


Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Bungo pisze:Dziewczyny, kochane jesteście, ale mój tok rozumowania jest następujący: kot przeżył w schronie dwa lata, więc musiał COŚ jeść. U mnie przestał, na dodatek pogorszyły mu się wyniki. Dlaczego - czy szok zmiany miejsca, czy stres, czy nie smakuje mu to, co podaję? Nie wiem. Wiem tylko tyle, że straszliwie się o Czesia boję. Progect i Katgral widziały go z bliska. Jest naprawdę obciągniętym futrem szkielecikiem, siedzi przeważnie w pozycji bólowej, męczy go przejście do kuwety, jedzenie - nawet jeśli juz je, co chwila robi przerwy na odpoczynek. Dziś po południu przestał już wędrować po domu, przestał miauczeć - znowu nic mu się chce, tylko przycupnąć w kącie wersalki i drzemać z pochylonym łebkiem.
Dziś, prócz tej łyżki recovera zjadł tylko pół plasterka szynki i - przed chwilą - wychłeptał żółtko roztrzepane z wodą i mlekiem. Doskonale wiem, że dla watroby nie jest to dobra dieta, ale Czesio będzie jadł wszystko, co sobie zażyczy. Jeśli będzie chciał wyłącznie żółtko, mleko i szynkę po 38 zł - to będzie to dostawał. Myślę, że śmierć z głodu jest czymś najgorszym, co może go spotkać, więc zrobię wszytko żeby nie był głodny.
Poddasze pisze:Bungo pisze:Dziewczyny, kochane jesteście, ale mój tok rozumowania jest następujący: kot przeżył w schronie dwa lata, więc musiał COŚ jeść. U mnie przestał, na dodatek pogorszyły mu się wyniki. Dlaczego - czy szok zmiany miejsca, czy stres, czy nie smakuje mu to, co podaję? Nie wiem. Wiem tylko tyle, że straszliwie się o Czesia boję. Progect i Katgral widziały go z bliska. Jest naprawdę obciągniętym futrem szkielecikiem, siedzi przeważnie w pozycji bólowej, męczy go przejście do kuwety, jedzenie - nawet jeśli juz je, co chwila robi przerwy na odpoczynek. Dziś po południu przestał już wędrować po domu, przestał miauczeć - znowu nic mu się chce, tylko przycupnąć w kącie wersalki i drzemać z pochylonym łebkiem.
Dziś, prócz tej łyżki recovera zjadł tylko pół plasterka szynki i - przed chwilą - wychłeptał żółtko roztrzepane z wodą i mlekiem. Doskonale wiem, że dla watroby nie jest to dobra dieta, ale Czesio będzie jadł wszystko, co sobie zażyczy. Jeśli będzie chciał wyłącznie żółtko, mleko i szynkę po 38 zł - to będzie to dostawał. Myślę, że śmierć z głodu jest czymś najgorszym, co może go spotkać, więc zrobię wszytko żeby nie był głodny.
Jak najbardziej - kramić - karmić i jeszcze raz karmić. i poić, jeśli sam tego nie robi. Inaczej chyba pozostają kroplówki. Dobra jest pasta Convalescence support i recovery. jak sam nie chce, to obawiam się że trzeba by na siłę strzykaweczką do pynia. Mniejszymi partiami ale codziennie. Żeby mimo wszystko kotuś coś dostawał. może wystarczy mu polisie upaćkać albo nonio? może w odruchu oblizywania się zasmakuje w jedzonku? Tylko nie wiem jak on sobie poradzi mając problem ze szczęką?
Bungo, podpytuję naszą wetkę o Czesiulka opisując to, co tu wyczytam. Wetka mówi, że najczęściej jest tak, że pierwsze 2 tygodnie po wyjściu ze schronu jest bardzo trudne. Często w tym czasie zaczyna się zdrówko sypać. Nieważne jak cudny dom i jak troskliwy i kochający opiekun. To jest kwestia stresu. Kot, zanim zrozumie, że mu będzie lepiej, czuje i widzi tylko, że jest inaczej. Inne zapachy, inne głosy, inne jedzonko, kuwetka, inne zasady życia. Często też pod wpływem kochającego domku kotuś rezygnuje z mechanizmów obronnych. Puszcza wtedy system obronny i zdrówko jak na talerzu. Może być tak, że teraz dopiero - w następnych badaniach krwi wyjdą jakieś problemy. Warto za jakiś czas powtórzyć.
To, co robisz dla Czesiulka jest obdarowywaniem go całą masą miłości i ciepła, których Czesiulek bardzo potrzebuje. Nawet jeśli teraz jest taki wyalienowany z czasem zacznie rozumieć i usłyszysz cichuteńkie mruczenie.
stres jest stresem. Często człowiek ma problem żeby sobie z nim poradzić a co dopiero kot, któremu nie da się wyjaśnić, wytłumaczyć, odwołać się do wczesniejszych doświadczeń czy do wyobraźni.
Teraz ma prawo wyjść każda choroba i każde sypanie się zdrówka jest efektem zmian i tego stresu.
To, że chcesz to zrozumieć, że starasz się próbować różnych rzeczy - to naprawdę bardzo ważne i cenne.
Trzeba ten okres sypania się zdrówka ogarnąć. Zobaczysz, że za jakiś czas Czesiu już się uspokoi. Wtedy sam zacznie walczyć. Na razie się ma prawo posypać i psychicznie i zdrowotnie.
Trzymajcie się i nie poddawajcie się. Dajcie czas Czesiulkowi ale absolutnie nie przestawać panikować!(wiem, zlinczują mnie
Panika jeśli prowadzi do działań i wzmaga obserwację, wyczula zmysły - jest bardzo cenna. Jak Czesiulek zacznie samodzielnie walczyć - panika zejdzie na plan dalszy.
Ale absolutnie nie wolno siebie obwiniać. Bo to nie jest coś, co może Was zmobilizować.
Trzymam nieustające kciukacze i przesyłam całą masę ciepłych myśli.
Przekazuj je Czesiulkowi, może w końcu się ocknie i rozbudzi w sobie ochotę do życia
Femka pisze:Bungo, on ciągle może czuć obolałość szczęki. Ale skoro zaczyna się myć... to ja nabieram optymizmu.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], MIKI03, sadnessofheart i 239 gości