Zmiany w płucach :( Zaniki głosu u Gucia :(( Proszę o radę!

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Sob lut 19, 2005 20:12

Witam, już staram się odpowiedzieć :)
Sądzę że cenniejsza byłaby już tomografia niż bronchoskopia - w tej ostatniej widac jedynie światło oskrzeli, więc zbyt wiele nie wniesie. Nie ustalimy w ten sposób dokładnej lokalizacji guza, podczas gdy w tomografii tak.
Będę szczery - do czasu wykonania badania histopatologicznego charakter zmian możemy określać jedynie gdybając. Trzeba zwierza obserwować - jeżeli nie ma dusznosci, wypływów z nozdrzy to dać mu spokój.
Wątpliwe jest by płytki krwi spadły po ketokonazolu. Przy chorobach nowotworowych zazwyczaj rosną, chyba że to choroby szpiku - tu jednak mozemy je raczej wykluczyć.
Pozdrawiam
Kot to groźny przeciwnik;)
Obrazek

zalatany

 
Posty: 711
Od: Śro sie 11, 2004 8:16
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lut 19, 2005 22:00

Witam!
Nareszcie Zalatany :) Dzięki za odpowiedź!

Mój wet wspomniał, że poprzez bronchoskopię można pobrać wycinki do badania histologicznego - myślę, że głównie to miał na myśli. Ja się jednak boję, że przez takie badania, maluszkowi znacznie mogłoby pogorszyć się samopoczucie i jego stan zdrowia... :( Boję się, że narobiłabym więcej złego niż dobrego. Jeszcze została tomografia albo rezonans, ale czy te badania powiedzą nam coś więcej niż Rtg? I chyba nie dowiemy się dokładnie co to za paskudztwo tam siedzi!? Nie jestem pewna, czy narażać jego zdrowie psychiczne podróżami do Warszawy? Czy warto? Sama nie wiem, czy narazie czekać i nic nie robić? Z drugiej strony, może okazałoby się, że to nic poważnego, a tak będę żyć z tą najgorszą świadomością... Wiem też, że czym dłużej się czeka tym gorzej... Jestem rozbita od środka i nie wiem co robić... Chciałabym DLA NIEGO jak najlepiej!
Jakie jest najlepsze rozwiązanie w naszym wypadku? Może rzeczywiście narazie dać małemu spokój...
Tak bardzo pragnęłabym mu pomóc, ale jednocześnie nie chciałabym zaszkodzić! :(

...wypływów z nozdrzy...

Czyli? Jak już wcześniej pisałam to on od samego początku, od kocięcia (czyli od ponad 5 lat), od czasu do czasu, z prawej dziurki wydmuchuje takie gęste, zielone "gluty" (prawdopodobnie powodem jest krzywa przegroda nosowa oraz jedna zatoka (prawa) jest niepowietrzna - tak stwierdził dr. Marciński). Więc to chyba nie ma żadnego związku z obecną sytuacją?

Zalatany, mógłbyś mi jeszcze odpowiedzieć na to (pozwól, że siebie zacytuję :wink:):

Zalatany, proszę, gdybyś mógł poinformować mnie, jakie jeszcze choroby (oprócz nowotworu) mogą wystąpić przy takich objawach i wynikach badań??? Dotychczas znalazłam coś m.in. o Sarkoidozie...

Skąd u takiego młodego kotka mogło wziąć się to paskudztwo? Cały czas się nad tym zastanawiam i nie mogę przeboleć, że wcześniej wet nie zaproponował Rtg płuc (tylko nosa) - ciekawa jestem, jak to wszystko u niego wtedy wyglądało (kilka lat temu)... Czy jest możliwe, że on to miał od małego, że to może jakaś wada wrodzona (tak jak w przypadku noska) i poprostu płuca ma tak zbudowane? Sama już nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Gucio jest jeszcze przecież młodym kotkiem i tak strasznie kochanym, całe życie przed nim...

oraz:
A co myślicie o ziołach typu "Vilcacora"? Właśnie mam zamiar zamówić.
Wczoraj kupiłam herbatkę antynowotworową i zaczęłam mu też podawać sproszkowaną Spirulinę (wyciąg z Alg morskich - bardzo zdrowych, ja biorę, więc przy okazji postanowiłam kiciusiowi też dawać). Co o tym sądzicie, czy to wszystko nie zaszkodzi maluszkowi?

W sumie, za bardzo nie wierzę w te cuda, ale jeśli nie ma przeciwskazań to chyba warto spróbować?

