ARKA pisze:Bonkreta pisze:ARKO, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to właśnie Ty traktujesz tego kota przedmiotowo, w co drugim poście podkreślając, że jest "wybrakowany". Tymczasem jest to kot, u którego wystąpiła wada rozwojowa.
Pieknie to nazwalas-wada rozwojowa. Taka wada, jak dobrze wiesz, ktora eliminuje takie osobniki z dalszej hodowli-tak czy nie?
I moim celem nie bylo i nie jest traktowanie kota przedmiotowo a wlasnie to uczynil, jak najbardziej, hodowca.
Reszta Twojego postu bez komentarza, Bonkreto-Ty wiesz lepiej. Tak jak i to co dziej sie w warszawskim schronisku, siedzac w Bedzinie.
Ależ Arko - kot przecież został sprzedany do towarzystwa nie do hodowli. Więc nie wiem o czym Ty mówisz?? Nawet nie wyobrażasz sobie jak ciężko, nawet doświadczonemu weterynarzowi wymacać dokładnie jądra u małego kota. Sama widziałam wielokrotnie na wystawie, jak kociak wracał z oceny z informacją, że ma tylko 1 jądro, a po kilku minutach, jak się uspokoił - miał już 2.
I rację ma Bonkreta, że hodowca od Ciebie dowiedział się, że kot jest w lecznicy i że właśnie zrobiłaś mu awanturę. Przyznam, że gdyby to mnie spotkało, nie wiem, czy też nie wysłałabym Ciebie do wszystkich diabłów. Naprawdę sprzedając kocura nie wystawiam mu świadectwa, że nie będzie znaczył. I nikt tego nie robi. Acha i chcę Ci powiedzieć, że znam kota, który urodził się wnętrem, został u hodowcy, jak zaczął znaczyć został poddany operacji. Dość długo szukano u niego jąder i NIE ZNALEZIONO i kocur jak znaczył, tak znaczy... Czyli takie przypadki także się zdarzają.
A.