Hello,
Popatrzcie na jaka historie natrafilam przegladajac strone pewnej hodowli.
"[cut]
Po przeprowadzce z duzego, pięknego domu do mieszkania w apartamencie, zmuszona byłam zwierzyniec zostawić nowym właścicielom... Dopiero przypadek sprawił, ze zamarzyłam mieć kota w opustoszałym przez dorosłe już dzieci domu. Byliśmy z męzem na zakupach w Markecie i zobaczylismy w sklepie zoologicznym w sprzedazy kotki "perskie" bez rodowodu. Zapragnęliśmy kotka tak bardzo, ze od razu zdecydowaliśmy się go kupić. Była to piękna, maleńka ruda koteczka. Jakiez to bylo w domu rozczarowanie, gdy po postawieniu jej na podłogę stwierdziliśmy, ze kuleje. Weterynarz stwierdził u niej jeszcze inne wady: zapalenie ucha i wadę stawu biodrowego. Bylo to nieuleczalne!!! Przestrzegam zatem wszystkich potencjalnych nabywców kotków, aby - zwazywszy na nasze przykre doświadczenie - unikali kupowania kotów bez rodowodów i z nieznajomej hodowli. Koteczka jednak wzbudziła w nas tak wiele sympatii i uczuć do tych zwierzątek, iz postanowiliśmy kupić następną koteczkę. Tym razem chcielismy mieć rasową. Trafiliśmy do duzej, ale nie znanej nam uprzednio hodowli kotów rasowych. Zachwycił nas swoją urodą kocurek. Tak byliśmy nim zafascynowani, ze nie zwróciliśmy uwagi na panujący wokól bałagan i bród. Nie zwracaliśmy uwagi na to, ze kot kichał i prychał - tak nas zauroczył swoją urodą, iz postanowiliśmy od razu go kupić za niewygórowaną cenę. W domu dalej kichał i prychał katarem. Hodowczyni, po zawiadomieniu jej o tym fakcie, kazała podawać mu wapno dla dzieci i syropek. Nic głupszego - jak sie później okazało. Nie mając doświadczenia posłuchaliśmy jej. Po paru jednak dniach męki kota udaliśmy się do weterynarza, który początkowo leczył go antybiotykami, a gdy to nie pomogło skierował nas na zrobienie posiewu do specjalistycznej przychodni weterynaryjnej w laboratorium wojewódzkim. Jakiez było nasze zdziwienie, gdy po tygodniu badań okazało się, ze ma on gronkowca złocistego - najgorszego z mozliwych!!! Wyleczenie całkowite bylo więc nie możliwe. Zmuszeni byliśmy oddać kota do hodowcy. Najgorsze było to, ze zdązyliśmy się do niego przyzwyczaić i pokochać. Z uwagi na to, ze mieliśmy zamiar załozyć hodowlę składającą się z wielu kotów musieliśmy mieszkanie poddać kilkumiesięcznej kwarantannie i odkazić wszystko, co znajdowalo się w domu. Jest to przestroga dla wsystkich nabywców kotów, aby dokładnie zweryfikowali hodowle, z której kupują nowego lokatora domu.
Nauczeni przykrym doświadczeniem szukaliśmy juz tylko dobrych hodowli i polecanych. Gdy zdecydowaliśmy się na kupno koteczek, odwiedziliśmy hodowle i sprawę czystości wysuwaliśmy na pierwsze miejsce, podejmując decyzję skompletowania naszej hodowli.... [cut] "
Tekst pochodzi ze strony
http://www.sopocisko.pl/historia.php
Z wielu(niekoniecznie dla autorki pozytywnych) wzgledow tekst zasluguje na uwage.