Losy maleńkiej chudej JOGI przesądzone! Podtuczamy ;)

Być może niektórzy znają już ten wątek.
Postanowiłam jednak, że potrzebny teraz jeż już nowy topic, bardziej o zachowaniu i przystosowywaniu się do wspolnego życia tego małego dzikuska
(nie zaprzeczę, że skusiła mnie również możliwość edytowania tytułu wątku
)
A oto co działo się u nas wczoraj:
Wczoraj wieczorem, gdy tylko skończyłam przeglądac to forum, pośpieszyłam do misia, żeby sprawdzić czy czegos mu nie potrzeba, jak sie czuje, no i 'pogadać' z nim troszke
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie gdy na moje głaskanie nie zareagował próbą miauczenia, tylko... strzelaniem baranków :shocked: (chwilowo jeszcze bardzo słabych, ale to były baranki
)
W dodatku chwile później, gdy i ja i on się rozochociliśmy... właczył motorek :crying or Very sad: (to płacz wzruszenia którym wczoraj obdażyłam TZa po wyjściu z łazienki :embarassed: )
Po prostu mnie zamurowało...
Dziś przed chwilką siedziałam u niego z godzinkę, pogadaliśmy Laughing i oczywiście była ranna porcja mizianek
Nawet w pewnym momencie zaczepił mnie łapką jakby chciał się bawic, ale natychmiast się zorientował co robi i zastygł w miejscu
No i pierwszy raz próbował się umyć przy mnie.
Zastanawia mnie natomiast jego jedzonko - suchego nie ruszy paluszkiem, wodę pije oczywiście cały czas, ale mokre mięsko zje tylko wtedy gdy wymieszane jest z jakimś produktem mlecznym - serek wiejski, śmietanki trochę.
No cóż - póki co karmimy wg upodobań, z tym że staram się coraz mniej nabiału przy każdym posiłku
Jeśli chodzi o wetka, to jak tylko moj TZ wróci dziś z pracy (koło 17) to jedziemy.
Nie wybaczę sobie jeśli przez te dwa dni nastąpiły jakies nieodwracalne zmiany (no, poza tymi w zachowaniu
)
Postanowiłam jednak, że potrzebny teraz jeż już nowy topic, bardziej o zachowaniu i przystosowywaniu się do wspolnego życia tego małego dzikuska

(nie zaprzeczę, że skusiła mnie również możliwość edytowania tytułu wątku

A oto co działo się u nas wczoraj:
Wczoraj wieczorem, gdy tylko skończyłam przeglądac to forum, pośpieszyłam do misia, żeby sprawdzić czy czegos mu nie potrzeba, jak sie czuje, no i 'pogadać' z nim troszke

Wyobraźcie sobie moje zdziwienie gdy na moje głaskanie nie zareagował próbą miauczenia, tylko... strzelaniem baranków :shocked: (chwilowo jeszcze bardzo słabych, ale to były baranki

W dodatku chwile później, gdy i ja i on się rozochociliśmy... właczył motorek :crying or Very sad: (to płacz wzruszenia którym wczoraj obdażyłam TZa po wyjściu z łazienki :embarassed: )
Po prostu mnie zamurowało...
Dziś przed chwilką siedziałam u niego z godzinkę, pogadaliśmy Laughing i oczywiście była ranna porcja mizianek

Nawet w pewnym momencie zaczepił mnie łapką jakby chciał się bawic, ale natychmiast się zorientował co robi i zastygł w miejscu

No i pierwszy raz próbował się umyć przy mnie.
Zastanawia mnie natomiast jego jedzonko - suchego nie ruszy paluszkiem, wodę pije oczywiście cały czas, ale mokre mięsko zje tylko wtedy gdy wymieszane jest z jakimś produktem mlecznym - serek wiejski, śmietanki trochę.
No cóż - póki co karmimy wg upodobań, z tym że staram się coraz mniej nabiału przy każdym posiłku

Jeśli chodzi o wetka, to jak tylko moj TZ wróci dziś z pracy (koło 17) to jedziemy.
Nie wybaczę sobie jeśli przez te dwa dni nastąpiły jakies nieodwracalne zmiany (no, poza tymi w zachowaniu