I Zalatany, jak według Ciebie wygląda reszta morfologii? Widzę, że chyba bardziej niż ostatnio podwyższony jest Hematokryt. Trochę wzwyż poszły też Leukocyty (ostatnio były zaniżone ) oraz Limfocyty...
Z innymi parametrami mam problem np. z takim POLY, żeby odczytać.
Nie wiem, tym razem zrobiono morfologię z rozmazem, może dlatego, takie dziwne są te wyniki...

Jeszcze raz dzięki za odpowiedź i przepraszam, że tak zawracam głowę :wink:

Kate23

 
Posty: 838
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lut 20, 2005 7:17

Wydaje mi się wątpliwe, by poprzez bronchoskopie udało się pobrać fragmenty tych konkretnie zmienionych tkanek do badania. Nie namawiam Cię do tomografii, ale jeżeli masz już wozić kota i poddawać go znieczuleniu to chyba ona powie więcje, przynajmniej jeżeli chodzi o dokładną lokalizację zmian. Charakteru zmian możemy się jedynie domyślać, określić to dokładnie moze jedynie badanie histopatologiczne.
Moim zdaniem powinnaś raczej zająć się jego nosem, nie doszukuj się nie wiadomo czego - skoro płuca nie przeszkadzają to dajmy im na razie święty spokój.
Wypływ jednostronny z nozdrzy świadczy o procesie toczącym się w jamie nosowej. Wypływ z płuc wydostawałby sie z obu nozdrzy, ponadto powodowałby kaszel i duszność. Trzeba zaleczyć ten nos - zazwyczaj robimy trepanację czaszki i usuwamy zmecerowany fragment przekrzywionej przegrody. Skutki są najczęściej spektakularne.
Teoretycznie nie możemy wykluczyć wady wrodzonej, ale jest to mało możliwe. Nie znamy dynamiki powstawania zmian, ale najbardziej prawdopodobny jest nowotwór lub zmiana grzybicza. Nie ma w sumie wyjścia - tak czy inaczej trzeba to obserwować, robić raz na 2-3 miesiące kontrolne RTG i badać, jak się to zmienia.
Terapia wspomagająca - nie daj się wciągnąć w magiczne herbatki i wahadełka. Kupowaniu kotu preparatów immunostymulujących jest bardzo dobrym wyborem. Echinacea, baypamun, lydium, scanomune i inne są jak najbardziej wskazane.
Podwyższenie hematokrytu i innych wartości czerwonokrwinkowych jest, moim zdaniem, wynikiem odwodnienia. CO do białych krwinek - to znów wydruk z maszyny a nie przepisane wyniki, nie mam pojęcia co oznaczają te tajemnicze skróty poly s i tak dalej. Przykro mi...
Pozdrawiam
Kot to groźny przeciwnik;)
Obrazek

zalatany

 
Posty: 711
Od: Śro sie 11, 2004 8:16
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lut 20, 2005 20:34

robić raz na 2-3 miesiące kontrolne RTG i badać, jak się to zmienia.

Ja już mam do słuchania od całej rodziny, że sama, takimi częstymi Rtg wywołam mu jakiegoś raka... :(
Słyszałam, że ludzie nie powinni prześwietlać się częściej niż raz na rok, a co dopiero taki mały kotek... :(

Echinacea, baypamun, lydium, scanomune i inne są jak najbardziej wskazane.

Na ostaniej wizycie jak wspomniałam o baypamunie i Echinacea to wet powiedział, żeby nie dawać, że po co, że nie ma takiej potrzeby :? :( Nie wiem, dlaczego? Miesiąc temu nie miał nic przeciwko temu, mówił mi, że jak najbardziej można go wzmocnić Baypamunem itd, a teraz nie mam pojęcia, czemu w ten sposób do tego podszedł :evil:
Jutro wybieram się jeszcze do innego weta, dr. Kiezy, który ponoć zajmuje się onkologią - zapytam się go o te preparaty immunostymulujące, zobaczę co mi powie.

Podwyższenie hematokrytu i innych wartości czerwonokrwinkowych jest, moim zdaniem, wynikiem odwodnienia.

A jaka to może być przyczyna? Można to jakoś sprawdzić?

Trzeba zaleczyć ten nos - zazwyczaj robimy trepanację czaszki i usuwamy zmecerowany fragment przekrzywionej przegrody. Skutki są najczęściej spektakularne.

