W czwartek wieczorem udało się prawie przemycić tabletkę w mielonym mięsie (prawie, bo zjadł połowę mięsnej piguły, wołowina na tatara

) .Wczoraj nie ruszył piguły z wędzonej makreli ( mama go przegłodziła prawie przez cały dzień), a tabletkę wepchniętą do pysia wypluł. Już myślałam, że konieczne będą zastrzyki, ale dziś rano mama wzięła go sposobem. Znów na makrelę, pierwszy kawałek czysty, drugi czysty, w trzecim ćwiartka, ale nierozgnieciona, w czwartym ćwiartka, no i pół tabletki znalazło się w środku kota.
Tak więc zaczynamy 10-dniową kurację,trzymajcie kciuki, żebym nie musiała codziennie jeździć i kłuć biedaka.
A jaki to antybiotyk, to nie wiem. Dostaliśmy od wetki bez recepty, ale nazwy zapomniałam. Dopytam się przy okazji.