W sobotę moje maleństwo poczuło sie lepiej prawie cały dzien spał, ale to mu się zdarza, tyle tylko, że nie zabierał się za jedzenie. Wieczorem zwymiotował, raz drugi chyba żółcią sama, dałam mu troszeczkę jeść i zwymiotował jedzeniem trzeci raz. Potem uspokoiło sie i już nie wymiotował. Ale osłabł bardzo nie chce jeść, nawet pije tak jakoś mało, zawsze był agresywny a teraz od soboty siedzi i mili się do każdego, jego sierść stała się taka (nieładna, potargana już nie jest świecąca). Byłam Wczoraj w wet dał mu zastrzyk, napewno była tam glukoza i sól fizjologiczna nie znam sie na tym ale jeszcze coś. Wie wielkie strzykawy i jedna mała. Biedak wycierpiał się i prawie cały dzień schodził mu baniak z łapki, dziś niestety to samo. Wydaje sie, ze jest lepiej bo zaczyna troszeczkę jeść (oczywiście jest przez te dni bardzo wybredny). Ale to jeszcze nie to jest taki markotny, nie on.
Jadł zawsze bardzo łapczywie do tego zmieniłam mu karmę, chciałam dobrze Garmont (czy coś takiego mu dałam) i wywnioskowaliśmy, że to jest zapewne zatrucie. Ale może to tak długo trwać??
Dodam, ze niestety nie jest jeszcze szczepiony.
Lekarz kazał mi próbować mu wcisnąć oleju parafinowego, powiedział, że jeżeli do czwartku nie będzie dobrze będziemy musieli mu zrobić zdjęcie rtg i będziemy szukać. Goraczki nei ma 38,5 to chyba normalna dla kotów temp, lekarz go obadał z wszystkich stron i nic na razie nie widać.
Tak sie martwię......
Powiedzcie czy to może być coś poważnego?
Olimpia