Na czym dokładnie taka operacja polega? Czy w ten sposób rzeczywiście można pomóc zwierzęciu? Czy w ogóle ma ona sens i czy warto narażać koteczka na takie cierpienia? Czy bez tej operacji, z taką wadą, kotek może sobie spokojnie żyć? Czy czymś mu to zagraża?

Terapia wspomagająca - nie daj się wciągnąć w magiczne herbatki i wahadełka.

A czy metody niekonwencjonalne (te, które podałam) mogą zaszkodzić? To wszystko jest roślinne, naturalne...

Charakteru zmian możemy się jedynie domyślać, określić to dokładnie moze jedynie badanie histopatologiczne.

Mógłbyś wyjaśnić na czym dokładnie to badanie polega?

Myślę, że skontaktuję się też z dr. Jagielskim, ale nie wiem, czy nie widząc zdjęć Rtg będzie mógł mi coś zasugerować, pomóc...

Ech, dzięki za odpowiedź :(
Pozdrawiam

Kate23

 
Posty: 838
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie mar 20, 2005 20:06

Witam wszystkich!
Już dość dawno nie pisałam w tym temacie.

Co do naszych problemów to praktycznie jest bez zmian. Natomiast dzisiaj coś mnie bardzo zaniepokoiło - jakąś godzinkę temu mój Gucio dwukrotnie wymiotował. W wymiocinach zauważyłam źdźbła trawy oraz siana. W ciągu ostatnich 2 dni, Gucio namiętnie obgryzał trawę z kwiatów, która jest bardzo ostra i sztywna. Podjadał też królicze siano. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie kolor tych wymiotów, taki jakby pomarańczowo-różowy... Nie wiem, czy przypadkiem nie była to krew :cry: Już od dość dawna nie wymiotował, co mnie cieszyło, a teraz to... :cry: Co Wy o tym myślicie? Co to mogło być? A jeżeli wymiotował faktycznie z krwią to jaki mógł być tego powód? Może to ta ostra trawa mu podrażniła trochę jelitka? Mam nadzieję, że mu się źdźbło jakieś nie wbiło albo nie pokaleczyło czegoś w środku...? Boże, mam nadzieję, że to nie od tych nieszczęsnych płuc???!!!! :cry: Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
Jeśli chodzi o apetyt to dzisiaj jakoś nie prosi zbytnio o jedzenie, choć miską zainteresowany jest...

Od dwóch dni robię Guciowi na ten nosek inhalacje, żeby choć trochę mu ulżyć, bo bądź co bądź ta wydzielina mu się jednak w noseczku zbiera (Ci, którzy temat śledzą pewnie wiedzą, że stwierdzono u niego krzywą przegrodę nosową)... Robię to tak - do garnka dodaję lyzeczkę kory debu, 2 lyżki septosanu, lyżeczkę huby brzozowej, 2 lyżki soli bohenskiej oraz 1-2 kropli inhalol. Przepis wzięłam z króliczego forum. Ogólnie Gucio dobrze znosi te inhalacje, dobrze się po nich czuje, mruczy i widzę, że jest chyba zadowolony. Gdy jest już po wszystkim, biorę go pod kołderkę, żeby był w ciepełku i nie przeziębił się!
Słuchajcie, mam nadzieję, że takie wymioty to raczej nie są po tych inhalacjach??? Ani przedwczoraj, ani wczoraj nie wymiotował, a dzisiaj jeszcze mu ich nie robiłam, jest dopiero przed, więc...

Mój maluszek, choć lubi się pobawić, to jednak... jednak nie wiem, czy poprostu jestem już za bardzo przewrażliwiona, że mi się wydaje, ale mam wrażenie, że od jakiegoś czasu (właściwie od kiedy zaczęliśmy robić mu te wszystkie badania) jest jakiś taki mało żywotny i ruchliwy, dużo śpi, ma smutną minkę, jakiś taki markotny mi się wydaje... A do tego, jeszcze to czekanie... martwię się o niego strasznie...

