
Wystawiłam kotom kuwetę do salonu bo czatuję na siki chłopaka. Chłopak na życzenie nie siknął jak zwykle. Znudzona pilnowaniem przysnęłam przed TV a po jakimś czasie słyszę szuruburu w kuwecie. Patrzę a to laska siura. Ewidentnie siura, słyszę dźwięk lejącego się moczu...ach, to ty...ale twoich sików nie chce...kłade się z powrotem, ,przymykam oczy i dalej kimię. Po godzince wstałam, ogarnęłam to i owo i przypomniałam sobie o sikach. Biorę łopatkę, grzebię, grzebię, szukam cegły i...nie ma! Nie ma nic!

Ktoś tu kiedyś napisał, że konsystencja sików w kuwecie może nam sygnalizować, że coś się źle dzieje w kocie. Fakt, jak czasem zbieram urobek to mam grudki zbite ale i rozbite ale żeby aż tak??? Wygląda jakby ani mililitr sików nie związał żwirku!
Ki diabeł?
