_Katrin wyjechała.
Nie mam zdjęcia szylkretki z lecznicy, ale jest podobna do tej, którą zostawiliśmy na działkach (też jest do złapania, za 2 tygodnie jedziemy) - ma tylko więcej białego.
W lecznicy został jeszcze ten:
I ruda kotka i rudy kocur z podpisu
Wczoraj wzięliśmy tego - kocur Cymes
Nie mam już pieniędzy - leczenie Coco i Czarusia zeżera mi cały budżet. Jeśli ktoś się zlituje i zasponsoruje mi, a raczej kotu, badania na FIV i FeLV, to kocura będę mogła wypuścić luzem do moich osobistych rudzielców (wszystkie są super spokojne, dogadują się). Jak go wypuszczę, to będę miała miejsce na jeszcze jednego - klatek nie mam już gdzie stawiać, a chodzący luzem mniej miejsca zajmuje.
Zrobię jakieś bazarki, ale zanim cokolwiek wpłynie, to sporo czasu upłynie, a kocury trzeba zabierać już. Bardziej rudego, czarny podchodzi do człowieka, ale dotknąć się nie da. Przy tej ilości tymczasów nie dam rady go ucywilizować
Muszę rozdzielić też Coco od dzieci - cycka, mimo wieku, już nie podjadają, Coco mocno ciężarna i jak gnojki po niej biegają, to się wkurza i daje im dość mocno z łapy
W kibelku jest kocię, które właśnie grzybek obsypał... Mam jeszcze na DT dorosłą sucz z problemami. Dziś wzięłam urlop, żeby towarzystwo i mieszkanie ogarnąć i się wyspać, bo ostatnio śpię w pracy...
Cierpliwość TŻta nadwyrężona - ostatni jego tekst: nie wiem, czy wiesz, że jest 22.00, chętnie zjadłbym obiad, bo od 12-stu godzin nic nie jadłem...
Podpisano:
TŻcica Minitaura