Na dodatek dzisiaj się tak bardzo zaniepokoiłam kolorem tych wymiotów... :cry:

Serdecznie pozdrawiam i czekam na szybkie odpowiedzi,
Kasia

Kate23

 
Posty: 838
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie mar 20, 2005 22:25

Wymioty jak najbardziej mogly byc po trawce, moj Lunek tez urzadzil mi dzisiejszej nocy taka akcje po owsie :? Tylko ten kolor... Hmmm... Moja wetka zawsze mi mowila, ze pawiki bywaja naprawde malownicze i niewiele to znaczy, o ile nie jest to zolc ( widac) albo krew wlasnie :( Z tym ze krew pochodzaca z donych odcinkow przewodu pokarmowego ( piszesz o jelitkach) to raczej w kupce by byla, natomiast krew z zoladka jest ciemna, fusowata, scieta- w kazdym razie na pewno nie wyglada zywo i swiezo.
Domyslam sie ze Ci serce do gardla podchodzi przez te pluca ale... czy ja wiem czy to moze byc od tego? Chyba kaslalby, odkrztuszal krew a nie wymiotowal nia akurat na okolicznosc trawki. Moze to nie byla krew, moze faktycznie podraznil ale tylko sciany przelyku?
To takie moje gdybanie w sumie ale nie zamartwiaj sie. Poobserwuj, mam nadzieje ze nic powaznego :ok:
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Nie mar 20, 2005 23:23

Dzięki Nan za odpowiedź i podtrzymanie mnie na duchu :) Troszkę mnie uspokoiłaś. Tak jak piszesz, poprostu będę go obserwować (zresztą już to robię :wink:). Mam nadzieję, że to się nie powtórzy!

Z tą kupką też różnie bywa. Jakiś czas temu przez 3 dni nie mógł się załatwić. Jak dałam mu trochę parafiny to dopiero wtedy przeczyściło go. Jednak dzisiaj znowu nic. A tak często podawana parafina nie jest raczej wskazana. Mam nadzieję, że jeszcze się załatwi. W ogóle to on, niestety, często cierpi na zatwardzenia. Mówiłam o tym wetowi, ale zero reakcji z jego strony...
Daje już mu Bezo-Pet na kłaki, masuję mu brzuszek itd...
Ech... :(

Nan, cały czas śledzę temat Luneczka i z całych sił trzymam za niego kciuki!!! Te nasze kotki kochane muszą być w końcu zdrowe... :ok:

Kate23

 
Posty: 838
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon mar 21, 2005 0:37

Mój kot po zjedzeniu papirusa dwukrotnie miał w wymiocinach slady świeżej krwi - najprawdopodobniej podrażnił sobie przełyk.
Więcej nie dałam mu papirusa, mimo, że rzucał się na niego ze smakiem.

Kocurro

 
Posty: 11393
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Śro kwi 06, 2005 22:32 Re: Zmiany w płucach :( Zaniki głosu..? :((( Proszę o radę!!

Kate23 pisze:Cześć wszystkim!
Postanowiłam zadać to pytanie, bo może ktoś będzie coś wiedział na temat tej bakterii (Escherichia coli).
Kiedyś już wspominałam, że mój kotek od maleńkości ma problemy z zatokami (przynajmniej tak do tej pory myśleliśmy). W końcu zrobiliśmy wymaz z nosa i wczoraj otrzymałam pierwsze wyniki bakteriologii: "w posiewach z nadesłanego materiału stwierdzono obfity wzrost kolonii enteropatogennych Escherichia coli". Bardzo się niepokoję, ponieważ czytałam, że to paskudna bakteria :(
W związku z tym mam prośbę - proszę, jeśli ktoś ma jakiekolwiek informacje, materiały itd. na temat Escherichia coli to niech się nimi ze mną podzieli. Jakie są szanse na całkowite wyleczenie i jak ono przebiega?
Prosiłabym również o informacje, czy inne zwierzęta (królik, pies) mogą zarazić się tą bakterią :?: Jest to bardzo ważna informacja, ponieważ króliczek lubi od czasu do czasu wskoczyć kotu do kuwetki (nie zawsze udaje mi się ją upilnować, żeby tego nie robiła), kotek natomiast bardzo ciągnie do królisi, pies z kotkiem piją z jednej miski, często leżą obok siebie itp. - jednym słowem nie da się trzymać wszystkich zwierzaków oddzielnie.

