Kot uciekł po wypadku

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 06, 2024 10:20 Kot uciekł po wypadku

Hej
Ostatnimi czasy jadąc 70km/h (zwolniłem do 50km/h) wyskoczył mi kot. Kot przebiegł na drugi pas - lecz niestety na drugim pasie pojawiło się auto które zauważył dopiero będąc na moim pasie. Kot postanowił się zatrzymać na moim pasie i tak niestety nie miałem szans na wyhamowanie. Oczywiście wyhamowałem do 50km/h - ale teraz mam obawy co z tym kotem się dzieje... to już taka moja druga sytuacja w życiu, ale tą przeżywam bardziej. Wiem też tyle, że kot był bardzo zwinny w momencie wypadku na tyle, iż mógł schować się pod maską w trakcie wypadku (był w pozycji skulonej). Kot był poniżej średniego wzrostu. I teraz mnie zastanawia co się z nim dzieje? Ponieważ po zatrzymaniu się nigdzie go nie znalazłem na ulicy a w lusterku tylnim widziałem jak uciekł w krzaki (na szczęście bardzo szybko, więc możliwe, że obejdzie się bez złamań? Czy może tak działa adrenalina jednak?). Jedynie poczułem go jak uderzył o kawałek maski (brak śladów na niej) oraz otarł trochę przodu od strony kierowcy (zapewne umiejętnie się schował - bo jakbym go uderzył to pewnie poleciałby do przodu?). Pod tyłem samochodu już go nie było wcale czuć, bo tam prześwit jest wyższy. No i teraz się zastanawiam co może być z nim? Czy szanse na przeżycie są bardzo duże w tym wypadku? Lub ewentualna poważna kontuzja? Czy zdarzyło się to komuś? Przeszukałem cały internet pod tym kątem i niektórzy piszą, że pod takim prześwitem jak 12cm nic kotu nie było. Mój przypadek może być taki sam. Czy miał ktoś może taką sytuację gdzie udało się takiego kota odnaleźć który trafił pod maską i wszystko było OK?
Potem już kota nigdzie nie mogłem znaleźć w pobliżu gdy się zatrzymałem. Więc... no chyba jest OK? Strasznie się tym przejmuję...

xamin

 
Posty: 5
Od: Sob lip 06, 2024 10:07

Post » Sob lip 06, 2024 14:57 Re: Kot uciekł po wypadku

Strasznie niejasno piszesz, tak , że ja niemal nic nie zrozumiałam.
Zgaduje zatem.. kot uderzony maską przy prędkości 50km/h najprawdopodobniej został przynajmniej połamany, albo ma jakieś obrażenia wewnętrzne. Nawet jeśli wypadek nie jest z naszej winy, należy zrobić wszystko by zwierzęciu pomóc. Czyli abo samemu się zatrzymać, i szukać zwierzaka do skutku, albo chociaż powiadomić okoliczne fundacje/osoby prywatne, poprzez ogłoszenia internetowe z podaniem dokładnej lokalizacji, by mogli się udać na miejsce i porozglądać . Umieranie po wypadku nie jest wcale takie proste- może trwać i tydzień.. np paraliż , głód , pragnienie.. nie zawsze włączą się inne zwierzęta i łaskawie dobiją :(

ita79

Avatar użytkownika
 
Posty: 905
Od: Sob lut 05, 2022 2:08
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post » Sob lip 06, 2024 16:17 Re: Kot uciekł po wypadku

