16 października złowiła w sieć rybacką bezdomnego, dzikiego, agresywnego kota.. Kotka nie miała jednej nogi tylnej, przednią dziwnie podwiniętą, przyplątała się na moje podwórko o dwóch łapkach. Wreszcie udało się ją złapać i zawieść do weterynarza...
17 października kociątko Milka (6 miesięcy, biało-szara ślicznotka) miała amputację tylej nóżki, sterylizację i oczyszczoną przednią łapkę - okazało się, że nie ma palca i wet założył opatrunek...
W szpitalu była do 22 października...
W domu była tylko dwa dni... Szybko się oswoiła. Przebywała cały czas w dużej klatce, nauczyła się korzystać z kuwety, miała duży apetyt, dużo piła, dużo spała, wydawało się, że będzie u nas szczęśliwa... Jest taka mądra, taka piękna, taka silna...
Dziś po zdjęciu opatrunku okazało się, że tą przednią nóżkę (ta bez palca, z usuniętymi kosteczkami, pół chudsza niż druga) ma złamaną... Znowu jest w szpitalu... Jutro będzie miała nastawianą nóżkę. Operacja ta jest decydująca... Na operację pojedzie z wetem bardzo daleko... W okolicy nie ma ortopedy...
Prosimy o trzymanie jutro kciuków
