Dlaczego Kot marudzi...?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 20, 2004 9:36 Dlaczego Kot marudzi...?

Mam pytanie do bardziej doświadczonych kociarzy :) , bo moja przygoda z pierwszą własną Kocią trwa dopiero 3 miesiące.
Otóż Kota jest 6-miesięczną półsyjamką (po kądzieli :D ) i do tej pory chowała się pokazowo: pięknie jadła, siusiała tam gdzie trzeba, na noc przychodziła do łóżka :D , podczas wizyty Teściowej ładowała się jej na kolana, mruczy jak mały klimatyzator, itd. Po prostu cud-malina!
No i od 2 tygodni jest skaza na tym krysztale :( Kocia zachowuje się tak, jak do tej pory, z tym, że do swojego repertuaru dołączyła epizody rozdzierających miauknięć. Jedyne, co może odwieść ją od napadu płaczu, to rzucenie jej zabawki - wtedy ożywia się, ale tylko na moment, po czym błyskawicznie traci zainteresowanie, znowu siada i marudzi :(
Jak była młodsza, to potrafiła się bawić sama godzinami, wystarczyło od czasu do czasu ją wieczorem "wykorbić", i nie potrzebowała tak jak teraz ciągłych zabiegów z mojej strony. Doszło do tego, że jak Kot już zaśnie, to chodzę na palcach, żeby broń Boże jej nie obudzić, bo tylko wtedy nie szantażuje mnie miauczeniem...
Dodam, że mieszkam w bloku i kot w zasadzie nie wychodzi. Raz na jakiś czas zawożę ją na parę dni do mamy, gdzie Niunia musiała zintegrować się z dorosłą rezydentką, i może nie zaprzyjaźniły się jeszcze na śmierć i życie, ale mała ją zaczepia i chce się bawić. No i moja Kota uwielbia nowości, zmiany, absorbujące zjawiska ( typu mój mąż skręcający szafę lub smarujący narty). Wtedy nie marudzi.
Czy marudzenie może wiązać się ze znudzeniem kota....? Jakie mogą być jeszcze przyczyny ? Pomóżcie, co mam zrobić, żeby kot nie kwękał :?

Kitty Hawk

 
Posty: 3
Od: Pon sty 19, 2004 22:06
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sty 20, 2004 9:39

MOje opcje sa takie:
- nudzi się (Junior robi tak samo ;-) )
- czyżby dojrzewała ???

drugi kot mógłby rozwiązac opcję 1 ;-)

Basia_G

Avatar użytkownika
 
Posty: 8744
Od: Śro paź 02, 2002 15:33
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sty 20, 2004 10:05

Na moje oko drugi KOT mógłby rozwiązać także opcję drugą :wink:
ObrazekObrazek

Mary Dove

 
Posty: 411
Od: Sob gru 20, 2003 14:46
Lokalizacja: Piekary Śląskie

Post » Wto sty 20, 2004 10:08

Przychylam sie do opinii Basi. Pomyslcie o drugim kocie. Wtedy zajma sie soba :)
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sty 20, 2004 11:47

Z założenia miały być 2 koty, aczkolwiek Niuńka nie sprawiała problemów, a komentarze "życzliwych" sugerowały, że drugi kot to już lekka dewiacja :lol:
Moja osobista opinia (podbudowana wątkami z różnych forum ) brzmi, że drugi kot nie powoduje więcej kłopotu, a radości jest o wieeeele więcej :)
Tyle teorii.
Jak to będzie wyglądało w praktyce ? trochę mam stracha ( finansowo, wyjazdy - Niunię mogę jeszcze wcisnąć rodzicom, bo zawojowała ich serca, ale jak ja się pojawię u nich z drugim kotem...? :o )
W każdym bądź razie, Wasze opinie były mi potrzebne do utwierdzenia się w przekonaniu posiadania 2 sztuk kocich :D
Dziękuję Wam i pozdrawiamy ( z Młodą)

Kitty Hawk

 
Posty: 3
Od: Pon sty 19, 2004 22:06
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sty 20, 2004 11:55

