Po drugiej stronie siatki - schr. łódź V

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 25, 2008 22:03

mój Boże...
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lis 25, 2008 22:05

Dziewczyny, mam wyniki badania Negro - w pęcherzu masakryczny stan zapalny i duża ilość struwitów.
Udało mi się zakupić dla niego karmę lecznicza po bardzo okazyjnej cenie. Musiałam wziąśc pakiet karm. Mam 10 kg s/d; 5 kg c/d i 4 kg z/d. Za całość zapłaciłam 155 zł. Czy zgadzacie się na zwrot pieniędzy za wszystkie te karmy? Myslę, ze przydadzą się kotom w schronisku, ale decyzja zalezy od Was.
Aniu pisiokot, czy mogłabyś przekazać Joli wynik badania moczu Negro? Trzeba Jolce powiedziec, ze ma duzo białka, pełno leukocytów, pasm śluzu, stuwitów, a pH jest 6,5.
Czy ktoś byłby w stanie odebrac te karmy ode mnie i zawieść je do schroniska? Szkoda, zeby Negro czekał do soboty. Karmy w schronisku trzeba przekazać doktor Joli. Nie wiem jak ona pracuje w tym tygodniu.

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lis 25, 2008 23:00

Jak wracałam do domu to sobie uświadomiłam, że mogłam Cię o to spytać. Dobrze, że są wyniki, że można już działać.

Ale sama widziałaś,że daleko mi było od myślenia.
Etyka szacunku dla życia nakazuje nam wszystkim poszukiwać sposobności, by za tyle zła, wyrządzonego zwierzętom przez ludzi, pośpieszyć im z jakąkolwiek pomocą. Albert Schweitzer
Jeśli komuś zalegam z płatnością, bądź wysyłką proszę o pw.
Rózne różności.

hydra_pl

 
Posty: 3466
Od: Nie cze 08, 2008 8:16
Lokalizacja: to ja wiem że w Łodzi, ale na jakim morzu?

Post » Śro lis 26, 2008 8:43

Alex [*]
Omar [*]

będziemy pamiętać...
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 26, 2008 8:47

CoolCaty pisze:Dziewczyny, mam wyniki badania Negro - w pęcherzu masakryczny stan zapalny i duża ilość struwitów.
Udało mi się zakupić dla niego karmę lecznicza po bardzo okazyjnej cenie. Musiałam wziąśc pakiet karm. Mam 10 kg s/d; 5 kg c/d i 4 kg z/d. Za całość zapłaciłam 155 zł. Czy zgadzacie się na zwrot pieniędzy za wszystkie te karmy? Myslę, ze przydadzą się kotom w schronisku, ale decyzja zalezy od Was.
Aniu pisiokot, czy mogłabyś przekazać Joli wynik badania moczu Negro? Trzeba Jolce powiedziec, ze ma duzo białka, pełno leukocytów, pasm śluzu, stuwitów, a pH jest 6,5.
Czy ktoś byłby w stanie odebrac te karmy ode mnie i zawieść je do schroniska? Szkoda, zeby Negro czekał do soboty. Karmy w schronisku trzeba przekazać doktor Joli. Nie wiem jak ona pracuje w tym tygodniu.


Anuś, mówiłam wczoraj Joli, że Negro miał wyciskany mocz i pobrany do badania, że chcemy kupić karmę. (Swoją drogą Jola po raz kolejny pomstowała na ludzi, którzy oddają kota z powodu choroby i nawet się nie zająkną, żę coś mu jest. Przynajmniej dziewczyny-wetki wiedziałyby, że trzeba go leczyć i na co. A tak męczy się takie biedactwo, zanim ktokolwiek coś zauważy. Dzięki Bogu, że zajęłyście się nim z Kamilą.).
Jola powiedziała, że ma w zapasie jakąś karmę dla nerkowców, będzie mu dawać. Wiem, że jest w pracy niedzielę. Zadzwonię dziś i przekażę wyniki badań - biedny kotuś, musi bardzo cierpieć :(

Jestem zdania, że za całość tej karmy trzeba Ani zwrócić i zawieźć do schroniska. Problemy pęcherzowo-nerkowe to niestety nierzadki problem wśród tamtejszych kociastych, na pewno się przyda nie tylko dla negro. A cena 155 zł za prawie 20 kg karmy to rzeczywiście bardzo tanio.

