koty są dwa, kuwety są trzy - jedna zakryta, dwie otwarte.
Załatwia swoje potrzeby w różnych miejscach tzn. do umywalki, za łóżkiem(dlatego się rano wkurzyłam, bo trzeba było przemeblować pokój żeby to sprzątnąć), za kanapą, obok kanapy, w przedpokoju koło kuwety-tylko w tym przypadku kuweta jest obok.
Za łóżkiem zrobił 3 razy obok siebie-dopiero rano usłyszałyśmy "kopanie" więc się zorientowałam (jak się okazało wszystko w kuwetch było Franka-lepiej mu już więc żre jak najęty

).
Sika do kuwety-do której akurat ma najbliżej.
Kuwety sprzątane są jak wracam z pracy a potem jeśli są cięższe "pociski" to na bieżąco-jak kot swoje załatwi ja załatwiam sprawę. Czyli NAJRZADZIEJ raz na dzień.
Żwirki były różne:betonitowy(nie sikał tam wcale)
silikonowy(też sikał obok) i teraz jest drewniany-sika do niego i choć dla mnie to nieodpowiednie odpowiada jemu i jest ok.
Wetka poradziła mi, żeby stawiać jedzenie w miejscach, gdzie się załatwi, bo jej tez pomysłów zabrakło.
Czyli teraz będę miała 50 kocich misek z kocim żarciem.
Dodam tylko, że Franek złapał od niego zapalenie spojówek i przechodzi je koszmarnie-włączono drugi antybiotyk, bo jeden nie dawał rady-oko było tak opuchnięte, że nie mógł go otworzyć, moja córka płakała nad nim a i mi oczy się szkliły jak widziałam jaki jest chory.A wierzcie, leczyłam kota z FIPem, wiem co to kocie cierpienie.
edit:
metoda gazetowa nie jest dla nas.
Po powrocie z pracy cała podłoga upstrzona była kocimi mokrymi łapami.
Gazety pływały w kocich sikach-to pewnie zasługa Franka, a niestety pracować muszę i koty muszą dać radę nie zanieczyszczać kompletnie mieszkania przez 8 h co najmniej.
Gazety położone na żwirek nie zmieniły przyzwyczajeń Rubego...