Jeszcze raz napiszę. Niestety nerwy oraz trauma robi swoje.
Wyskoczył na ulicę kot który chciał przebiec na drugą stronę ulicy. Na początku biegł przez mój - pierwszy pas. I moje auto minął na spokojnie - lecz niestety nie zauważył na tym drugim pasie innego auta które nadjeżdżało poruszającego się przeciwlegle. Jak je zobaczył - postanowił się zatrzymać na pierwszym pasie po którym jechałem. I tak zatrzymał się zatrzymując się na moim. Co prawda był w pozycji zwinnej skulonej i możliwe, że widząc prześwit pod moim autem - tak też się schylił. Prawdopodobnie było to tylko otarcie a nie uderzenie o maskę - bo gdyby był uderzony, tak by pewnie poleciał parę metrów przed auto a tak od razu wpadł pod maskę gdzie było go czuć (i to też bardziej jako otarcie) pod autem ale już z kolei na tyle pod samochodem - nie było czuć go wcale (tam mam prześwit 15-17cm - więc już było super). Po czym od razu jak spojrzałem w lusterko - tak pobiegł ponownie tym samym sprintem w krzaki którym biegł. Podkreślam - wybiegł tak samo jak wybiegł zza krzaków przed wypadkiem a nie się tarzał czy też szedł normalnie. Więc paraliż też łatwo wykluczyć. Czy uderzony maską to nie - stawiałbym na otarcie.
Przeglądając internet - połamany to jest zazwyczaj jak leży na ulicy czy obok po wypadku. A w tym wypadku to... no raczej ciężko biec sprintem będąc połamany? Chyba, że odczuwa adrenalinę - ale to nawet przy adrenalinie oraz złamaniu na 99% nie ma szans aby mógł się podnieść z jezdni? Do tego tak, że po wypadku nigdzie go nie było widać? Przeanalizowałem trochę wątków, no ale jeszcze tutaj postanowiłem się dopytać :)
A skąd wiesz o takim umieraniu, że tak zapytam? Jak kot ma właściciela - to właściciel zauważy i pójdzie z nim do weterynarza. Jak kot nie ma właściciela - to what you can to do? Miałem do czynienia z bezdomnymi kotami gdzie ludzie którzy byli w szoku jak widzieli, że do mnie podchodzili, bo wobec innych są strasznie nieufni.
Akurat gdzie przejeżdżałem to była wioska bez prądu. Niestety nie miałem kogo poinformować - a przejeżdżając przez tą wieś dało się odczuć z aury ludzi, iż spotkałbym się z reakcją "łeee Panie, takie koty to co tydzień wyskakują kurła", "łeee, będzie żył na 100%, koty przeżywają upadki z 5 piętra - a tu właściciele głupie nie pilnujo". Oczywiście Ci ludzie mieszkali trochę dalej, więc raczej nie znaliby tego okolicznego kota. A to było na drodze krajowej. Dziękuję za wypowiedź - mile widziane byłoby aby wypowiedziały się osoby które miały taką sytuację i mogły potwierdzić, że z kotem wszystko było OK.
Głód, pragnienie?
Szanse na przeżycie według mnie są bardzo duże, niemal ogromne. Może znajdę kogoś kto miał taką sytuację, bądź jest weterynarzem i fajnie wypowie się o szansach :)

xamin

 
Posty: 5
Od: Sob lip 06, 2024 10:07

Post » Sob lip 06, 2024 18:18 Re: Kot uciekł po wypadku

Niestety Cię nie pocieszę. Ani to , że nie czułeś uderzenia, ani to, że widziałeś kota odbiegającego w lusterku nie wyklucza, ani złamań, ani paraliżu, ani śmierci. Dużo by pisać, ale zwierzęta jeszcze bardziej niż ludzie są w stanie "się zmobilizować" na krótką chwilę by się przemieścić po wypadku, zarówno ze złamaniami- byle tylko pozwoliły nogę jeszcze ustawić w odpowiedniej pozycji, jak i z uszkodzeniem przy rdzeniu, które może przynieść skutek po czasie.

Mam i ja nadzieję ogromną, że ten kot jednak jest tylko poobijany, i że trafił między koła , skończyło się na otarciach i strachu. Nie można jednak polegać na nadziei. Wejdź chociaż na lokalną grupę prozwierzęcą na FB, dodaj ogłoszenie i pozwól innym sprawdzić sytuację, jeśli sam nie chcesz /nie możesz jechać i sprawdzić okolicy. Gdyby to była śmierć na miejscu- czyli za 5 minut w rowie, to po prostu trudno. Jeśli to jednak tylko rany i umieranie będzie długie? a np. nawet uszkodzenie - złamanie szczęki , nie widoczne na uciekającym kocie spowoduje śmierć głodową - jedną z najstraszniejszych. To już sumienie będzie mocno obciążone. Jak się nie uda go namierzyć, trudno, ale spróbować trzeba, bo w każdym przypadku trzeba pomyśleć nie że to tylko jeden z milionów kotów, tylko że to mógłby być Twój kot, który uciekł pierwszy raz od 5ciu lat, trafił pod koła i czeka... czy ktoś go chociaż uśpi zdejmując cierpienie

ita79

Avatar użytkownika
 
Posty: 905
Od: Sob lut 05, 2022 2:08
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post » Sob lip 06, 2024 18:19 Re: Kot uciekł po wypadku