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 26, 2008 9:03

Dziękuję Aniu, ze się wypowiedziałaś. Bardzo nie lubię podejmować decyzji finansowych za nie swoje pieniądze. Dziewczyny, dajcie znać co sądzicie o zakupie karmy i ewentualnym zwrocie pieniążków za nią.
Aniu, jak będziesz dzwonić do Joli, to zapytaj jak pracuje w tygodniu. Może namówię mojego Tomka, zeby podrzucił jej karmę dla Negro.

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 26, 2008 9:33

Aniu ja to się nie wypowiadam bo nie mam tu za wiele do powiedzenia, ale jak dla mnie sprawa jest jasna. Karma jest potrzebna, pieniążki na nią są, po co mają leżeć na koncie, niech koty korzystają, niech mają przynajmniej tyle.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 26, 2008 9:47

Ja też uważam, że karma się przyda. Teraz można zawieźć to co jest potrzebne a resztę przy kolejnej potrzebie - niech sobie czeka u kogoś w domu :)
Więc ja jestem za, chętnie przeleję od razu, bo potem niestety będę mało uchwytna.

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Śro lis 26, 2008 9:57

Ania - głupie pytanie, przecież ustaliłysmy w schronisku zakup karmy dla Negro, reszta tez się przyda, na koncie jest sporo pieniążków, przecież są właśnie dla nich, więc nie ma o czym mówić. Nie wiem czy dawanie karmy nerkowej jest dobrym pomysłem.
Po raz kolejny jestem wściekła na bezmyślnych ludzi i po raz kolejny przekonuję się o tym, że dla wielu ludzi problemy z sikaniem kojarzą się nie z chorobą, tylko ze złośliwością kota. Przypuszczamy, że podobnie było z Miśką, bo daje sobie uciąć obie ręce za to, że była kotem rozpieszczanym na maxa - jednak trafiła do schronu.
Myślę, że warto powrócić do pomysły stworzenia mini poradnika dla właścicieli, o czym kiedyś pisałyśmy z Mokkunią.
Jakbyśmy się zastanowiły co jest najczęstszym problemem i zebrały to do kupy, co myślicie?
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 26, 2008 10:01

ja licze ze jak ludzie teraz przy ksiazeczkach beda miec maile i telefony do wolontariuszy to w razie takich problemow sie odezwa i zapytaja.

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lis 26, 2008 10:08

Etka pisze:ja licze ze jak ludzie teraz przy ksiazeczkach beda miec maile i telefony do wolontariuszy to w razie takich problemow sie odezwa i zapytaja.


tak, pod warunkiem, ze wezmą kota ze schroniska, też mam taką nadzieję
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 26, 2008 10:26

Tak czytam o FIV-ie od ostatniego weekendu ..., a nawet wcześniej, od czasu gdy Florkowi test wyszedł pozytywny.
przeczytałam też wątek Fiv-owca Victorka Maryli, a w nim taki wpis Sarry:

sarra pisze:MARYLA! Dopiero dotarlam do twojego watku! Ja tez mam kota-kocurka z FIVem.A oprocz tego mam trzy koty. I powiem ci ze wcale nie taki diabel straszny jak go maluja! Szkoda tylko ze ten kot przesiedzial tyyyle czasu w lazience!! 8O Moje koty sa razem,wcale nie musisz go izolowac,jesli sie nie beda gryzly!!! U mnie na poczatku byly szamotaniny,walki na pazury,nawet futra zbieralam z podlogi-to bylo w trakcie dokacania wtedy jeszcze nie wiedzielismy ze Samson ma FIV- do tej pory sie czasem zdarza ze sie posprzeczaja,powiem wiecej,czasem jedzac zamienia sie miskami,korzystaja z tych samych kuwet,przebywaja ze soba caly czas i tak juz prawie dwa lata bedzie i zadne z moich kotow sie nie zarazilo!! Kiedy sie dowiedzielismy ze Samson ma FIV panika byla straszna,ale jeden madry wet powiedzial:jesli koty nie gryza sie to bedzioe dobrze.I odpukac jest.
Jesli wszystkie koty u ciebie beda podchodzic do siebie w miare przyjaznie to moga byc razem.Jedyne czego nie robie to nie pozwalam Samsonowi wychodzic samemu do ogrodka,jak juz to chodze za nim krok w krok aby widziec co wacha i wogole.No i nie wychodzi jak jest chlodno. To wszystko,pozatym kot ma calkiem normalne zycie i niewybaczylabym sobie chyba gdybym go probowala tak izolowac.
Najgorsze ryzyko istnieje jeski sa dwa kocuru lub wiecej ktore nie byly sterylizowane,wtedy koty moga sie powaznie bic i gryzc,lub jesli masz kotke niesterylizowana i kociak z FIV jest niesterylizowany wtedy rowniez poprzez ''bzykanko'' kotka moze sie zarazic.Ale jesli koty wykazuja całkiem przyjazne gesty w swoje strony,a kocury po sterylizacji sa o wiele lagodniejsze,to spokojnie moga zyc obok siebie.


Pokrywa się to ze znanym mi doświadczeniem forumowiczów mających koty dodatnie białaczkowo i fivowo. M.in. Marcopolo, u którego przez 6 lat mieszkał kot z białaczką. W towarzystwie innych kotów. Dożył szesnastego roku życia, a wet. po zrobieniu testu chciał go uśpić. Kot z Fiv-em mieszkał też kilka lat u p. Zoji (tej z Poznania, której pomaga Etka). Itd., itp, takich relacji jest wiele, głównie odnośnie kotów z białaczką - choćby Denis u Magiji ...

No i oczywiście jedną kwestią jest nosicielstwo, a innym już zachorowanie na którąś z tych chorób ze wszelkimi jej konskwencjami. Kot może być nosicielem latami i zachorować po wielu latach albo wcale i umrzeć na coś zupełnie innego. Taki nasz Florek nosi w sobie wirusa FIV, ale na razie to okaz zdrowia - wierzę, że przed nim lata długiego życia.

Bo tak się zastanawiam - kiedyś panikowało się z powodu FIP. Kot fipowy, a nawet te tylko kontaktujące się z nim były traktowane jako źródło zarażenia. Pamiętam jak na FIP-a dwa i pół roku temu umarł mój Franek. Powiedziano mi wtedy (mówię o weterynarzu i nie tylko), że nie mogę wziąć do domu zdrowego kota, bo na pewno zarazi się od Dyzia (Dyziek po śmierci Frania miał zrobiony test FIP-owy, kreseczka testowa była lekko różowa, ale była). Dyzio też miał za chwilę rozchorować się i rychło umrzeć ... :roll: Panika wśród osob "miauowych", znających sytuację była taka, że nawet nie próbowałam szukać dla Dyzia towarzystwa wśród potrzebujących kotów z miau - nikt by mi go nie dał. Teraz wiemy, że nie jest tak łatwo zarazic się tym wirusem, że sama jego obecność w organiźmie nie wystarczy by rozwinął się pełnobjawowy FIP.

