» Wto wrz 21, 2021 18:44
Re: Wawa/OLSZTYN - Adaś (**)nie zgubić z oczu kota ani człow
Franka, powiedz mi, co chcesz osiągnąć prowadząc tę dyskusję? Do tabo specjalisty, od wytykania innym, co mogliby zrobić lepiej i jak zrobić nie piszę, bo..nie.
Marzena na pewno zrobiła błąd w zeszłym roku, ze nie kastrowała, ale też tłumaczyła tu, jaka była Jej sytuacja osobista od wielu, wielu miesięcy, jeśli nie lat. Zresztą, akurat Marzena opisuje tu swoja sprawy osobiste od dawna, wiec właściwie każdy mogł to sledzić. Jestem człowiekiem i jestem w stanie zrozumieć, ze w tamtym czasie przerastała ją organizacja sterylek kotów mieszkających na jakichś peryferiach miasta odległego ponad 200km od swojego miejsca zamieszkania, w którym bywa okazjonalnie bez żadnej pomocy ze strony osób mieszkających lokalnie, czy czyjejkolwiek mimo wielokrotnych próśb tutaj na forum. Ja bym się nie podjęła.
Teraz kilka miesiecy poświęciła, zeby to nadrobić. Pewnie popełniała w tym błędy, ale poświęciła masę czasu i kasy, zeby nadrobić to, czego nie robiłą wcześniej. Teraz tabo wszczęła awanturę, a Ty się przyłączasz, że nie robi tego inaczej.
Moze trochę zrozumienia? Ja jeżdzę duzo, jestem chyba w miarę sprawnym kierowcą, a podróżuję ze swoim kotem miauczącym od chwili otwarcia drzwi na początku do chwili zatrzymania sie na koncu drogi. Sika, robi kupę, wszystko w trakcie drogi. Wiem, jak to jest męczące. Rozumiem, że Marzena nie czujac sie pewna jako kierowca, a pisąła o tym nie raz, ze ją ta trasa stresuje, nie podejmie się tej drogi ( a S7 od Olsztyna do W-wy jest naprawdę nieciekawą drogą ) z kotem, którego zachowania nie jest w stanie przewidzieć, bo nie jest jej, jest dziki, nigdy nie był w klatce, nigdy nie jechał samochodem. Do tego masa rad, sprzecznych, każdy mówi, co innego i ma przekonywające argumenty.
Może warto się wczuć w pozycję innego człowieka, a nie patrzec z klapkami tylko przez pryzmat włąsnego punktu widzenia, własnych możliwości, własnych kompetencji, a nie wsiadać na kogos i go dociskać do dna. Błędów nie robi tylko ten, kto nie robi nic. Widzę, że Marzena czasem działa niespójnie, nieco chaotycznie. Ale w sumie, biorąc pod uwagę wszystkie uwarunkowania i to, że jest z tą całą akcją sama, kilka razy miała pod górę, bo nie miała samochodu, transportu, to ja się nie dziwie, że można czasem dostać kręcka od wszystkiego.
Marzena, trzymaj się. Myślę nad tym, czy czasem w zimie, moze późną jesienią, raz na jakiś czas nie mogłabym podjechać nakarmic kotów. Ale to zupełnie nie mój teren bywania, musiałabym robi 100 km specjalnie, a nie ukrywam, ze moje sprawy mnie obecnie zasypuja plus samochód jest na wykonczeniu, więc dopiero po wymianie bede mogła myslec o takich wyjazdach. Ale rozważam to, jak tez w głowie szukam, kogos, ale niestety, jedyny kotolub olsztynski, jakiego znam jest niezmotoryzowany i mieszka w zupełnie innych rejonach.
