Strona 1 z 16

Kocury,koteczki i kocięta, wariatkowo !

PostNapisane: Czw cze 14, 2007 23:12
przez Barbara Horz
Nie chciałam zaczynać nowego tematu, bo problemów jest tu pełno a ja myślałam, że sobie poradzę. Niestety to co zobaczyłam w ubiegłym tygodniu przeszło moje wyobrażenia. Na podwórku gdzie dokarmiamy koty sześć kocurów walczyło ze sobą o kotkę, która też już była poturbowana. Kotkę wpuściłam do pracowni ale tam nikt w sumie nie przebywa i jak wychodziłam musiałam ją wypuścić. Wczoraj kotka miała sterylkę. Obecnie jest w pracowni do czasu ściągnięcia szwów.Potem trzeba będzie ją wypuścić. Dziasiaj stwierdziłam, że następna kotka została napadnięta przez kocury w pełni tego słowa znaczeniu. Kotka jest jeszcze karmiąca, ma dwa małe kociaki na które nie potrafię znaleść domku. Myślałam, że się uda i wtedy ją ciachnę ale kocury są tak namolne, że nie mam na co czekać. Co mam zrobić z małymi koteczkami, one nie mogą zostać same na tym podwórku, a mamusia po sterylce też już nimi nie będzie się zajmować. Kotki mają ok. 1,5 m-ca same jedzą, są zdrowe ale co dalej. Podwórko jest bardzo nieprzyjazne / dużo samochodów i ludzi nielubiących koty/. Właściwie nie ma się co dziwić te kocury to chyba z całej okolicy tam zeszły. Nie wiem czy po sterylce kotek, kocury dadzą im spokój,czy też będą próbować. Prawdziwy horror. Fotki małych kociaczków:
http://upload.miau.pl/3/13820.jpg
http://upload.miau.pl/3/13816.jpg
http://upload.miau.pl/3/13818.jpg

PostNapisane: Czw cze 14, 2007 23:26
przez casica
Właśnie mam u siebie 3 małe http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=60016
Może weź do pracowni, mamusię wysterylizuj, a na małe daj ogłoszenia. Albo spróbuj znaleźć dla nich tymczas. Małe kotki raczej znajdą chętnych, ale trzeba szybko, bo już przy trzymiesięcznych często się ludzie krzywią. A jak będą oswojone z pracowni, to pewnie łatwiej będzie je można wydać do dobrych domków :)

PostNapisane: Czw cze 14, 2007 23:43
przez Barbara Horz
Teraz przebywa tam kotka po sterylce a one się nie tolerują ale po ściągnięciu szwów tak pewnie zrobię. Tylko jak się domki nie znajdą zostanę z kolejnymi kotami,bo jak do tej pory żadne ogłoszenia nie miały odzewu.

PostNapisane: Pt cze 15, 2007 0:53
przez harpia
A kastracja kocurów?

PostNapisane: Pt cze 15, 2007 6:55
przez Henia
Chyba bez kastracji tych najbardziej agresywnych się nie obędzie.
One będą jeszcze ją atakowac po sterylce.U mnie przez 2 miesiące kocury chciały zgwałcić kotki.Dopiero jak wykastrowałam najbardziej napastliwego towarzystwo się uspokoiło.Ale cały czas zaglądają a może się jakaś trafi.

PostNapisane: Pt cze 15, 2007 7:41
przez kalewala
Koty też pokastruj - to też ogranicza ppopulację bezdomnych zwierząt ...
Kocury będą napadać płodne kotki na sąsiednich podwórkach....

PostNapisane: Pt cze 15, 2007 10:07
przez Barbara Horz
Mam tego świadomość, ale tych kocurów jest z 10. Nie wiem skąd one przylazły, bo to zupełne dziczki. Nie dadzą się podejść. Do jedzenia schodzą dopiero jak odchodzę. Jeden z nich wygląda mi na domowego, bo jest bardzo zadbany ale też nie da się podejść. Przypuszczam, że wychodzi od kogoś przez okno i po dachach.Kotka którą właśnie ciachnęłam przetrwała na tym podwórku koci tyfus, natomiast inne koty umarły. Większość była po sterylkach a teraz nowa inwazja - nie wiem skąd na raz wziąść tyle kasy ! Pozatym nawet jak załatwię klatke łapke to i tak mogę tylko po jednym kocie wozić do weta a ta po sterylce będzie narażona na molestowanie innych kocurów. Teraz następna w kolejce jest kotka, co ma małe tygryski. Czy mogę już oszaleć, bo dużo mi nie brakuje. Jeszcze są koty z lasu, tam też mam jeszcze trzy kotki do sterylki nie wspomnę o kocurkach, tylko, że tamte nie są tak agresywne ale to zupełnie inny temat. Tam koty maja świetne warunki a to podwórko to starszna bida.

