niniejszym witam na forum. do tej pory sie przygladalam, ale ten temat stal mi sie tak bliski ostatnio, ze az sie musze dolaczyc
moja kocia byla kiedys normalna. po kilku latach ni z tego ni z owego zaczela sie zalatwiac poza kuwetke- na podlodze w lazience. przy czym siusiala nadal gdzie trzeba. ilez bylo z tym walki, ilez kombinowania dlaczego (czy chora, czy cos jej nie odpowiada, nowy zapach, nowy zwirek, nastepny zwirek, odkazic podlego zeby nie pachciala, krzyczec, nie krzyczec- no co sie tylko da), ilez bylo awantur ze kota wywalic, oddac, zamknac w klatce na ogrodku (to glownie pomysly tatusia

). a teraz.... wspominamy te czasy jako istna sielanke. pozbieranie co rano 3-4 gowienek z podlogi zrobionej z plytek to byl pikus
pol roku temu kicia zachorowala-cukrzyca. schudla. okazalo sie ze na brzuchu ma jakiech grudki. trzeba bylo zaprzestac podawania tabletek antykoncep. i wysterylizowac kicie na stare lata. i kici odbilo juz totalnie. chyba msci sie za pociecie brzuszka. najpierw zaczely sie kupki poza lazienka a co za tym idzie charakterystyczne plamy na drewnianej podlodze i schodach ktorych nijak usunac sie juz nie da. potem sikanie wszedzie tylko nie do kuwety. najpierw torby, ksiazki, papiery- wszystko to co mialam w pokoju na podlodze. pozbieralam, nauczylam sie wykorzystywac jako wieszak wszystko- klamki, drzwi, oparcia krzesel nawet zyrandol

poki to byl moj pokoj byl to tez moj problem. ale kici bylo malo: kanapa w salonie w taki sposob by przecieklo na podloge, szafa w przedpokoju, poduszki w salonie, ksiazka telefoniczna. i rodzice sie wsciekli. temat kota w klatce na ogrodku powrocil

bronie jej jak moge i za nic jej nie oddam, ale gdy po kapieli, wchodze do pokoju, patrze zaspanym wzrokiem na moje poscielone lozko i mysle sobie "jak to dobrze ze wreszcie moge sie polozyc, wkladam nogi pod kalderke i czeje ze sa MOKRE to cos mnie trafia.
sposoby.... hmm kot przestal spac w moim lozku bo uznal ze za bardzo smierdzi, mi do kapitulacji potrzebna byla jeszcze kupa na poduszce

rodzice na wakacjach a ja walcze ze smrodem. cala moja kanapa zostala spryskana vanishem do dywanow. zuzylam na to cala butelke, ale plamy zniknely, smrodek tez a kolor obicia pozostal wiec polecam. tylko teraz tak pachnie vanishem ze musze je troche wywietrzyc. na czas wietrzenia pokoj zamkniety. zamowilam tez takie przescieradelka dla niemowlat podszyte ceratka- posluza jako przykrycie kanapy- oby to wystarczylo-trzymajcie kciuki. kanapa w salonie wytarta woda i wypsikana dokladnie oustem bezzapachowym, podloga pod kanapa tak samo- dalo to efekt na 2 dni. znowu sie zsikala w szparke tak zeby doszlo do podlogi- musze wezwac mojego faceta zeby ja odsunal bo sama nie daje rady. kot troche sie uspokoil- wraca do stanu sprzed operacji-siusiu do kuwetki , reszta na podloge w lazience....tylko czasem jeszcze ta kanapa w salonie. oby tak zostalo. oby nie przypomnialy sie jej zle nawyki gdy za kilka dni wroce do mojego pachnacego vanishem lozka.... oby....