Mam teraz inny problem i bardzo chciałam poprosić o pomoc. Od marca dokarmiam na parkingu koło swojego domu biało-szarego, bezdomnego, dorosłego kicia, który mieszka na parkingu. Specjalnie dla niego zmieniłam miejsce parkowania samochodu, jak najdalej od budki panów ochroniarzy, żeby w ogóle można było postawić kocie miseczki. Kicio przychodzi na jedzenie, czasami daje się pogłaskać. Ale nawet nie wiem gdzie chowa się, szczególnie teraz podczas tych mrozów. Jedyne ciepło jakie udaje mu się czasem złapać, to jak wejdzie na ciepły silnik świeżo zaparkowanego samochodu.
Bardzo proszę, czy ktoś mógłby dać mu chociaż tymczasowy domek. Może mógłby w cieple poczekać na docelowy.

Ja sama chętnie bym go przygarnęła, ale ze względu na swojego chorego Gacusia nie mogę.

Gacuś jest po panleukopenii, niewidomy, z bardzo zniszczoną wątrobą i często miewa napady padaczkowe. Wet powiedział, że każda zmiana warunków i nowe sytuacje mogą być teraz groźnie nie tylko dla jego zdrowia (bardzo chwiejnego) ale nawet życia. On potrzebuje jeszcze czasu, żeby można było myśleć o dokoceniu. Chociaż tak spokojny kot jak Vice za jakiś czas będzie mógł powiększyć moje futrzane stado, to opinia weta i jeśli wet stwierdzi, że już można to wtedy Vice przyjedzie do mnie.

Bardzo proszę, pomóżcie parkingowemu kiciowi. Teraz znowu idą mrozy. Nie wiem jak on da sobie radę i czy w ogóle doczeka wiosny.
