hanelka i Jej Rodzina sprawiły na mnie jak najlepsze wrażenie - wszyscy przyjaźni i ciekawscy nas - przybyszów - wyszli tłumnie do przedpokoju (mam materiał dowodowy w postaci zdjęć!). Bodzio miał wczoaraj trudny dzień - najpierw podróż w transporterku do mnie, gdzie spędził kilka godzin: zjadł 2 x suchą karmę + porcję mokrej karmy, potem kimnął się na polarku pod wanną - widać było, żę nareszcie zrelaksowany. Potem wieczorem kolejna podróż w transporterku - trochę podśpiewywał, ale w kuchni hanelki wydawał się znów zadowolony - zwiedzał, aż do zaniknięcia za szafką kuchenną włącznie. Czekam na doniesienia od hanelki odnośnie kuwety, zabiegów ocznych (obcięłam Bodziowi pazurki przedniej łapki, którą broni się trochę przed kroplami do oczu). Głaskany Bodzio zaczyna ćwierkać jak wróbelek - cudnie po prostu!
hanelko - ja zawsze powierzając komuś kota całuję jego pyszczek i życzę mu, aby żył szczęśliwie i zdrowo... albo ucałujesz go ode mnie wraz z życzeniami ode mnie, albo muszę wpaść do was , kiedy Bodzio wyjdzie spod szafki w kuchni
Mam nadzieję, że Twój dom będzie docelową "przystanią" dla Bodzia.