A a propos wanny... kiedyś jeden młody pan weterynarz opowiadał mi, jak w desperacji znalazł sposób na miauczącą po nocach kotkę. Bez powodu (przynajmniej w ludzkich kategoriach) nie ruja, zdrowa... ot tak - dla towarzystwa. Pan weterynarz wrzucił ją po prostu do wanny z wodą. (Wyobrażam sobie w jakim stanie ducha był pan wet skoro coś takiego przyszło mu do głowy

Kotka wyskoczyła i zajęła się myciem, wody nie było dużo... potem zmęczona przymusową toaletą... poszła grzecznie spać.
Pan wet odtąd co jakiś czas w pobramkowych sytuacjach stosował tę szokową metodę.
Opowiedziałam tę historię znajomym, którzy mają podobny kłopot ze swoją dziewczynką. Poskutkowało! A jakże... nawet za bardzo...
Okazało się, że Plumka uwielbia się kąpąć. Teraz regularnie drze ryja pod łązienką, najlepiej koło trzeciej w nocy... i prosi o nalanie wody i skok do wanny.
Znajomi prosili podziękować weterynarzowi
...oczywiście w imieniu Plumci