kot

PostNapisane: Pt cze 15, 2007 14:25
przez pini1
my jako Fundacja mozemy pomoc w kastarcji kocurow
mamy lecznice wspołpracujaca w Bytomiu :D
druga klatke pułapke tez mozemy pozyczyc zeby na 2 klatki jechac
wtedy to ma sens jak sie potnie tych rozpładniaczy
jak bedziesz maial ochote skontaktuje Cie z wolonatriuszami z Bytomia

Re: kot

PostNapisane: Pt cze 15, 2007 15:22
przez Barbara Horz
pini1 pisze:my jako Fundacja mozemy pomoc w kastarcji kocurow
mamy lecznice wspołpracujaca w Bytomiu :D
druga klatke pułapke tez mozemy pozyczyc zeby na 2 klatki jechac
wtedy to ma sens jak sie potnie tych rozpładniaczy
jak bedziesz maial ochote skontaktuje Cie z wolonatriuszami z Bytomia


Nie wiem co powiedzieć tak mnie zaskoczyłaś. Oczywiście, że chcę. Proszę o kontakty.

Re: kot

PostNapisane: Pt cze 15, 2007 16:40
przez kalewala
Barbara Horz pisze:Nie wiem co powiedzieć tak mnie zaskoczyłaś. Oczywiście, że chcę. Proszę o kontakty.


Cała Pini :D :king:
Barbaro, korzystaj :!: :D

PostNapisane: Pt cze 15, 2007 18:46
przez casica
Pewnie, że zawsze łatwiej jak ktoś pomoże :D Ale o maluszkach pomyśl, jak zdziczeją będzie im trudniej znależć domki. No i niebezpieczeństwa różne im grożą na wolności. Fajnie, że fundacja Cię wspomożę :D

PostNapisane: Sob cze 16, 2007 8:39
przez Barbara Horz
Maluszków nie moge sobie odpuścić, bo bym spać spokojnie nie mogła. Kotecki są przepiękne, może ktoś je jednak będzie chciał. Dziś dalszy ciąg dystrybucji ogłoszeń.

PostNapisane: Sob cze 16, 2007 11:28
przez casica
Mogę tylko :ok: za domki dla małych, ale za to bardzo mocno :)

PostNapisane: Wto cze 19, 2007 9:53
przez Barbara Horz
Niestety na razie cisza. Jestem umówiona na sterylkę koteczki od maluszków w przyszłą środę /tu z pomocą przyszła mi Adria/. Dziś było wyciąganie szwów u kotek po sterylkach. Zwracamy im wolność. Ta z lasu dalej opiekuje się swoimi maluchami, może wie, że to jej ostatnie. Niestety podwórkowa będzie narażona na molestowanie kocurów. Pomieszczenie w którym była chyba podnajmę teraz kotce z tygryskami, tam będą bezpieczne. Kocurki muszą poczekać do mojej wypłaty, wtedy postaram się tego największego agresora złapać. Jeszcze nie wiem czy akurat jego mi się uda, bo cwaniak z niego straszny :twisted: . Myślę też o klatce wystawowej, bo jak już złapie kocurka to gdzieś go muszę trzymaća a dwa razy może mi się nie udać do klatki łapki. Bardzo to skomplikowane. Nigdy takich dzikich kocurków nie łapałam :evil: .

PostNapisane: Wto cze 19, 2007 22:40
przez Barbara Horz
Pesymistycznie jestem dziś nastawiona do wszystkiego. Podwórkowa kotka po sterylce wcale nie chciała odzyskać wolności. Kogo ja na nią znajdę. Ona wygląda jak jedno chodzące nieszczęście - niby czarna, chuda i co wiosne łysieje, po czym zarasta. W dodatku jedno oko ma uszkodzone ale na nie widzi. Jest co prawda przemiła i cały czas by się miziała /burczała nawet w godzinę po sterylce/ tak z niej Mysia.
Pozatym zgubił się dziś jeden maluszek,nie było go całe popołudnie, dopiero jak niedawno poszłam jeszcze raz na to podwórko to sie pojawił. Nie wiem gdzie siedział. Najbardziej się bałam, że wlazł komuś do samochodu od dołu pod maskę i sobie odjechał. Na tym podwórku jest pełno aut. Poprostu potrzebuję tymczasu dla tych maluszków, bo marnie zginą a właścicielka pracowni nie chce się zgodzić, żeby je tam ulokować do momentu znalezienia domków. Może jutro będzie lepszy dzień,dziś mam dość.Obrazek SZUKAMY KOCHAJĄCEGO DOMKU