Śródborów - tymczasy do wyboru, do koloru

Aleba pisze:Albo po 1,5 roku czy 2 latach

Szkoda dzieciaków

Agneski szkoda

Oj, szkoda...

A tak po prawdzie, to po kiego był im kot...? Próbuję czasem iść tokiem rozumowania takich ludzi... i nie chwytam. Całkiem. Nie jarzę zupełnie, po co chcieli brać zwierzę. Żywe zwierzę...

Imbir jest nie tylko slodki i mily. Zaczyna pokazywac swoja inteligentna strone...
W sobote nauczyl sie, ze tacki animondy mozna otwierac sobie samemu, idzie mu ta samoobsluga coraz sprawniej. Dzisiaj zastalam towarzystwo najedzone, 3 tacki rozpracowane i wymiecione.
A dzisiejszego wieczora Imbir zdobyl sprawnosc otwieracza szafki kuchennej: wysuwa szuflady i czestuje siebie oraz kolegow czym sie da. W mojej obecnosci, bez skrupolow, otworzyl szuflady, ukradl bulke i pobiegl z nia w kat pokoju. I warczal na konkurencje.
Tia...

Mój ci on! Mój! :1luvu:

**Adopcje: 9 >>**

Tiaaaaaaaaaa :lol:

Zdolny chłopczyk neisłychanie :lol:

Bianka otwiera sobie szuflady córki i...stringi wyciąga. U mnie tylko pantalony obciskające,więc bezpieczna zawartośc. :oops:

Tiaaaaaaaa :mrgreen:

Bułkę w wydaniu Imbira miałam na bieżąco przez telefon - Agnieszka w dużym szoku była, a warczenie Imbira z bułką w pysku powaliło mnie totalnie :lol:

Ja już śpię

, ale ponieważ Zuzlikowa wylazła z klatki włączyłam lapka :mrgreen:

Agnieszko, może dlatego że o tym rozmawiałyśmy :wink:

- Zuzlikowa sama, nie proszona wylazła, poprzeciągała się i do łazienki polazła

Człowieka przechodzącego obok olewa totalnie i nie ucieka, ale głasków nie lubi - z liścia dostałam, jak pogłaskać chciałam .... Teraz po oglądzie terytorium Zuzlik wróciła do klatki i żre kolację :kotek:

Może rano zastanę Zuzlikową w moim łóżku :?:

Czego sobie i Zuzlikowej życzę z całego serca :wink:

i za co kciuki trzymam!

jopop pisze:i za co kciuki trzymam!

Dzięki

Ja tyż kciuki sobie sama potrzymam :wink:

A tak przy okazji - czy mamy wiedzę czy Zuzlikowa na pewno wysterylizowana i zaszczepiona :?:

W lecznicy nie była sprawdzana czy wysterylizowana .... I ze szczepieniem, żeby nie zdublować ...

Niestety Zuzlikowa wybrała klatkę, a nie moje łóżko :mrgreen:

Siła przyzwyczajenia. Jeszcze polubi łóżko :ok:

Zuźlikowa to jednak kobieta pełna tajemnic. Żeby nie powiedzieć, że sama nie wie czego chce od życia. :wink:

Imbirowe otwieranie szafki idzie coraz sprawniej, jedno pacnięcie łapą i już. Na noc zastawiłam ciężkim krzesłem, ciekawe co będzie po moim powrocie do domu dzisiaj. :roll:

Całe kocie żarcie trafiło z półek do lodówki, oby się drań nie odważył lodówki otwierać. :evil:

Bo się przeprowadzi do Hanelki. :mrgreen:

Agneska pisze:Zuźlikowa to jednak kobieta pełna tajemnic. Żeby nie powiedzieć, że sama nie wie czego chce od życia.

Imbirowe otwieranie szafki idzie coraz sprawniej, jedno pacnięcie łapą i już. Na noc zastawiłam ciężkim krzesłem, ciekawe co będzie po moim powrocie do domu dzisiaj. Całe kocie żarcie trafiło z półek do lodówki, oby się drań nie odważył lodówki otwierać. Bo się przeprowadzi do Hanelki.

U hanelki jadło zamyka się w piecyku, mikrofalówce, szafce zamykanej na klucz... na wszystkich szafkach mam zamocowane zabezpieczenia przed dziećmi z ikei. Niektóre jeszcze się trzymają

Do pomocy jest kundel. Jak się nie da po dobroci otworzyć, to można wyrwać drzwi z zawiasami i kawałkiem szafki. Każda metoda jest dobra, jeśli działa. :mrgreen:

hanelka pisze:
Agneska pisze:Zuźlikowa to jednak kobieta pełna tajemnic. Żeby nie powiedzieć, że sama nie wie czego chce od życia.

Imbirowe otwieranie szafki idzie coraz sprawniej, jedno pacnięcie łapą i już. Na noc zastawiłam ciężkim krzesłem, ciekawe co będzie po moim powrocie do domu dzisiaj. Całe kocie żarcie trafiło z półek do lodówki, oby się drań nie odważył lodówki otwierać. Bo się przeprowadzi do Hanelki.
U hanelki jadło zamyka się w piecyku, mikrofalówce, szafce zamykanej na klucz... na wszystkich szafkach mam zamocowane zabezpieczenia przed dziećmi z ikei. Niektóre jeszcze się trzymają Do pomocy jest kundel. Jak się nie da po dobroci otworzyć, to można wyrwać drzwi z zawiasami i kawałkiem szafki. Każda metoda jest dobra, jeśli działa.

U mnie żarcie w piekarniku :oops:

Jak jest w puszce, to Frodzik (najedzony) potrafi godzinami - dosłownie - drapać puszkę z miną ZAGŁODZONEGO DEWONKA

Agneska pisze:Zuźlikowa to jednak kobieta pełna tajemnic. Żeby nie powiedzieć, że sama nie wie czego chce od życia.

(...)

Wychodzi na to, że Zuzlikowa dokładnie wie czego chce od życia - świętego spokoju

W moim mieszkaniu jedynym miejscem gwarantującym - w ocenie Zuzi święty spokój - jest kuchnia :mrgreen:

Wczoraj wieczorem myślała, że to łazienka, ale pomyliła się :lol:

Od dzisiejszego poranka Zuzlikowa zaanektowała kuchnię

I chyba polubiła Alusia

Nie nasyczała na bezstresowego kota z ADHD, jak ją dzisiaj odwiedził

Z innych fajnych wieści - Zuzlikowa fajnie mruczy i bardzo lubi głaskanko i mizianko okolic uszków

I wychodzi na to, że wyrazem miłości wyrażanej przez Zuzlikową jest gryzienie

Muszę taką formę miłości zaakceptować - na razie boję się :oops:

nawet jeżeli to gryzienie jest bardzo delikatne, tak samo jak pacanie łapkami bez pazurków ....

Cieszę się, że Zuzlikowa robi postępy :ok:

Moja MM podgryza i paca łapą bez pazurów, kiedy jest najbardzej zadowolona. Tyle, że ja już o tym wiem i mam do niej zaufanie.

Śródborów - tymczasy do wyboru, do koloru

Kto przegląda forum