Jest to bardzo przykre ze ludzie sa na tyle bezmyslni by jechac z duza predkoscia w terenie zabudowanym!:-(
Moze Cie to czegos w koncu nauczy?
Wiem, ze nie chciales i Ci przykro.
Coz teraz mozna powiedziec?
Fredziu!
Zapisz sie do newslettera PETA i pomagaj zwierzetom wysylajac email!
https://www.peta.org/about-peta/learn-a ... -to-enews/

pibon

 
Posty: 5016
Od: Pon lip 09, 2012 10:26

Post » Sob lip 06, 2024 18:29 Re: Kot uciekł po wypadku

Jesli kot jest poturbowany gdzies w poblizu miejsca wypadku, to moze uda sie go teraz znalezc bo bedzie glodny.
Fredziu!
Zapisz sie do newslettera PETA i pomagaj zwierzetom wysylajac email!
https://www.peta.org/about-peta/learn-a ... -to-enews/

pibon

 
Posty: 5016
Od: Pon lip 09, 2012 10:26

Post » Sob lip 06, 2024 18:58 Re: Kot uciekł po wypadku

Ita79 skąd taka wiedza?
Pibon jaka duża prędkość w terenie zabudowanym??? 50km/h to dużo? To ile 30km/h mam po krajowej jechać? Nawet tyle jadąc skończyłoby się tak. Życzę powodzenia w hamowaniu gdy kot wybiegnie zza krzaka. Co innego przejście na pieszych, co innego takie kamikaze. Też Ci się rzucę pod koła jak będziesz tyle jechała i wyhamujesz, oki? Nawet nie ma kiedy zareagować, bo głupi kot jest niewidoczny zza trawy tylko biegnie jak głupi.
Na spotted puściłem post i cisza.
Wypadek miał miejsce dawno, jutro tam podjadę. Wątpię żeby szczęka. Przecież szczęka to cała głowa a wtedy uszkodzenia byłyby poważniejsze i nie wiem czy by dał radę coś zrobić po takim uderzeniu. Prędzej kręgosłup. No ale to by też tak nie biegł. Nigdzie go nie znalazłem a szukałem kilkanaście minut w promieniu 200m.
Szczerze to nawet miał czas aby wybiec na przełęcz między tym samochodem a moim (kawałek środkowego pasa). Ale wolał jednak schować się pod moją maskę. A ona akurat jest fajna, bo nie jest taka zła - ma krzywe odejście.

Dobra jednak zamykam temat. Prześwit ma 17cm. Plastik tam gdzie miał 12cm jest "wygięty" pod spodem pewnie przez przedni napór i spokojnie kot mógł go odgiąć, gdyż jest miękki gdzie nawet ja palcem mogłem go wgiąć do góry. Temu miał aż 17cm. W pozycji skulonej szanse są przeogromne, że mu nic nie jest. Zamykam wątek, na strachu się skończyło. Temu kot uciekł na luzie. Przepraszam za strach, ale chętnie poczytam osoby które miały podobny przypadek.

xamin

 
Posty: 5
Od: Sob lip 06, 2024 10:07

Post » Sob lip 06, 2024 19:24 Re: Kot uciekł po wypadku

Dodatkowo na aucie nie ma żadnych śladów.
Więc w tym przypadku to byłbym WYSOCE zaskoczony jakby nawet COŚ SIĘ STAŁO kotu!
Miałem odgięty prześwit od strony kierowcy gdzie nawet ja mógłbym sobie wgiąć go palcem o znacznie więcej centymetrów.
Jedynie kota szkoda pod kotem traumy - ale niech ma nauczkę za swoje ;) więcej nie będzie wbiegał.

xamin

 
Posty: 5
Od: Sob lip 06, 2024 10:07

Post » Nie lip 07, 2024 10:43 Re: Kot uciekł po wypadku

xamin pisze:Dodatkowo na aucie nie ma żadnych śladów.
Więc w tym przypadku to byłbym WYSOCE zaskoczony jakby nawet COŚ SIĘ STAŁO kotu!
Miałem odgięty prześwit od strony kierowcy gdzie nawet ja mógłbym sobie wgiąć go palcem o znacznie więcej centymetrów.
Jedynie kota szkoda pod kotem traumy - ale niech ma nauczkę za swoje ;) więcej nie będzie wbiegał.


