Naprawiony Antoś i ferajna, kociaki z kk wyłapane, pomocy!

Kochana maleńka

[*]

jaaana pisze:Mela nie żyje

Bardzo mi przykro.

Fanszeto, tulę mocno.

Dziewczyny, przepraszam, że nie zaglądałam, ale nie miałam siły. Dziękuję za wsparcie, dalej mi strasznie smutno.
Cieszę się, że chociaż Ashleyek wyzdrowiał. Biega i skacze, ma wielki apetyt. W kuwecie wszystko OK. Jest bardzo słodki, tuli się, barankuje, mruczy. Staram się przebywać z nim jak najwięcej, ale się nie rozdwoję

Pozostała czwóreczka czuje się trochę opuszczona. Wczoraj pierwszy raz od tygodnia spałam z nimi, nie u Ashleyka (nowe pseudo Nietoperek :wink:

), bo maluch nocował u syna i jego dziewczyny, piętro niżej. Może znajdzie u nich DT?

Mocne kciuki :ok:

Pozdrowienia dla Nietoperka i niedopieszczonej czwóreczki.

Dzisiaj Felutka nadrobiła wszystkie zaległości z tygodnia. Wyssała mi kark, palce, przedramiona. Cyckała z zapamiętaniem, głośno i namiętnie. A wczoraj wieczorem była tak obrażona, że nie dawała się pogłaskać. Bo pani nie spała u siebie w łóżku tyle nocy!!! Kto to widział

Ale teraz już się chyba nie gniewamy

Antoś też się stęsknił, jak i reszta kotów. Muszę je głaskać na dwie ręce.
Netoperek zamieszkał z młodymi piętro niżej. Odwiedzam go, oczywiście, i nadal jestem dla niego najważniejszą mamą. Ale powoli tę rolę przejmuje Asia, dziewczyna syna. Kotek na początku bardzo bał się Adama, bo nie miał do czynienia z mężczyznami. Jednak wczoraj już brykał, jak zwykle. Musi nabyć ogłady :mrgreen:

, przyzwyczaić się do ludzi, domowych hałasów. Mam taką cichą nadzieję, że zostanie u nich na stałe :oops:

Cudne kociaste macie :1luvu:

Ashleyek zachorował. Dostał wczoraj antybiotyk, witaminy i coś jeszcze. Jest ciut lepiej, trochę się ożywił, ale nie chce jeść. Troszkę się bawi, ale to nie to samo, co wcześniej. Miał 39,7, raz wymiotował.

Bidulek.

Bardzo, bardzo zaciskam kciuki. :ok:

Fanszeta, wiem, że to niefajne rozgrzebywać sprawę, ale wiadomo co było Meli? I skąd sie wzięło?

Nie, nic nie wiadomo. To poszło tak szybko. W środę byłam u mojej wetki, w czwartek o 8 rano u innej na 2 kroplówkach, w nocy umarła. Druga wetka podejrzewała pp, moja mówiła, że to co innego. Przedtem chorował Ashleyek, od niedzieli, ale we wtorek już był OK. Teraz znów on.

No, nie...
Może ktoś coś podpowie? Same też macie przecież duże doświadczenie z objawami różnymi u kociakow...

Wiesz, co mi sie pomyślało..., że nikt nie podpowie..
Piszesz o tym na wątku, na który wchodzą chyba tylko ludzie zaprzyjaźnieni

i tytuł niczego nie sugeruje złego

, jest jakby końcem sprawy. I to szczęśliwym

Będę dzwonić do mojej wetki, może ona coś wymyśli. Tak w ogóle to mi ręce opadają. Sama nie wiem, co robić. Może test na pp?
Myślę też, czy w pokoju nie zostało "coś" po biednym czarnuszku. Niby miał zapalenie płuc, ale nikt go nawet nie dotknął. Też umarł tak nagle, w czasie mojego wyjazdu do weta.

Test na pp na pewno by się przydał.

Nie wiem czy widziałaś ten watek?
viewtopic.php?f=1&t=144539
Chyba warto podczytać.

I faktycznie zmień tytuł, bo obecny wskazuje, że wszystko jest w normie.

Naprawiony Antoś i ferajna, kociaki z kk wyłapane, pomocy!

Kto przegląda forum