wiesz u mnie z tym działaniem to też tak na prawdę nie ma sie czym pochwalić

za każdym razem by do czegoś się zabrać
usiąść i coś napisać to muszę sie ciągać za uszy
bo taką wielką mam niechęć do tego wszystkiego
(nie dlatego że już mi sie znudziło... tylko z powodu nawracajacego bólu, gdy za każdym razem muszę od nowa i od nowa opisywać, przeżywać,
nie mogę sobie wybaczyć, i do tego jeszcze tak mocno błagać aby ktoś w końcu zechciał sie do mnie odezwać

bardzo przygnębiające
a i jeszcze sie tak bardzo chce płakać gdy ktoś mówi że to już koniec był dawno temu
że juz nie ma sensu
że nie ma sie co tym zajmować
bo dla kota nie można tyle poświęcać

ale co ja tam pisze...
Ty dostonale to wisz

i czujesz chyba to samo...
chce sie po prostu wyć
stanąc na środku ulicy i zacząć ryczeć
potłuc wszystkie naczynia
rozrzucić wszystko dookoła
a tak na prawdę to człowiek w ciszy osówa sie na podłogę i czuje jedynie pustkę
pogorzelisko...
chcę dotrwać do roku...
potem nie chce myśleć co będę robić...
co sie dalej będzie działo
3ci semestr podobno i naszczęście do najtrudniejszych nie należy
więc mam czas jeszcze do napompowania sie i przygotowania do czegos więcej
jakoś to przeleci
jak zawsze

dziękuję za podtrzymywanie
bez tego to bym już dawno chyba opadła i nie wstała

pozdrawiam
i życzę tego samego co zwykle

TEGO kotka...
Aia
PS a najgorsze że w zadnym innym kocie nie mogę dojrzeć tego co widziałam w Asche'u