Nauczkę?Nie przyszło Ci do głowy -że wiejski kot szukał jedzenia.Albo co gorsze -kotka karmiąca-której gdzieś kociaki -potem pomarły z głodu.Nie rzucił się pod Twój samochód dla relaxu.W dodatku kot-który na pewno nie będzie mógł liczyć na pomoc i wsparcie -w miejscu gdzie za przeproszeniem-psy dupami szczekają.


Nie trafiłeś w psa czy dzika-tylko kota.Szukanie śladów na aucie to absurd.Wielokrotnie na moich oczach stało się coś podobnego.Kot uciekł -ale nigdy więcej go nie zobaczyłam-pomimo że był karmiony codziennie od paru lat.A szukałam--przez wiele dni.Kot nie musi mieć złamanego kręgosłupa-choć może.Może mieć uszkodzoną miednicę,nerki czy inne organy -od uderzenia.Ostatecznie złamana szczękę.Taki przypadek miałam z kotem potrąconym zimą-a facet jechał tylko niecałe 30 km na godzinę-bo jezdnia była zaśnieżona i oblodzona.Kot uciekł.Znalazłam go następnego dnia.Szczęka połamana.Miał składaną.

Myślę że jesteś zbyt dużym optymistą.To tylko małe zwierze.A Twoje podejście-jest delikatnie mówiąc-bezduszne.Najpierw piszesz że żal Ci kota -a potem że dobrze mu tak-bo będzie miał nauczkę.

Mam od roku Szylkę po wypadku.Potrącona -tylko skuterem.Wet sugerował uśpienie.Inny znalazł szansę.Kotka żyje-ale walka była trudna i kosztowna.Nawet sama nie mogła się załatwić-pomijając już fakt ciągnięcia całym tyłem.Nie uciekła -tylko dlatego- że zemdlała po uderzeniu.Nigdy już nie będzie mogła żyć na wolności.Pozostanie na zawsze kaleką.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31660
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie lip 07, 2024 19:39 Re: Kot uciekł po wypadku

Wiele kotów szuka jedzenia. Ale nie kosztem kamikadze. Ostrożność to podstawa.
Skoro kot był karmiony codziennie od paru lat - to może znalazł sobie podczas ucieczki dom? Albo inne źródło usadowienia? Wiesz ile to razy bezdomne koty zmieniają swoje terytorium? :D Jednego bezdomnego kota którego dokarmiałem zimą widziałem potem w innym miejscu 5km dalej :D a zawsze jak przychodziłem tam codziennie prawie o 17:00 tak już go nie widziałem. Także tak.

Yolo - tylko pytanie jaki samochód miał prześwit który jechał 30km/h? Bo mój miał jeden z wyższych bez wątpienia. Do tego też co miał pod maską? Czy coś wystawało? To też bardzo ważne. U mnie akurat jedynie co wystaje to krzywy "odgniot" od przodu. Całe szczęście, że od przodu a nie od tyłu - bo tak zahaczył sobie krzywo prześwit który był wgnieciony. Dlatego swobodnie się odgniótł dając dodatkowe centymetry (razem 17cm). Pewnie coś tam wystawało pod maską i dostał o szczękę. Kręgosłup wątpliwy. Jakim cudem ze złamanym kręgosłup kot może uciekać w krzaki? Chyba, że GOD mode uruchomi.

Jestem optymistą oraz realistą. Żal mi kota, bo myślałem, że faktycznie mogło mu się coś stać - ale z biegiem rozwoju tematu oraz studiowania budowy samochodu oraz wątków w internecie jestem wręcz przekonany, że wszystko jest dobrze. Ba, nawet byłbym zdziwiony już nie, że mógłby umrzeć (co jest nierealne) a, że wręcz... mogłoby mu się coś stać. Ewentualnie otarcie albo zadrapania, ale to jak to się mawia - wyliże się.

