Zaczne od poczatku.Nasz " najstarszy " kocurek to Desperado, przybyl do Nas w3 polowie marca tego roku, zabrany z domu kobiety, ktora niestety majac zwierzeta, nie umiala sie Nimi nalezycie zajac. W efekcie Despe wziety byl nie zaszczepiony, bez jakichkolwiek odrobaczen. nie mowiac juz o kastracji.Oczywiscie wszystko nadrobilismy jak tylko najszybciej sie dalo.Do tej chwili byl okazem zdrowia.
Garfield to owoc "niedopowiedzialnej milosci" ludzi z sasiedztwa, wziety jako 1.5miesieczne kocio, oczywiscie odrobaczony, zaszczepiony, kastracje planujemy pod koniec listopada.
Pepsi, Nasza najmlodsza kruszyna, zostala przez Nas wyadoptowana na jednej z akcji Fundacji z Chorzowa, jako kotka PO PRZEBYTYM KOCIM KATARZE ALE DOLECZONA. Oczywiscie okazalo sie , ze to wszystko guzik prawda, kotke wyadoptowalismy w sobote 8-go pazdziernika, w niedziele juz bylo widac, ze jej stan z wyleczeniem ma malo wspolnego.Pepsi miala ropiejace oczka, katar, do tego biegunke, prawie w ogole nie jadla, do tego przez pierwsze pare dni, wszystko co zjadla - zwrocila.
Wetka powiedziala, ze to ciag dalszy kociego kataru, dostala dwa zatrzyki na poczatek + 3x dziennie Gentamycyne do oczek, kompresy z herbaty i 1 kroplelke Cebion-u dziennie.Po paru dniach zauwazylismy znaczna poprawe, kocia zaczela jesc, kupa opanowana, ale powstal kojeny problem - brzuszek.Ma bardzo okragly, jak dla mnie zbyt okragly, wzdety brzuszek, czasem ewidentnie bolacy. Wetka powiedziala,ze kocia z pewnoscia jest zarobaczona jednak z odrobaczaniem musielismy poczekac, dlaczego napisze zaraz. Dodatkowo mala byla szczepiona 6-go pazdziernika, czyli dwa dni przez Naszym wyadoptowaniem.
W ubiegla srode, Garfield jakby nigdy nic wstal i kiedy spojrzal sie na mnie,wpadlam jak to zawsze ja w takich sytuacjach od razu w atak placzu i rozpaczy. Dzien wczesniej bylo wszystko w porzadku, normalnie jadl, bawil sie jeszcze wieczorem, jednak rano juz nie bylo tak wesolo. Jego prawe oko, bylo tak spuchniete, ze praktycznie w ogole nie bylo widac zrenicy ropa lala sie strumieniem, a on jak bylo od razu widac bardzo cierpial. Od razu w samchod i do weta.Okazalo sie, ze Garfield ma prawie 40stopni goraczki, powiekszone wezly chlonne, dostal antybiotyk, do oczek Gentamycyne rowniez 3x dziennie, witamine C + kompresy z herbaty.Po 2 dniach i kolejnych dwoch bylismy na powtorzeniu antybiotyku.Malemu spadla goraczka juz po pierwszej serii, opuchlizna pomalu, lecz schodzila, w tej chwili oczko jest ladne, dostaje caly czas 3x dziennie Gentamycyne + witamine C, jutro jezeli nic sie nie zacznie dziac,mam przejsc na Neomycyne w masci.I jutro tez bedziemy je razem odrobaczac, ze wzgledu na Gafcia wetka poradzila poczekac, az jego stan sie unormuje i wtedy odrobaczyc cale towarzystwo razem, takze wczoraj na kontrolnej wizycie dostalam juz dwie tabletki na teraz i na za 2 tyg.Dodatkowo, zeby bylo smieszniej, przez ostatnie 4 dni chorowania Garfield z 2,700kg przytyl do 3,000kg i wczoraj uslyszalam pytanie czy przypadkiem ja mu nie daje odzywek i byla to chyba jedyna rzecz, ktora wczoraj wywolala na mojej twarzy przez chwile usmiech.
Kiedy wrocilismy do domu, zauwazylam ku mojemu przerazeniu, ze u Desperada, ktoremu nigdy nic nie bylo, zaczyna sie robic to samo co Garfieldowi i to w dodatku rowniez z prawym okiem. Oczko jest zaczerwienione, mruzy je przy swietle, jest bardzo maly wyciek ropy. Wczoraj wieczorem zakroplilam mu to oczko Genatmycyna, ale nie wiem co dalej, oczywiscie pojedziemy do wetki, ale prosze Was jesli mialyscie podobne problemy, prosze o rady, nie wiem czegos nie przeoczylam, badz czy nie trzeba wetki na cos naprowadzic
