Oj, widze, ze zeszlismy na temat oddawania kotow, koni i zle wychowanych psow i ludzi...
W ciazy mam taki problem (poza wiecznym zamartwianiem sie 'co bedzie przy porodzie'): Rozalia jest agresywna. Atakuje ciezarna Sissi i wlasna corke, Anielke (chce sie bawic). Zdarza sie to pare razy dziennie. Najpierw warczy, gdy ktoras znajdzie sie zbyt blisko 'na drodze', a potem nastepuje bicie. Anielka ucieka, ale Sissi jej oddaje (w koncu tez jest w ciazy i jest 'kotka przewodnia'). Nie atakuje starszych kotek, 'nierodzacych'.
Najgorzej jest, jak Sissi goni za Rozalia po schodach

To juz przekracza moj stoicyzm i wiare, ze 'zalatwia to miedzy soba' i dobitnie zwracam im uwage, ze takie zachowanie nie jest tolerowane.
Nie wiem, co mam robic w tej sytuacji, bo odizolowanie jednej z nich (Rozalii niestety, bo to ona 'ma problem') raczej nie wchodzi w gre - bylby to dla niej duzy szok, bo nigdy zadeen z moich kotow nie byl izolowany
Probowalam juz w sobote, ale bidula stala przy drzwiach i tak smutnie pipkala...
To jej zachowanie bylo juz widoczne przy ciazy z Anielka, ale wtedy Sissi byla jeszcze mniejsza i byla karcona bez 'odwetu'. Musze tu zaznaczyc, ze poza okresem ciazy sa w jak najlepszej komitywie i juz pare dni po porodzie Rozalia bawila sie z nia szalenczo, jak przed ciaza....
Raczej trzeba bedzie unikac wspolnej ciazy...
Mam nadzieje, ze po porodzie sie nie pogorszy...