Tylko skuterem?! Chyba AŻ! Przecież skuterem można potrącić kołem i tutaj jak się znajdzie pod kołami to jest już meeeega tragedia. Takie wypadki kwalifikuję jako śmierć z automatu. Dlatego ogromne szczęście i ogromny cud, że żyje. Tak samo jak i w moim przypadku.

Dziś mierzyłem wysokości o obu kotów. W pozycji skulonej na spokojnie przeżyją - czy go gruby czy to chudy. Ten był bardziej chudy. Także spoko. Jak na Spotted ktoś się odezwie, że zaginął kot komuś to wtedy spoko. Jak nie to nie. Obecnie temat można uspokoić.

xamin

 
Posty: 5
Od: Sob lip 06, 2024 10:07

Post » Nie lip 07, 2024 20:51 Re: Kot uciekł po wypadku

xamin - słusznie szukałeś wiedzy- bo masz ją zerową w danym temacie.
Niesłusznie odrzucasz to co masz już napisane, bo moja wiedza nie wynika wybujałej fantazji, tylko wieloletniego zajmowania się przeróżnymi przypadkami skrzywdzonych zwierząt w praktyce a to ile materiałów w tych tematach przyswajam dodatkowo w teorii ,to też nie jest nic. Jak w coś się angażuję (a od lat jest to działanie na rzecz zwierząt - głównie kotów i psów) , to angażuję się na 200 % .

To jednak co teraz zacząłeś wypisywać ... to już jest żal nawet komentować..

ita79

Avatar użytkownika
 
Posty: 905
Od: Sob lut 05, 2022 2:08
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post » Nie lip 07, 2024 22:59 Re: Kot uciekł po wypadku

Zamiast tracic energie na te fantazje to aby faktycznie poczuc sie lepiej moze sprobuj realnie cos zrobic?
Napisz ogloszenie i wywies w tej wiosce, ze potraciles kota i pokryjesz ew. koszty weterynarza.
Fredziu!
Zapisz sie do newslettera PETA i pomagaj zwierzetom wysylajac email!
https://www.peta.org/about-peta/learn-a ... -to-enews/

pibon

 
Posty: 5016
Od: Pon lip 09, 2012 10:26

Post » Nie lip 07, 2024 23:38 Re: Kot uciekł po wypadku

xamin pisze:Wiele kotów szuka jedzenia. Ale nie kosztem kamikadze. Ostrożność to podstawa.
Skoro kot był karmiony codziennie od paru lat - to może znalazł sobie podczas ucieczki dom? Albo inne źródło usadowienia? Wiesz ile to razy bezdomne koty zmieniają swoje terytorium? :D Jednego bezdomnego kota którego dokarmiałem zimą widziałem potem w innym miejscu 5km dalej :D a zawsze jak przychodziłem tam codziennie prawie o 17:00 tak już go nie widziałem. Także tak.

Yolo - tylko pytanie jaki samochód miał prześwit który jechał 30km/h? Bo mój miał jeden z wyższych bez wątpienia. Do tego też co miał pod maską? Czy coś wystawało? To też bardzo ważne. U mnie akurat jedynie co wystaje to krzywy "odgniot" od przodu. Całe szczęście, że od przodu a nie od tyłu - bo tak zahaczył sobie krzywo prześwit który był wgnieciony. Dlatego swobodnie się odgniótł dając dodatkowe centymetry (razem 17cm). Pewnie coś tam wystawało pod maską i dostał o szczękę. Kręgosłup wątpliwy. Jakim cudem ze złamanym kręgosłup kot może uciekać w krzaki? Chyba, że GOD mode uruchomi.

Jestem optymistą oraz realistą. Żal mi kota, bo myślałem, że faktycznie mogło mu się coś stać - ale z biegiem rozwoju tematu oraz studiowania budowy samochodu oraz wątków w internecie jestem wręcz przekonany, że wszystko jest dobrze. Ba, nawet byłbym zdziwiony już nie, że mógłby umrzeć (co jest nierealne) a, że wręcz... mogłoby mu się coś stać. Ewentualnie otarcie albo zadrapania, ale to jak to się mawia - wyliże się.