Zaraz mnie Ania CC poprawi, że wirus białaczki i koronawirus fipowy to są dwa różne wirusy, że jeden jest zakaźny, drugi nie... Wiem. Ale z drugiej strony w takim razie w takim skupisku jak schronisko wszystkie powinny być nosicielami - stykają się przecież codziennie przy misce, co więcej tłuką się itp. Od czasu do czasu robimy testy kotom idącym do nowych domów - prawie wszystkie są negatywne.
FIV-owy Florek przesiedział kilka tygodni w jednym maleńkim boksie szpitalika z Beniem - a Benek jest "czysty". W schronisku jest na pewno z kilku nosicieli jednego i drugiego - a jakoś koty nie padają jak muchy, mimo, że na ogół nie są to okazy zdrowia i powinny szybciej się zarażać ...
Czyli - chyba naprawdę nie jest tak łatwo się zarazić.

Chodzi mi o to, że fakt nosicielstwa (przy braku objawów choroby) nie powinien być wyrokiem śmierci - nawet w skupiskach.

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 26, 2008 10:54

Aniu - mój Denis żył z dwoma innymi kotami zanim miał zrobione testy, z jednym z nich żył w bardzo dobrej komitywie. Lizały sie, spały razem, przytulały, jadły z jednej miski - żaden z pozostałych kotów się nie zaraził.
W jednym z amerykańskich schronisk (wiem, nie ma co porównywać) koty na dzień dobry są testowane i przyporządkowywane do odpowiednich pokoi - i tak żyją sobie koty z felvem z kotami z felvem. To marzenie w naszej rzeczywistości nierealne. Ile jest kotów nosicieli w naszych skupiskach nie wiemy dopóty nie zostaną przetestowane - nie jest to realne, bo nikt finansowo nie pokryje testów dla setki kotów. Taka jest Polska rzeczywistość. Przykre, ale prawdziwe.
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 26, 2008 10:59

Magija pisze:Aniu - mój Denis żył z dwoma innymi kotami zanim miał zrobione testy, z jednym z nich żył w bardzo dobrej komitywie. Lizały sie, spały razem, przytulały, jadły z jednej miski - żaden z pozostałych kotów się nie zaraził.


no tak, o tym mówię właśnie ...

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 26, 2008 11:47

dziewczyny nie pisalam wczesniej ale ten drugi tymczas dla Omara mial byc u Zoji. Ona miala 3 lata kota z FIVem- robila potem testy kotom rezydentom, zaden sie nie zarazil. a testy byly robione dwa razy , bo po 3 miechach powtarzane.
Ona chciala wziasc Omara, choc zdawalysmy sobie sprawe ze Omar prawdopodobnie umieral.
Ma duze doswiadczenie i tez mi powiedziala- nie taki diabel straszny, co wiecej jej wet tez tak uwaza.
Zaluje ze spanikowalysmy z Aska w pierwszym momencie.
Poprostu w pierwszej chwili zglupialysmy.

Nie moge sobie wybaczyc nie tyle Omara ile Alexa.
Taki piekny kot.
Poprostu nie moge.
On mial szanse na dom, przeciez ile ludzi bierze koty ze schronu? ile robi testy kotom?? przeciez co rusz moze sie cos zdarzyc?
a jesli by poszedl do domu bez kotow?
Uwazam ze nie ma co straszyc ludzi wizjami FIV i FELV, niekiedy warto nie mowic wszystkiego...

Ja mialam jednego tymczasa ktoremu testow nie robilam bo nie mialam na to kasy zeby dodatkowa stowe wyrzucic. To byla Lusia, przeciez tez mogla byc nosicielka. I wylizywala sie i tlukla z kotami.

co do FIVu - ostatnio u ludzi zdarzyl sie przypadek wyleczenia wirusa HIV- facet byl leczony na bialaczke i przy tym leczeniu wyzdrowial z HIVa...i tak sobie mysle...jak byla akcja Korabiewice...byl Przylepek z potwierdzonym trzykrotnie pozytywnym FIVem, byl leczony m.in. interferonem, po kilku miesiacach testy wychodzily negatywne, nie wiem co o tym myslec...

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 74 gości