Wizytacja z TOZu

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sty 09, 2004 19:08 Wizytacja z TOZu

Jak wiekszosc wie, a ci co nie wiedzo to mam Pusie ze schroniska... Zaadoptowalam ja 09 czerwca 2003, oczywiscie z czystych formalnosci podpisalam papierek ze beda o nia zbac itd. i gdzies tam pomidzy bylo napisane ze moze do mnie przyjsc celem zbadania warunkow w jakich jest kot inspektor tozu. Myslalam ze to poprostu taka formalnosc, ze watpie zeby komukolwiek chcialo sie chodzic po domach adoptowanych zwierzat... dobrze by bylo- wiadomo, ale watpilam w ten fragment glownie z braku czas i pieniedzy instytucji.

A tu prosze- calkowity szok... pare dni temu mialam telefon- pan sie przedstawil itd, podal wszystkie dane ze schroniska i czy sie zgadzaja i czy moze w tygodniu przyjsc, uprzedzi jeszcze telefonem... Oczywiscie, niech pan przychodzi, mailam wogle dziwne wrazenie ze pan byl zaskoczony tym ze uprzejmie z nim rozmawiam i ze wyrazam taka 'wspolprace' .. czyzby spotykal sie az z taka niechecia wsrod innych ktorzy adoptowali zwierzaki ze schroniska :(
... to dobrze ze jednak jest jakas kontrola nad tym gdzie trafil kot... chociaz do idealu jeszcze daleko, np.: ja bym widziala to tak ze najpierw sprawdzany jest domek przed adopcja a potem jakas niezapowiedziana kontrola... Ale coz, nasze schroniska pekaja w szwach, nie ma pieniadzy wiec i tak dobrze ze wogle ktos sie przejmuje dalszym losem zwierzat w ich nowych domach (bo roznie to moze byc).

Pan dzwonil jeszcze wczoraj zeby umowic sie na dzis na jakas godzine. I jakos tak tylko mnie tknelo ze nigdy nic nie wiadomo- nie takie oszustwa ludzie robili... wiec poprosilam brata TZ z dziewczyna zeby do mnie na ten czas przyszli.

Pan byl punktualnie, pogadalismy sobie milo, zostal sporzadzony dwustronicowy protokol.
Na pierwszej stronie dane ogolne wlasciciela, ogolne wnioski, podsumowanie stanu fizycznego i psychicznego (jakby to mozna bylo stwierdzic w 10 minut wizyty, zwlaszcza ze Pusia na widok obcego goscia czmychnela do drugiego pokoju gdzie siedziala "ochrona" :) )
a drugiej szczegoly: jak karmiona czym, czym, ile razy w tygodniu , czy staly dostep do wody (u mnie sa 2 i to nawet zostalo napisane :) ), czy chorowala i na co, jakie szczepiania zrobione, czy odrobaczona, jaki weterynarz, czy wysterylizowana, jakie zabiegi higieniczne przeprowadzane, jak wyglada otoczenie kota itp.

SZOK, NO SZOK ! :ok: :ok: :ok:
... jak komus o tym mowie to wierzyc nie moze....


btw.: czy to tak wszedzie jest czy tylko tu w sopocie jest taka dbalosc o to gdzie trafil zwierzak ze schroniska?

ktosia

 
Posty: 2058
Od: Pon gru 02, 2002 18:29
Lokalizacja: Koleczkowo

Post » Pt sty 09, 2004 19:14

Gdy adoptowałam Kleopatrę (dla mamy) to przez okres około 2 miesięcy, miałam chyba trzy telefony w sprawie kotki. Bardzo to było miłe, dla mnie dowód, że ktoś o Kleo pamięta:)
Obrazek

sara

 
Posty: 294
Od: Pt lip 18, 2003 20:33
Lokalizacja: gliwice

Post » Pt sty 09, 2004 19:32 Re: Wizytacja z TOZu

Ktosiu, jak też to popieram w całej rozciągłosci (łącznie z tą ochroną w drugim pokoju zresztą) :wink: :ok: , tylko
ktosia pisze: czy wysterylizowana,

pytali Cię o to, mimo, że była sterylizowana w schronisku??? 8O A gdybyś powiedziała, ze nie, albo nie wiedziała, to zaproponowali by może powtórną sterylkę???

ani

 
Posty: 3491
Od: Pon mar 10, 2003 23:31
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt sty 09, 2004 19:41 Re: Wizytacja z TOZu

ani pisze:pytali Cię o to, mimo, że była sterylizowana w schronisku???

O to akurat konkretnie nie... napisalam co jest w protokole zapisane i co standardowo wymagaja, jest w druczku protokolu- na drugiej stronie jeden z ostatnich punktow: "zabezpieczenia przed niepozadana ciaza" i pole do wpisania.
Przeciez zdaza sie ze brane sa kociaki, czy mlode kotki lub jeszcze nie wysterylizowane w schronisku, bo krotko byly... A to ze musza ludziom wierzyc na slowo... niestety widac inaczej sie nie da. Jak sie mnie pan pytal o szczepienia czy odrobaczenie zeby nie bylo pokazalam odrazu ksiazeczke, ale jak kts powie ze gdzies sie zawieruszyla, ze kot ma wszystko, a wrzeczywistosci jest inaczej to co ma zrobic taki inspektor- inaczej nie sprawdzi... Poza tym jak napisalam, ma dziwne wrazenie, po ttym jak sie do mnie odnosil, ze czesto niestety ludzi nie witaja takich ludzi z otwartymi rekami :(

ktosia

 
Posty: 2058
Od: Pon gru 02, 2002 18:29
Lokalizacja: Koleczkowo

Post » Pt sty 09, 2004 20:17

To dobrze, że ktoś interesuje się tym, co się ze zwierzakami dzieje po wyjściu ze schroniska :ok:

Axel

 
Posty: 3434
Od: Pt mar 07, 2003 20:59




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 93 gości