bylo to tak, ze ktoregos z tych wolnych dni zaczelo pylic cos co mnie uczula (wiedzialam ze mam na trawe i chwasty uczulenie, ale na siersc kota - wyszly mi negatywne testy, wiec nie). Cale dopoludnia kichalam. Wyszlam na rower i mi przeszlo. Wpadlam w panike ze to na pewno Leos. Ale na szzcescie nastepnego dnia minelo a ja kupilam jakis lek na uczulenie. Wtedy pewnie bylo apogeum kwitniecia czegos co mi przeszkadza. Ale sie przestraszylam, bo Leosia mialam wtedy zaledwie pare dni..
Strasznie mi przykro jak musze wychodzic do pracy bo tak dlugo kociambra jest sam. Widac ze coraz bardziej cieszy sie na moj widok! JAkie to niesamowite uczucie! Wita mnie w drzwiach, miauczy, popedza - "gdzie ta miska?" potem chodzi za mna krok w krok. Gdyby tak nie drapal mocno i nie gryzl. Bardzo mocno potrafi pokazac swoje niezadowolenie.
Ostatnio jak nie spodobalo mu sie ze go wzielam na rece, po zeskoczeniu, uryzl mnie na odchodnym w palec u nogi - pelen oburzenia, ze jak moglam!
Ucze sie mowy kociej. Dzis jak szlam do pracy, zamiauczal za mna przy drzwiach. Chyba z tesknoty ze wychodze:(
Przez osttnie pare dni bardzo ograniczylam swoje zycie "towarzysko-sportowo-popoludniowe" - chce jak najwiecej czasu spedzac z Leonem.
Jakos tak mnie do niego ciagnie.. Chyba go rozpieszczam. I obawiam sie ze ..przekarmiam? Ale skoro ma apetyt to czy powinnam go nie rozpieszczac smakolykami pomiedzy posilkami? Np. zolteczkiem czy serkiem bialym?
Moje spostrzezenia co do Leosia:
1. nie lubimy sie myc - to zaskakujace, ale Leon sie rzadko myje, a jesli juz to lekko pyszczek i troche moze sie czasem polize po klejnotkach

2. Wolowina jest the best. Lubi tez zoltko, ryke, serek i mleko-wody nie pije tylko mleko. Nie ma biegunek po nim wiec chyba nie ma przeszkod zeby je dostawal? Odkrylam cos co mu ewentualnie smakuje - oczywiscie jak to sie zmiesza z wolowina


3. Agresja dalej w nim jest na dosc duzym poziomie. W sumie caly czas na takim samym ale ja nauczylam sie go omijac jak jest zaczepny. Nie wiem co zrobic zeby nie atakowal mojej reki zebami i pazurami podczas zabawy? Nawet nie zabawy - jedynie gdy wracam z pracy lub rano kiedy jest steskniony za mna - przytula sie, ociera a tak to na poglaskanie reaguje drapaniem lub gryzieniem

4. Generalnie Leos jest swietnym kotkiem - i strasznie fajne jest mieszkanie z nim. Bardzo by mi go brakowalo gdyby nagle ktos mi go zabral. Mam mnostwo zdjec, ktore musze umiescic. No i podpis.
Uff. Jeszcze dwie godziny i pedze do Leona. Codziennie odkrywam w nim cos nowego. Np. jak zabieral sie do tej nowej puszki z karma, najpierw na mnie spojrzal pelen politowania a potem, lapka zaczal dotykac zawartosc w misce, zastanawiajc sie co to jest? i łypiac na mnie okiem pelnym podejrzen. Cudne stworzenie!. Czasem chodzi po mieszkaniu i pomiaukuje teskniac za czyms, a ja na razie nie wiem za czym.
Pozdrawiam Was

Zakocona Olcia