ano..po rozmowach...
no i jak sie obawialam, moja mama spokojnie i stanowczo nie chce, poki co nie jest jeszcze zdecydowana, a tu trzeba decydowac teraz... tak wiec domek u mamy odpada. <nawet na tymczasowy. szkoda, bo mialam nadzieje
no ale..
rozmawialam dlugo i skomplikowanie i kilka razy z TZem... i... sprawa wyglada tak: TZ wstepnie zgadza sie na to, aby Puchowy byl u nas poki nie znajdzie domku na stale (Slonko, vide pw, ktore pisalam poprzednio). A dlugie rozmowy byly glownie wzgleedem obaw jakie TZ ma odnosnie kota i bezpieczenstwa naszych domowych kociastych. Zanim zaczne pytac o owe watpliwosci, zapytam wprost: jak myslicie? co lepsze? aby Puchatek jechal do Lodzi i u Slonka, gdzie jest juz mnostwo kotow i tak, szukal domu, czy zeby mieszkal w Gdansku poki co, i szukal domu. Wedle miejsca, TZ bedzie myslal jak mu poki co zapewnic ewentualna kwarantanne, na pierwszy czas bylaby pralnia, duzo pomieszczenie z oknem, gdzie trzeba wstawic drzwi (TZ zaproponowal ze to zrobi) i przygotowac rozne rzeczy aby mu bylo wyugodnie przez peirwsze dni a pozniej, moglby mieszkac w pokoju, gdzie na szczescie drzwi juz sa, gdyby trzeba bylo czekac dluzej albo gdyby koty sie nei dogadaly. Jak slowo daje, nie wiem co lepsze. Bo domku szukac mozna forumowo i kompowo niezaleznie gdzie kot mieszka. Ja wiem, ze TZ zajmie sie kotem troskliwie, ale oczywiscie on pracuje i nie ma go nieraz w domu i przez 12 godzin. Czesac koty umie, jak wspominalam, mamy dwa norwegi, ktore czesze glownie on. TZ prosil o to, aby powiedziec mu o ew. decyzji jak najwczesniej, bo musi pomieszczenie przygotowac, przemyslec wszystko wedle przygotowan, zakupic kuwete, etc, a jest teraz bez samochodu, wiec to zajmie czas. A czas jest do piatku, tak?
Wedle zas obaw, to prosba druga TZa: Olu, jesli Puszatek mialby zostac u nas teraz, moglabys pojsc z nim do weta, aby kociastego przebadac pod katem ew. chorob... nie wiem co ze szczepieneim, jesli nei wiadomo czy byl szczepiony w tym roku, co wtedy? szczepi sie nawet jesli bylby moze? to moze zaszkodzic...? Koszty w tym ukladzie wizyty u weta i innych takich my ponosimy. Druga sprawa, ja mam za zadanie dopytac sie o choroby i kwarantanne ale to juz tym sie zajme.
powiedzcie, madrzy ludzie... czy tak bedzie dobrze...? ja tylko mialabym nadzieje, ze domek jak sie znajdzie, to nie bedzie teraz zaraz, abym miala okazje Puchatego pomacac:):) jak wroce. Egoistka jestem. ale co zrobie, to spojrzenie widze caly czas. Bylo nie patrzec na zdjecia. Co do innej malutkiej nadziei, to nei mowie na glos, bo kto wie kto to bedzie czytac:P
ale mi wyszedl wywod, przepraszam
jesli zas uznacie, ze lepiej jednak dla Kicia, aby pojechal do Slonka, to tez sie dostosuje, z pozycji osoby na krancu swiata nie moge nalegac aby kot mieszkal u nas i czekal na mnie, jesli moze gdzie indziej bedzie mial lepiej.
Nie wiem ale szczerze Wam przedstawiam opcje. TZ jest chetny do pomocy, chociaz pelen obaw i ostrozny
to czekam na zdania Slonka, Oli, i innych
EDIT: oczywiscie, kwarantanna moze nie byc wcale potrzebna, niech sie wet wypowie, po prostu napisalam, ze gdyby co, to TZ zajmie sie przygotowaniem pomieszczenia takiego aby nie bylo nawet przez drzwi stycznosci kocich nosow. A osobny pokoj dla Puchatka to glownie po to, aby gdy zostana same kiedy TZ bedzie w pracy, przez pierwsze dni jednak je izolowac (pokoj ma ladny widok na okolice,

, byloby mu tam dobrze), bo kto wie, do jakich lapoczynow by doszlo (my mamy dwa kocurki, jeden juz bezjajeczny, drugi jeszzce nie ma roku, a wiec czas bedzie na niego za troche. ogolnie nieagresywne, bawia sie jedynie w ganianego i gryzionego ze soba)