Jak najbardziej namawiam do wziecia drugiego kota, ale to niestety nie zawsze jest tak :(
Moj Fidel jak byl mlodziak to tez darl sie po nocach i z nudow. Potem mu to przeszlo tyle o ile. I kiedy pojawil sie Ferdek, wrocilo ze zdwojona sila. Wystarczy ze maly przyjdzie do nas do lozka, na kolana, etc - Fidel siada w takim miejscu zebysmy go widzieli i zaczyna lamenty. Nie, zeby przyszedl, tez sie poprzytulal. Gdzie tam, rozpacza z zazdrosci. To my mamy przyjsc do niego. :?
Nad ranem Ferdek spi a Fidel sie drze bo Ferdek spi a nie bawi sie z nim. No i jeszcze my spimy w dodatku a to juz 5 rano. Tragedia :twisted:

Agi

 
Posty: 15539
Od: Pt maja 17, 2002 19:19
Lokalizacja: Warszawa Ursynów

Post » Wto sty 20, 2004 12:15

podejrzewam wczesną rujkę... podobno syjamy dojrzewają wcześniej...
Opisane przez ciebie objawy obserwuję od paru dni u Kiszencji - ma 6.5 miesiąca - biega po domu pomiaukując, naprasza się nachalnie :wink: na pieszczoty itp. I w ogóle jakaś inna się zrobiła ostatnio... :wink:
Gracka + Kichulka i Bubulek :) oraz Mała Czarna

Gracka

 
Posty: 719
Od: Wto wrz 09, 2003 9:31
Lokalizacja: Warszawa (Bemowo+Ursus)

Post » Wto sty 20, 2004 16:11

Toś mnie, Agi, pocieszyła, nie ma co... :?
:lol: :lol:

Kitty Hawk

 
Posty: 3
Od: Pon sty 19, 2004 22:06
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sty 20, 2004 17:11

Jak rujka to maly problem, weterynarz i sprawa zalatwiona, aczkolwiek wiem ile stresow kosztuje to wlascicieli czworonogow (troche juz swoich sie nacielam). Natomiast jesli nuda....no coz, sama wiesz co zrobic. Jak moja Fredzia byla sama tez tak reagowala. Potrafila budzic mnie juz o piatej rano i przez dwie godziny zmuszac do rzucania myszka, jak nie chcialam to byl lament. Gdy doszedl do nas Stas humory przeszly jak reka odjal. Zastanow sie... :wink:
Obrazek

cathrine1

 
Posty: 753
Od: Śro maja 28, 2003 23:53
Lokalizacja: Wawa-Bródno

Post » Wto sty 20, 2004 20:36

Kitty Hawk pisze:Toś mnie, Agi, pocieszyła, nie ma co... :?
:lol: :lol:

Spoko, Fidel nigdy nie byl normalny :lol: :lol: :lol:

Agi

 
Posty: 15539
Od: Pt maja 17, 2002 19:19
Lokalizacja: Warszawa Ursynów

Post » Wto sty 20, 2004 21:23

Jak sobie przypominam co Żelek (prawdopodobnie też półsyjam) wyprawiał będąc samotnym kotem, to... ech :? Przez trzy miesiące spałam po godzinę dziennie, bo kot nocami tak lamentował i wariował (nie przez dojrzewanie, bo był już wykastrowany), że musiałam ciągle przy nim siedzieć i go zabawiać. Nie no, to było staszne. Kot był zadowolony dopóki coś się działo, a jak kładłam sie spać to.... zaraz musiałam wstać :x Kot momentalnie zaczynał mruczeć, cieszyć się i zachęcać mnie do zabawy. Jak przysypiałam na chwilkę, to mnie mama budziła: "Zrób coś z tym kotem, bo go zabiję! Wyrzucę na śmietnik!" :wink: No i zabawa z kotkiem od nowa. Na szczęście teraz się tłucze po nocach z Małym i mogę się czasami wyspać... czasami, bo zwykle koty biegają mi po twarzy, albo się Mały wydziera, przyduszony przez Żelka.