Tylko skuterem?! Chyba AŻ! Przecież skuterem można potrącić kołem i tutaj jak się znajdzie pod kołami to jest już meeeega tragedia. Takie wypadki kwalifikuję jako śmierć z automatu. Dlatego ogromne szczęście i ogromny cud, że żyje. Tak samo jak i w moim przypadku.

Dziś mierzyłem wysokości o obu kotów. W pozycji skulonej na spokojnie przeżyją - czy go gruby czy to chudy. Ten był bardziej chudy. Także spoko. Jak na Spotted ktoś się odezwie, że zaginął kot komuś to wtedy spoko. Jak nie to nie. Obecnie temat można uspokoić.


Tak się składa że mieszkam przy dość ruchliwej ulicy.Wiele już kotów z niej zdjęłam-przez lata.Nie tylko tutaj -ale w mojej okolicy.Nie wszystkie musiały zginąć.Oczekujesz od kota ostrożności?To chyba za wiele.U kota działa instynkt.Raz zadziała lepiej-raz gorzej.

Zapewniam Cię-że żaden dziki-kot wolnożyjący-gdzie byłam świadkiem potrącenia- nie znalazł sobie bratniej duszy.Ani też nie zmienił -ot tak lokalizacji karmienia.Odszedł gdzieś-w bólu i cierpieniu.W szoku zaszył się w takie miejsce-gdzie nie znalazłam go ani żywego ani martwego.

Wywody na temat wysokości podwozia etc-są nijak do sytuacji.Nie mówimy o stojącym aucie -tylko aucie jadącym prędkością 70km/h.-hamującym na widok kota do 50 km/h.Nie trzeba być znawcą tematu aby wiedzieć -że samochód hamujący gwałtownie ma większą moc uderzenia.

I sorry-w moim przypadku-nie analizowałam wtedy- ani marki -ani wysokości podwozia-tylko leciałam w śniegu -po lodzie za pędzącym na oślep potrąconym kotem.Jestem pewna-że gdyby nie pora roku i warunki atmosferyczne-ten kot zginałby na miejscu.I nic do rzeczy nie zmieniłaby tutaj budowa samochodu a ważna byłaby jedynie prędkość.Która w tym przypadku była na szczęście nieduża z uwagi na zaśnieżoną i oblodzoną powierzchnię drogi.Nie zmienia to faktu ze skończyło się drutowaniem szczęki.Bólem,stresem i długotrwałym leczeniem.


Owszem w moim innym przypadku- kotka żyje-bo została jej udzielona natychmiastowa pomoc-podobnie jak w przypadku kota powyżej-normalnie -odchodziłaby w zaroślach w ogromnym bólu ,pragnieniu i głodzie przez wiele dni.Nie rozumiem natomiast porównania obu sytuacji.Ja wiem-Ty gdybasz.

Czyli skuter-ten najmniejszy jadący powiedzmy prędkościa 20-30 km/h po nierównej powierzchni-kocie łby-w dodatku po burzy-wiec kierowca i tak musiał uważać-jest bardziej grożny niż samochód zwalniający z 70 do 50 km/h w terenie niezabudowanym.To już nie jest śmierć z automatu?

Faktycznie jesteś optymistą.Bardzo dużym zresztą.Realistą już niestety nie.

I tak kot w szoku z uszkodzonym kręgosłupem jest w stanie przebiec jeszcze pewną odległość.Jeśli jest przytomny.To samo dotyczy innych wielonarządowych urazów.Jak i to kiedy kot dostanie w szczękę-jak to ująłeś.Do takiego urazu niewiele potrzeba.Taki uraz-spowoduje że kot odejdzie gdzieś z głodu-bo nie będzie w stanie już samodzielnie jeść.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31660
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon lip 08, 2024 1:10 Re: Kot uciekł po wypadku

pibon pisze:Zamiast tracic energie na te fantazje to aby faktycznie poczuc sie lepiej moze sprobuj realnie cos zrobic?
Napisz ogloszenie i wywies w tej wiosce, ze potraciles kota i pokryjesz ew. koszty weterynarza.


Doczytaj 3 post.Wypadek miał miejsce dawno.Pozostała reszta też się kupy nie trzyma.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31660
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 78 gości