Strona 1 z 13

Dziwne strzasanie lapkami Bidulki. Co to jest? Str 12.

PostNapisane: Wto mar 15, 2005 19:05
przez Pedro
Bardzo smutno mi jest. Mam wielkie problemy zdrwotne z moja cala czworka kotow ale na podworku zyje sobie niecale dwa lata kotka podobna do mojej Krawatki. Niestety od soboty jej nie bylo a sie pokazala wczoraj i zaraz przeskoczyla na drugie wielkie podworko. Niestety jak sie wczoraj pokazala nie chciala nic jesc. Poszedlem na drugie podworko i zaraz sie zorientowalem ze jest chora i wzialem Betamox 40 w watrobce. To jest swietna metoda jak kot chce jesc. Niestety uciekala przede mna i mimo ze rzucalem w jej strone watrobke z tabletka nic nie chciala jesc. Nie moge jej pomoc bo jest nie do schwytania a podworko jest ogromne. Dzisiaj sie tez pokazala ale ledwie chodzi nie ma siil ale zdolala skoczyc na tamto podworko. Boje sie ze juz ostatni raz ja widzialem. Ma koci katar i gdyby w pore dal jej ten lek to by sie uratowala jak wiele innych kotow przed nia ale ona tydzien temu miala rujke i kilka kocurow sie krecilo i mnie to zmylilo bo ktores juz wtedy jakby zakaszlalo ale zawsze bylo ciemno i ona ledwie uciekala przed nimi. Jeden taki jest wredny z innego podworka straszny gwaliciciel nawet bez rujjki ja gwalcil i on pewnie sie przyczynil do zarazenia jej kocim katarem bo widze ze troszke pokichuje ale on jest wielki i ma wiecej sily i to zwalczy. Strasznie ja gwalcil przez okres jej zycia Jest coraz gorzej i pewnie zostalo jej pare dni zycia w meczarniach. Moze wyjdzie jeszcze ze swojej kryjowki z tamtego drugiego podworka ale nie sadze ze bedzie miala sile skoczyc na moje podworko. Dodam ze jej dwie siostry latem ubieglwego roku ktos otrul jednego dnia.Raz jej pomoglem wygrac ze smiercia pol roku temu jak po porodzie zachorowala.Tylko cud ja moze uratowac ja niestety juz nie moge jej pomoc.Plakac sie chce jak pomysle co sie z nia teraz dzieje.

PostNapisane: Wto mar 15, 2005 19:14
przez Zakocona
Nie masz możliwości przejścia na tamte podwórko ? MOże porozmawiaj z kimś(właścicielem).Na pewno pozwoliCi przejśc do kota. Jeżeli kotka jest taka słaba, to może w końcu da się złapać.

Moje 2 koty też miały silny katar. Musiałam je karmić łyżeczką i wkładać im rozgniecione jedzenie puszkowe do pyszczka. Dzieki temu nie schudły nawet grama. Kot nie ma węchu z powodu kataru i dlatego nie je. Moje nawet nie stawiały oporu. grzecznie zjadały co im włozyłam do pyszczków.

PostNapisane: Wto mar 15, 2005 19:32
przez Pedro
Byelm na tamtym podworku. To jest poniemieckie budownictwo i kazdy tam chodzi jak chce. Pelno piwnic pootwieranych . Ja tez ratowalem wiele kotow czgo przykladem jest moja czworka ktora umknela przed smiercia. Krawatka tez chorowala na koci katar ale dala sie zlapac i nie uciekala na tamto wielkie podorko to jest caly kwartal dookola okolo 1 km. Wczoraj pare godzin bylem tam zeby ja wytropic ale zwiewa i nic sie nie da zrobic. Ludzie sa okropni jeszcze psami szczuja te biedne koty.Teraz pewnie gdzies jest w ktorejs piwnicy. Jak byla na moim podworku stale i spala tu to ja widzialem codziennie ale sie wyniosla bo na moim podworko tez psy lataja i te gowniarze. Moje podworko to takie male wyodrebnione z calosci ale przez mur koty skacza jak chca. Jej siostry jak zyly tez mialy koci katar i je wyleczylem antybiotykiem ona jakos sie obronila a teraz te kocury ja tez zameczyly i byla slaba.Bradz mi smutno.

PostNapisane: Wto mar 15, 2005 20:39
przez Sydney
Ehhhm tyle kociego nieszczęścia dookoła... może jednak uda Ci się jakoś kotkę zwabić... mogę jedynie potrzymać za to kciuki, bardzo mocno...