Ellen

 
Posty: 673
Od: Wto gru 30, 2003 20:18
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Wto sty 20, 2004 22:03

Dwa, koniecznie dwa :D

U mnie byl najpierw Maotek, super grzeczny, nie wadzi nikomu, nia halasuje, nie narzuca sie, cud, miod i orzeszki. Problem w ty, ze az za grzeczny. W sumie nalezalo co jakis czas sprawdzac, czy kot nadal oddycha :roll:
Dopoki byl chuderlawym mlodziencem, to udawalo sie go dosc latwo sklonic do zabawy, rzucic pileczke, czy zaswiecic laserem pare metrow od kota. Ale miesiace lecialy, hormony wlaczyly sie - chlopakowi uroslo karczycho, nabral tez "cialka", no i ganianie za zabawkami uznal za niegodne jego osoby i zabawe dla nieletnich kociakow. Glownie spal, wygladal przez okno, zajmowal najwygodniejsze fotele na pol dnia i... gnusnial z godziny na godzine. Na szczescie nie jest specjalnym zarlokiem (no - jest, ale tylko na warzywa, a one nie psuja linii) - ale co to za egzystenscja dla kota bycie wiecznie takim kontemplujacym buddą?

Zatem sprowadzilismy Omu...

Mao juz od pierwszych minut zainteresowal sie ogromnie przybyszem - Omu potrzebowal tygodnia-dwoch, aby do swego nowego, pucatego przyjaciela przywyknac. Za to teraz... :D Wiele razy dziennie odbywaja sie zywiolowe wyscigi albo zapasy sumo. Koty zakopuja po sobie wzajemnie kuwete, jedza z jednej miski, i szukaja swego towarzystwa. Maotanga lenistwo teraz nie zje ;) Mlody to gejzer pomyslow, energii ma za 10 innych kotow dopalanych kocimietka, i kiedy ma ochote na jakies szczegolne wariactwa, kieruje swe kroki prosto na Maotka zazwyczaj niewinnie sie niczego nie spodziewajacego :twisted:

Nie wiem, na ile to wplyw drugiego kota, ale Mao wrocil do swojego charakteru z wieku kociecego. Lubi sie przytulac, byc miziany - nawet dosc "brutalnie" :twisted: - wystawia brzuszek na glaski i... mruczy! Wczesniej przez dobre trzy miesiace nie slyszalam jego mruczenia...

A odnosnie posiadania dwoch (przynajmniej :twisted:) kotow, to mam jeszcze jeden koronny argument. Kiedy patrzysz na dwa koty wylizujace sobie uszka, to juz wiesz, ze ludzie sa fajni, ale w pewnych zakresach kciej przyjazni moze sie sprawdzic dobrze tylko drugi kot ;)

evi

 
Posty: 208
Od: Sob maja 31, 2003 20:31

Post » Wto sty 20, 2004 22:14

Powiem tylko, że od kiedy u mnie dwa koty (a nie rozpieszczony marudzący jedynak) mogę nareszcie: poczytać w spokoju gazetę, pozmywać naczynia, posiedzieć nad książkami, rozmawiać przez telefon, nie wracać do domu przez kilka godzin, po powrocie do domu bez wyrzutów sumienia walnąć się na łóżko i przez pół godziny nie wstawać :lol: , siedzieć przed kompem i forumować, itd, itp; mogłabym tak w nieskończoność :D

A moje kociamberki, które jeszcze miesiąc temu serdecznie się nienawidziły teraz śpią przytulone, hmm...

sorsha

 
Posty: 303
Od: Pon gru 01, 2003 21:33
Lokalizacja: Gdańsk/Oslo

Post » Wto sty 20, 2004 22:33

kot mający w domu drugiego kociego kumpla napewno będzie szczęśliwszy i co z tym związane - zdrowszy :D
Obrazek + Obrazek

basia

 
Posty: 2450
Od: Czw mar 21, 2002 13:38
Lokalizacja: katowice

Post » Wto sty 20, 2004 22:39

Zgadzam się z przedmówcami. Szogun też wył. Gryzł mnie,, był złośliwy i agresywny. No i nieszczęśliwy przez swoją samotność. Człowiek nawet jak bardzo się stara, nie jest w stanie zapewnić kotu takiej radochy i zabawy, jak właśnie drugi kot. Do Szoguna dołączyła więc Miłki i po kilku tygodniach sgresji i "docierania się" toearzystwa, zapanowała zgoda. Razem się bawią, śpią, kotłują. Razem też biegają po mnie w nocy.
:twisted: :lol:
Polecam drugiego kota. :D
Proszę nie cytować moich postów.
Dziękuję.

Agni

 
Posty: 22294
Od: Wto mar 19, 2002 15:13
Lokalizacja: Kraków-Krowodrza

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 17 gości