z góry przepraszam za to, co poniżej będzie, ale:
dziewczyny, proszę, nie siejcie paniki! I to tu, u berni, która kotów nie ma do leczenia, tak jak ja, dwóch...ale sama już nie wiem ile????
z racji (mam nadzieję - tymczasowego

) zawodu, siedzę po uszy w farmindexach i codziennie wykonuję miliony telefonów dotyczących składu i działania zawartych tam leków, narzekam, ale jak widać i to się w życiu (he!) przydaje - nienawidzę tego !!!
a więc:
isospora (cała ich rodzina)
cystoisospora spp - w naszym konkretnym przypadku (przynajmniej moim) - wywołuje między innymi
kokcydiozę, chorobę dość powszechną - jak się okazuje, ale kokcydioza, czy nie (hehe) interesują nas
te właśnie pierwotniaki
zacznijmy od
enteramidu, moje koty są leczone injekcyjnie (zdecydowanie wygodniej)
sultridinem ( o którym berni powiadomiłam)....oba leki należą do
grupy sulfonamidów, czyli
leków skutecznie zwalczających kokcydiozę jako taką
a teraz
metronidazol i stomorgyl, z innej grupy leków (
5-nitroimidazol, bla bla bla),
metronidazol świetny na rzęsistkowicę i lambliozę, fakt, lamblie to też pierwotniaki, ale to inna niż interesująca nas rodzinka,
stomorgyl - dla kociąt jest mieszaniną wyżej wymienionego
metronidazolu i spiramycyny (tej zaś świetnej na toksoplazmozę i listeriozę), z grupy
makrolidów, a nie
sulfonamidów zabijających pierwotniaki z grupy isospory
następnie
baycox (blisko, blisko, coraz bliżej) bayerowski preparat z powodzeniem stosowany (jak się dowiedziałam z rozmowy z konsultantem firmy) w walce z
kokcydiozą zwierząt hodowlanych - prosiąt, kur i gołębi, bardzo rzadko wychodzący poza te ramy, jednakże i to nas interesuje -
skuteczny
cały ten ******** wywód nie służy wymądrzaniu się, właściwie
napisałam to dla berni, mogłam napisać na pw, ale innym też się może przydać (nie życzę, Boże Broń!)
nie leczymy naszych kotów bez rady specjalistów - w końcu weterynarzy (po wieloletnich studiach - mam nadzieję)
jeśli na
isosporę - krótko mówiąc - pomogły leki nie należace do
sulfo-, to pisać, pisać...ale nie siać

i co gorsza
wątpliwości w zaleconą kurację, bo zamiast walczyć zrobimy się oklapłe i bezsilne,
jeśli podajecie nazwy leków, podajcie też dawki, jakie dostały Wasze koty - przyda się, a same ich nie wymyślimy (nawet nie chcę myśleć o lekarskich pomyłkach w tym zakresie), a więc
konkrety i doświadczenie !!!
ufam moim weterynarkom, bo mam powody (jak widać, amen) i nie pójdę jutro do gabinetu i nie powiem, "bo wie Pani, jest taki lek a taki, a mi Pani dała taki...."
po dwóch tygodniach od podania serii leku należy zrobić kolejne badanie kału z trzech dni - zrobimy
moje weterynarki twierdzą, że
w tym zaawansowanym (jakby nie było) stanie kokcydiozy, jaką miała mała, potrzebna będzie na 100% kolejna seria antybiotyku, już po badaniu kału - dostaną oczywiście oba koty
i tu ważne, co napisała
ryśka (plus moje niedawne doświadczenie) -
do leczenia wszystkie futra !!!!...a ludzie zarażają się rzadko (przy wyżej wymienionych hodowlach), a między sobą - raczej isospora belli (inny szczep dziadostwa)
o myciu podłóg i kuwety domestosem i innymi chlorami nawet nie wspomnę i o innych higienicznych zabiegach...żal tylko drogocennego...żwirku, ale jak szaleć to szaleć !!!
i pozdrawiam
(wąsy i uszy do góry !!!!)
P.S.
metronidazol ma tyle skutków ubocznych dla samych ludzi (tu odsyłam do zwykłego google), że nie miałabym odwagi podać go 4 - miesięcznej kotce, tej starszej 4- letniej....z pewnością też