Powody oddania kota...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sty 09, 2006 10:24 Powody oddania kota...

Przyznaje, ze ciezko mi znalezc powody, dla ktorych oddalabym ktoregos z moich kotow. Z jakich powodow ludzie oddaja koty? Moze nie wiedza, ze wiekszosci z nich mozna zaradzic?
1. Niszcza firanki - zalozyc krotkie, lub zaluzje
2. Niszcza kwiatki - zmienic na takie, ktorych nie niszcza np. geranium, fiolki. Z tego co wiem, sporo kotow lubi drzewka szczescia.. ogryzac ;-)
3. Wygrzebuja z kwiatow ziemie - wlozyc wieksze kamienie lub przykryc siateczka.
4. Zrzucaja drobne przedmioty z polek - a po co nam to wszystko? Przeciez na tym tylko kurz osiada! :-) Ewentualnie wstawic je na polke z szyba.
5. Nie spia w nocy - czy masz juz dwa koty? :wink:
6. Zalatwiaja sie w zlym miejscu - zrobic badania. Zastanowic sie, czy kuweta nie jest w przeciagu czy zbyt uczeszczanym miejscu, czy nikt nie gania za kotem jak idzie sie zalatwic? Koty nie sa zlosliwe.
7. Drapia kanapy? Kupic drapak. Moim pozwalam na drapanie dywanu, ale kanap nie.
8. Alergia - zrobic porzadne badania i nie opierac sie wylacznie na opinii jednego lekarza. Czesciej sprzatac na mokro, pozbyc sie dywanow, pluszakow, wiekszosci rzeczy, na ktorych osiada kurz. Ograniczyc kontakt z kotem. Nie zawsze trzeba sie go pozbywac..

Znacie jeszcze jakies powody?
dorzuć się do sterylek: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/azg dla bezdomnych: KRS 0000338819

Edzina

 
Posty: 4524
Od: Czw lut 10, 2005 12:07

Post » Pon sty 09, 2006 10:28

Nie bo nigdy nie oddalabym kota, chociaz mi radzono jak bylam w ciazy. Niestey jeden odszedl ostatniej nocy.

Mariejo

 
Posty: 523
Od: Czw lis 06, 2003 20:23
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon sty 09, 2006 10:38

Powody które opisujesz są napewno trudne ale do pokonania , ja gdybym sie nimi kierowała nasz kotka by pewnie teraz błakała się lub zamarzła z zimna z moich obserwacji wynika ,że ludzie ulegają emocją mały kociak cudo ,pluchowa przytulanka, gdy rośnie lub są z nimi problemy oddają lub niestety wyrzucają ankieta którą robiłą Catrina dla osób które biorą kota do adopcji jest bardzo potrzebna , gdyż tam jest obraz obowiązków własciciela ,myślę że często ludzie nie zdają sobie z tego sprawy że zwierze wymaga , nakładów finansowych ,opieki i zrozumienia , czesto ludzie się zniechęcają i mało jest w nich serca i litości, kieruje nimi egoizm ,niestety :(

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon sty 09, 2006 11:02

No wlasnie o to chodzi, ze wiekszosci powodow mozna jakos zaradzic. Niektorzy jednak przy najmniejszym problemie od razu chca pozbyc sie.. kota.. Czasem nawet nie chce im sie isc do weta. I najgorsze jest to, ze ucza tego dzieci "nie martw sie, wezmiemy innego"... :evil: Dzieci biora z nas przyklad, wiec niech niektorzy sie pozniej nie zdziwia, ze te same dzieci beda chcialy pozbyc sie problemu z domu... nas, kiedy juz bedziemy starzy i niedolezni.. Wbrew pozorom to nie jest takie zupelnie nie powiazane ze soba..
dorzuć się do sterylek: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/azg dla bezdomnych: KRS 0000338819

Edzina

 
Posty: 4524
Od: Czw lut 10, 2005 12:07

Post » Pon sty 09, 2006 11:03

Ludzie sa nieodpowiedzialni, nie rozumiea ze koty czuja i cierpia. Wlasnie stracilam kota.

Mariejo

 
Posty: 523
Od: Czw lis 06, 2003 20:23
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon sty 09, 2006 11:16

Edzina pisze:No wlasnie o to chodzi, ze wiekszosci powodow mozna jakos zaradzic. Niektorzy jednak przy najmniejszym problemie od razu chca pozbyc sie.. kota.. Czasem nawet nie chce im sie isc do weta. I najgorsze jest to, ze ucza tego dzieci "nie martw sie, wezmiemy innego"... :evil: Dzieci biora z nas przyklad, wiec niech niektorzy sie pozniej nie zdziwia, ze te same dzieci beda chcialy pozbyc sie problemu z domu... nas, kiedy juz bedziemy starzy i niedolezni.. Wbrew pozorom to nie jest takie zupelnie nie powiazane ze soba..



