Niestety wyniki mamy zle

Tez nie dodzwonilam sie do p.Uli i meczylam laborantke i...mocznik mamy 70, kreatynina 2.2
I to caly czas Lunek jest przeciez na kroplowkach codzien, dopiero od poniedzialku dostawal co dwa dni (w sumie 3 razy!) A to raz, ze nie spadlo, to jeszcze wzroslo

Juz nawet nie mam sily lamac rak i ryczec, tu by nawet wycie kojota nic nie wyrazilo
Czemu to sie pogorszylo, czemu? I co jeszcze mozna zrobic, wciaz plukac codziennie? A potem moze dwa razy dziennie, trzy...Nie no, co ja mam myslec i czuc....
Dzis byla tez pierwsza wizyta u p.Beaty.Ja po moich przejsciach z wetami bylam nieufna i nastawiona raczej "nic-nie-dasz-mojemu-kotu-zanim-pani Ula-nie-pozwoli"

juz wczesniej bylam wprawdzie sama, bez kocia i bylo ok,ale z Lunkiem to ja chyba jakas chora jestem
Pani Doktor byla jednak przemila i przekochana, wprawdzie wyczula moja rezerwe

ale po wysluchaniu opowiedzianej pobieznie wetowych potyczek powiedziala, ze mnie rozumie

I bylo juz ok, Lunus tez jej zaufal. Byl zbadany biorezonansem, sadzilam ze to wykrywa tysiace alergii ktorych jakos wcale nie widac

u nas jednak wyszlo tylko...bialko jaja! No i oprocz jednego preparatu witaminowego BAYTRIL,po ktorym Lunus czul sie tragicznie, wymiotowal,wyniki polecialy...(to wowczas, kiedy juz rozpaczalam, ze On odchodzi...)
No wiec w obliczu tego rowniez moj sceptycyzm zelzal i tylko karmy suchej nerkowej nie mozemy jesc
Potem byla terapia na nerki i dostalismy Solidago- i ja i Lunek juz nie mielismy zadnych "ale" co do podania mu lekow. Kicia byla nadzwyczaj spokojna,niemal bez problemow.
Wiec zlapalam sie tego, w koncu czegos musze przy takich wynikach...Jutro pogadam z p.Ula ale no coz...ona juz mu raczej nic nie da,zaleci tylko codzienne kroplowki.Wiec jesli oprocz mozna cos robic, to...ja chce tylko pomoc Luniusiowi.On jest taki kochany
