Moja glupia Didi ma to samo, na dwor i na dwor
Ile razy juz mi zwiala i ile wieczorow spedzilam na dworzu blagajac ja zeby wrocila to nie policze
Pozwolisz ze podziele sie doswiadczeniem...
Nawet chcialam z nia wychodzic.... Niestety, raz dziennie nie wystarczal, chciala czesciej, na smyszce bylo niefajnie, chciala bez, bez smyczki bylo niebezpiecznie, glownie ze wzgledu na obce koty (wcale nie psy, Didi wiedziala po co sa drzewa).... Nie wspomne o tak prozaicznym problemie jakim jest zarobaczenie trawnikow, ona bardzo lubila jesc trawke, wiec musialabym cala czworke odrobaczac chyba co miesiac
Tak mnie to zmeczylo, ze powiedzialam zeby sie pocalowala w nos, nie ma wychodzenia, najpierw bylo nie do wytrzymania, teraz juz chyba (odpukac!) uspokaja sie...
Naprawde, nie pakuj sie w to, dasz takiemu kotu palec, schwyci cala reke