oczywisie to jest powiązne ze sobą dzieci od nas sie uczą wrażliwości i pomagać innym , ja gdy przygarnełam kotkę z ulicy to owszem chodziło mi o dobro kota ale też bodźcem były dzieci ,gdybym nie przygarneła jej to napewno bym dużo straciła w oczach dzieci i pewnie one by kiedyś nie były zdolne do ofiarności , moja córka zawsze marzyła o yorkujako prezent komunijny , a teraz gdy mamy kotke bezdomną , moja córka mówi nie bede już chciała Yorka bo jego ktoś i tak pokocha , tylko sobie weżmiemy małego kociaka albo mówi wiesz chce na komnuie kundla ze schroniska , tak zaraziłam dzieci lekturą z forum

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon sty 09, 2006 11:40

Macie rację - oddanie kota to bardzo często uspokojenie sumienia, że `coś się zrobiło` w problemowej sparawie - alergii dziecka (lub swojej), zniszczeń i wydatków `na które przecież cię nie stać`. Tak się najprościej rozwiązuje problemy.

Do mnie nie wszystkie koty trafiły bo ja je znalazłam, czy wzięłam (bo `nie pracuję i staram się zagłuszyć poczucie winy z tego powodu ratując koty` - tak tak takie teksty też słyszałam :roll: ). Normana przyniósł syn z podwórka - bo płakał na parkingu przed blokiem. Pysię, która jest teraz ukochanym kotem kolegi mojego syna - dzieci usłyszały na sąsiednich działkach. Miszę, która pocieszyła po stracie wiekowej kotki moją znajomą a przede wszystkim jej syna, przyniosły do mnie również dzieci z podwórka.
Nigdy im nie mówię - nie ma miejsca, weź se sama do domu, zawieź do schroniska - jeśli nie robią tego rodzice, to ja sama staram się nie petować dziecięcych odruchów troski o zwierzątko, być może to w nich zostanie i jak będą dorosłe nie oddadzą swoich zwierząt bo coś tam.

Choć z drugiej strony nie mogę oczekiwać i wymagać, by wszyscy posiadacze zwierząt mieli takie poglądy, moge natomiast od nich wymagać, by zrobili wszystko, zanim wezmą zwierzę, by potem nie musiec dokonywac takich wyborów.

PS. Nie emigrujemy za pracą do obcych krajów - bo stffory. :wink:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon sty 09, 2006 11:47

Jesli ktos oddaje kota tylko dlatego ze ten niszczy firanki lub zrzuca cos z polek to... mysle ze dla tego kota jest lepiej ze nowy dom znajdzie - oczywiscie o ile poprzedni wlasciciel sie postara i mu dobry poszuka a nie wywali.
Kot powinien byc przyjacielem, towarzyszem - takich sie nie wyrzuca bo firanki pozadzieraja czyziemie z doniczki wygrzebia.
Niestety - dla wielu osob kot ma byc urocza maskotka- nieklopotliwa, slodka, mruczaca.
Jak zacznie sprawiac jakies problemy - to sie ja wywala lub wymienia.
I tacy ludzie nie powinni miec kotow.

Blue

 
Posty: 23904
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon sty 09, 2006 11:52

Blue pisze:Jesli ktos oddaje kota tylko dlatego ze ten niszczy firanki lub zrzuca cos z polek to... mysle ze dla tego kota jest lepiej ze nowy dom znajdzie - oczywiscie o ile poprzedni wlasciciel sie postara i mu dobry poszuka a nie wywali.
Kot powinien byc przyjacielem, towarzyszem - takich sie nie wyrzuca bo firanki pozadzieraja czyziemie z doniczki wygrzebia.
Niestety - dla wielu osob kot ma byc urocza maskotka- nieklopotliwa, slodka, mruczaca.
Jak zacznie sprawiac jakies problemy - to sie ja wywala lub wymienia.
I tacy ludzie nie powinni miec kotow.


tak przyznaję rację , ale to chyba jak w życiu gdy się kogoś kocha to sie wybacza a kocie przewinienia są przecież maleńkie , gdy człowiek cos zbroi zbije itp to sie go wywala nie,

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon sty 09, 2006 12:04

Hmm,powody które wymieniałaś świadczą o totalnym braku odpowiedzialności.

Natomiast zadam pytanie co wtedy jeśli masz hodowlę,kocur czy kotka zostaje wykastrowana(pomińmy powody) i spada w hierarchi stada a charakterek ma i nie jest szczęśliwa w tym domu?Kocia sielanka przeradza się w kocie pole bitwy.Znam wiele opowieści i mam swoje zdanie w tym temacie a życie nauczyło mnie pokory.Dopóki sami nie zetkniemy się z problemem osobiście łatwo forować wyroki.Jetem w stanie zrozumieć jesli po wielu "zabiegach" poznanwania kociej natury ponosimy klęskę i szuka się domu u przyjaciół-aby dany kot mógł odzyskać spokój i był szczęśliwy.

