Bardzo się boję, że to od organicznego uszkodzenia mózgu, bo kot z całą pewnością był kiedyś bity... ;(
***
Bonifacy to piękny czarno-biały kocurek. Znajoma wydaoptowała go do pewnego faceta... Zaadoptował od nas kota, zapewniał o swoim doświadczeniu, zgadzał się na kastrację, wizyta przedadopcyjna wypadła świetnie. Po tygodniu kazał kota zabrać, bo jest agresywny. Umówiliśmy się na odbiór w piątek, w czwartek wieczorem 4 razy zmieniał zdanie co do tego czy kota zostawia, czy nie. Przy odbiorze kota wyszło na jaw, że nie poszedł z nim na kontrolę po kastracji, że wypuszczał kota na dwór zaraz po zabiegu (co zaowocowało wyziębieniem organizmu i chorobą pęcherza - kot sikał pod siebie). Pan wypuszczał kota na dwór w obroży, która się nie rozpinała (jakby kot się na czymś zawiesił). Kotek wcale nie był agresywny - panu przeszkadzało jego siusianie (które wynikło z winy tego pana).
Bonifacy ma stan zapalny pęcherza, co rozeszło się na oczka - był od wczoraj do dzisiaj w klinice, dług wynosi 124zł+20zł za karmę (jak na razie) i 7zł za żwirek.
Nie mamy pieniędzy. U mnie może być tylko tydzień.
Kot jest łagodny, kochany i spokojny... Może ktoś go wypatrzy? Może ktoś da mu dom albo chociaż wspomoże nas finansowo?...

oto Bonifacy przed chorobą, nie mam możliwości zrobić mu na razie zdjęć

http://a2.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos- ... 8569_n.jpg