PostNapisane: Wto mar 15, 2005 20:57
przez berni
o matko :cry: a skąd jestes Pedro?

PostNapisane: Wto mar 15, 2005 21:04
przez jojo
:cry:

moze sprobuj wypozyczyc klatke lapke ? (ze pobliskiego schroniska?)
wiem, co to lapanie przerazonego, chorego dziczka :cry:

PostNapisane: Wto mar 15, 2005 21:20
przez solaris
Trzeba być dobrej myśli.Może sama obroni się i powalczy z wirusem.
kilka dni temu też miałam wydawało się sytuację beznadziejną z kociakiem
5 mies pisałam o tym na forum
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=25371
ale wszystko ułożylo się dobrze , dziewczyny poradziły jaki podać antybiotyk i jak to zrobić , żeby chciał go zjeść - jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI
:D :D :D .
Kicia też nie przychodziła na posiłki ale udało mi się namówić sąsiadkę, do której zaglądał na balkon aby podawała mu antybiotyk (skwapliwie zgodziła się )
Kicia miała jak się okazało również koci katar ale już bardzo ładnie z tego wychodzi i jestem pewna ,że będzie zdrowa :D

Trzymam kciuki za koteczkę :ok: Trzeba wierzyć , że tym razem też się jej uda i poradzi sobie .

PostNapisane: Śro mar 16, 2005 19:03
przez Pedro
Na tym wielkim podworku jest kilkanascie kotow i ajk lapac. Nie ma szans. dzisaj podobno przyszla na chwile na moje podworko i zaraz poszla jak mnie nie bylo w domu . Oczywiscie nic nie jadla. Niestety bez podania lekow nie da sie jej uratowac tylko cud moze sie zdarzyc.
W domu mam wielki problem z chora Kicia. Oto ten watek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=1111185#1111185

PostNapisane: Śro mar 16, 2005 22:03
przez Pedro
Kotka przed chwilka przyszla na moje podworko ja zaczalem szykowac antybiotyk jak tylko szybko moglem i juz jej nie ma . Rzucilem na podworko kto zje to zje trudno.

PostNapisane: Czw mar 17, 2005 18:29
przez Pedro
Bidulka zajrzala na moje podworko i poszla zaraz przez mur na drugie podworko przed chwila. Ciesze sie ze jeszcze ma sily skakac. Niestety nie reagowala na moje wolanie z okna . Jak podszedlem z rana ( bo zajrzala tez ) do niej bo siedziala na dachu piekarni to jak bylem w odleglosci 5 metrow to uciekla na drugie podworko.Mieszkam w Szcecinie.

PostNapisane: Czw mar 17, 2005 18:55
przez jojo
:(
moze sprobuj przuwazyc, w ktorej chronila sie piwnicy i tam podloz jej zarelko z antybiotykiem, moze jak bedize w odosobnieniu zje ..

PostNapisane: Czw mar 17, 2005 18:59
przez Dominka
Też jestem ze Szczecina, wysłałam pw do Pedra i na gg. Cezkam na wieści - może uda się coś razem wykombinować.

PostNapisane: Czw mar 17, 2005 19:03
przez jojo
:D

to trzymam mocno :ok:

PostNapisane: Czw mar 17, 2005 19:12
przez Pedro
Nie dostalem nic na GG. Na pw dostalem.

PostNapisane: Sob mar 19, 2005 20:36
przez Pedro
Wczorajj tuz przed wyjsciem do pracy z rana kotka byla na dachu piekarni. dach jest na wysokosci mojej glowy. Podszedlem powoli i na metr od niej jak bylem to uciekla na koniec dachu i stanela do skoku na tamto podworko duze. Polozylem jej rozpuszczony antybiotyk w mleku i drugi wymieszany z jedzeniem na folii. Ona tylko popatrzyla z odleglosci 5 m na to i zaraz skoczyla ponad poltora m w gore na mur i dala susa na tamto podworko i nie wiadomo gdzie poszla. Caly dzien jej nie widzialem bo i padalo. Jak podchodzilem do niej to bidulka zamiauczala dwa razy.
Wczoraj wieczorem zanioslem pod okienko gdzie kiedys spala na moim podworku mleko z antybiotykiem.
Dzisiaj nie widzialem jej caly dzien. Zaraz zaniose w to samo miejsce mleko z antybiotykiem. Fatalnie sie czuje jak pomysle ze ona umiera.