Dziś dzień komputerowy, przynajmniej do 14-ej. Mogę wreszcie coś napisać.
Obecnie najgorzej ma się Annopolka - złapała gluta, a że nie jest specjalnie chętna do współpracy, to się ją dość ciężko leczy. Na razie nie jest dramatycznie, ale kciuki na wszelki wypadek się przydadzą. Zwłaszcza za odzyskanie apetytu.
Kociaki na Gersona i te z OIOMu czują się już świetnie - właśnie, może ktoś będzie jechał autem na trasie Klaudyny-Gersona i te dwa potworki odwiezie? Owszem, jeszcze czasem ktoś kichnie, więc oczywiście kontynuujemy leczenie - ale ryzyko już za nami.
Długowłosa-łysa dla "odmiany" ma nawrót kłopotów skórnych. Opadają ręce i witki. Zrobiła się za to strasznie przymilna, chciałaby już zdecydowanie opuścić swój azyl i dołączyć do stada. Ja też bym chciała, bo mi ten azyl potrzebny dla kogoś innego

No ale ryfa, w takim stanie karku jej nie wypuszczę do stada
Marze ogolenie i przestawienie na hypoalergenica wyraźnie pomogło. Jeszcze wygląda dziwnie, ale świeżych ran już nie ma.
Generalnie mamy kłopoty z uszami - przydałby mi się przynajmniej co drugi dzień ktoś do pomocy przy czyszczeniu ich

Trzeba liczyć najmarniej dwie godziny...

i trochę ran ciętych, bo czyszczenia wymagają też Isuzu, Iveco i Celnik

Choć to i tak pikuś przy Wściekłej
Apaszka do kompletu straciła chyba również węch - ostatnio trzeba jej mordkę po prostu wetknąć w miskę by wystartowała. Ale jak zastartuje to już bardzo chętnie je, stąd moje przypuszczenia. Jedyny zmysł jaki jej pozostał w pełni sprawny to zmysł przytulania się