MonikaZ

 
Posty: 690
Od: Wto wrz 16, 2003 13:29
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon sty 09, 2006 12:05

Ja ostatnio usłyszałam, ( od sąsiadki) ,ze musi oddac kotke bo kotka męczy sie w mieszkaniu...
A kocica ( wysterylizowana) w lecie 2 m-ce ganiała po dworze, polowała, szalał po ogrodzie... więc teraz tęskni i wyrywa się na zewnątrz.
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Pon sty 09, 2006 12:08

Blue pisze:Kot powinien byc przyjacielem, towarzyszem - takich sie nie wyrzuca bo firanki pozadzieraja czyziemie z doniczki wygrzebia.
Niestety - dla wielu osob kot ma byc urocza maskotka- nieklopotliwa, slodka, mruczaca.
Jak zacznie sprawiac jakies problemy - to sie ja wywala lub wymienia.
I tacy ludzie nie powinni miec kotow.


Coś w tym jest, zwierzę w domu to jest po prostu domownik. Nie zabawka, nie jakieś "coś" tylko "ktoś". Każdy z nas ma jakieś wady i zalety, to samo ze zwierzętami. A akceptuje się "całokształt", trudno kogoś lubić i równocześnie nie lubić. Trudno zwierzę doprowadzić do stanu "pełnej akceptacji" by nie straciło całkiem osobowość!

Ze zwierzęciem się też rozmawia - bo jak się dobrze wsłucha to się usłyszy co kot/pies ma do powiedzenia. Gdy się tylko chce usłyszeć i może zrozumieć? Żaden człowiek nie ma monopolu na 100% racji. I zwierzę może mieć rację - jego "złe"(w naszej ocenie) zachowanie z reguły z czegoś wynika. Ale prościej jest kota oddać, niż szukać przyczyn. Myślenie boli. I przyznawanie się do błędów również.

Gdy zwierzę jest chore - to tak jak z człowiekiem domownikiem, robi się wszystko aby go z choroby wyprowadzić. Jest to naturalne. Jak oddychanie.
Oczywiście w każdej rodzinie są scysje :twisted: trudno każdemu na wszystko pozwolić. Ale słoneczną pogodę najlepiej docenia się dopiero po ulewie z piorunami.

I na koniec - choć wiem, że wątek jest poważny, trochę uśmiechu :lol:
Kotka teściowej od początku była zawziętą "ogrodniczką" wykopującą ziemię z kwiatków. Wpadłem na pomysł zabezpieczania ziemi plastikową siateczką tynkarską (taka do klejenia na sufity, które lubią częściowo spadać).

Pracowicie wycinałem kółka, dopasowywałem do doniczek - ubaw po pachy. Kotka dzielnie mi towarzyszyła, porywała mniejsze kawałeczki, turlała się przy rozwijaniu większych. Sporo kwiatków "zabezpieczyłem" :D Tymczasem to nie była kocia zabawa tylko... rozgryzanie przeciwnika
:evil:

Po tygodniu dowiedziałem się, jaki był ciąg dalszy historii. Kicia na kilka dni "zamknęła się w sobie", problem przemyślała, po czym... wyrwała pazurkami siatkę, wykopała trochę ziemi i ... dała spokój kwiatkom do dnia dzisiejszego... "Kocie" musiało być na wierzchu :)

m0i

 
Posty: 132
Od: Sob paź 15, 2005 16:35
Lokalizacja: Śląsk, Pszów

Post » Pon sty 09, 2006 12:11

MonikaZ masz rację, ale Twój argument jest z rodzaju "dbam o dobre samopoczucie (zdrowie itd) moich kotów/kota. Też musiałam umieścić Killera na tymczasowym u mojej mamy, bo by mi sie towarzystwo wzajemnie z kłaków ogoliło.

Ale to, o czym piszesz wynika ze znajomości konkretnego kota i kotów w ogóle, a nie dlatego, że kot załatwiając się w nocy do kuwetki `szura żwirkiem, aż nie da się zasnąć` :roll:
Ostatnio edytowano Czw lis 15, 2012 20:12 przez Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon sty 09, 2006 12:11

Odnośnie alergii to znałem kiedyś osobę, która miała alergię prawie na wszystko (pyłki drzew, traw, kurz, niektóre owoce, koty) i miała kotkę. I jakoś normalnie żyły w jednym domu. Wszystko zależy najwidoczniej od tego, na ile poświęceń kogoś stać, jak bardzo komuś zależy...

Gosiak104

Avatar użytkownika
 
Posty: 6660
Od: Nie gru 18, 2005 10:36
Lokalizacja: Warszawa - Bemowo

Post » Pon sty 09, 2006 12:17

mój syn też ma alergię nie znaczy to że kota chce mieć za wszelką cene, ale odczulam syna i jest dobrze, syn mój uczulony jest na kurz ,topole przecież tego nie pozbedę sie , więc do mnie argumenty takie jak alergia nie docierają ,gdyż wiem że nalezy odczulac sie i leczyć a kot tutaj nie ma nic do rzeczy

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 60 gości