Mykologia też wypadła dodatnio i jeszcze robią dalsze badania, a wyniki będą dzisiaj lub poniedziałek.
Tak się martwię o mojego Guciaczka i jak sobie przypomnę słowa wetów to...... Obrazek Byłam u kilku weterynarzy i ŻADEN z nich nie zlecił wcześniej wymazu (gdy zasugerowałam takie badanie to jeden ponoć wiedział na co kot cierpi i według niego niepotrzebny był wymaz - tylko, że jakoś nie umiał mu tego wyleczyć, drugi wet to samo - jego sugestia to m.in.: "niech pani włoży mu do kieszonki chusteczkę", a jeszcze inny powiedział, że kotu nic nie dolega i co ja chcę od tego zwierzaka itd...), a byłam m.in. na Stryjskiej w Gdyni, tak polecanej klinice (chodzę tam zresztą od lat). Nigdy nie zapomnę historii z moją małą Kruszynką - ś.p. Pusiaczkiem - króliczkiem :cry: a teraz jeszcze i to...
...mój kotek 5 lat się z tym męczy! 5 lat! Od samego początku wręcz prosiłam o ten wymaz, no ale weterynarze wiedzą przecież wszystko najlepiej...
No normalnie wkurzyłam się wczoraj !

Mam nadzieję, że ktoś będzie znał odpowiedzi na moje pytania! Będę bardzo wdzięczna za wszelkie informacje!

Dokładniejsze info o moim kotku znajdziecie tu: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=14254&highlight=
Sorry, że tak długo się nie odzywałam :wink:

Pozdrawiam,
Kasia

Kate23

 
Posty: 838
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro kwi 06, 2005 23:05

Witam!
Nie wiem, ale chyba znowu mamy problem :(
Od jakiegoś czasu, Guciowi zanika głos :( Wczoraj i dzisiaj to już w ogóle... Niby coś tam słychać, ale widzę, że miauczy (a raczej skrzeczy) z wielką trudnością. Strasznie zaniepokoiłam się tym :cry: Pierwszy raz, zanik głosu, zauważyłam, po ostaniej wizycie u weta (miał robionego drugiego Rtg i pobieraną krew, było to dość dawno - może 2 miesiące temu), ale później, to zjawisko już się nie powtórzyło. Przy pobieraniu krwi bardzo krzyczał, a facetka, która pomagała, dość mocno go trzymała m.in. za szyję... ale dopiero kilka dni temu zauważyłam, że ma taką jakby chrypkę, a od wczoraj wieczorem ciężko jest mu zamiauczeć :cry: Nie chodzi też po domu miaucząć (zwykle były to dość głośne arie). Nie odzywa się, jak daję mu jedzenie... Tak bardzo tęsknię za tym jego głosikiem :( Martwię się. Bawić, bawi się. Z apetytem różnie bywa, jak zawsze :roll:
Martwię się okropnie, że może to przez te nieszczęsne płuca??? :cry: Już teraz cokolwiek tylko się pojawia, na myśl przychodzą mi właśnie te płuca... na tym tle jestem już poprostu przewrażliwiona.
Jakiś czas temu wspomniałam, że robię mu inhalacje. Dla przypomnienia napiszę, że wyglądają one tak: do garnka dodaję lyzeczkę kory debu, 2 lyżki septosanu, lyżeczkę huby brzozowej, 2 lyżki soli bohenskiej oraz 1-4 kropli inhalol. Niestety, dopiero teraz przeczytałam na forum, że w przypadku kotów nie powinno się stosować olejków eterycznych, a Inhalol raczej do takich należy. Boję się, że chcąc zrobić dobrze, zaszkodziłam tylko mojemu maleństwu... :cry:
Od czasu do czasu patrzymy razem sobie przez okienko, ale trwa to bardzo krótko i przeważnie jak jest dość ładna pogoda, więc nie wiem, czy mógł się przeziębić...
Okropnie zmartwił mnie ten objaw :cry: Jak myślicie, co to może być i na jakim tle? Co mi radzicie??? W poniedziałek zamierzam iść z maluszkiem do weta, bo w tym tygodniu pewnie się nie da, ponieważ wszystko nieczynne... Co zasugerować wetowi? Jakie ewentualnie zrobić badania?

Z niecierpliwością czekam na odpowiedzi! Martwię się strasznie... :(
Ostatnio edytowano Czw kwi 07, 2005 1:27 przez Kate23, łącznie edytowano 5 razy

Kate23

 
Posty: 838
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro kwi 06, 2005 23:11

Czy Wy też nie możecie zmieniać postów?

Dobrze byłoby, gdyby moderator usunął mój przedostatni post (ten w całości zacytowany). Zamiast "zmień" wcisnęłam "cytuj"... Przepraszam za kłopot!

Kate23

 
Posty: 838
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw kwi 07, 2005 16:29

Kasiu moge sobie wyobrazic jak sie martwisz.... Majac chorego kotka, z tak powaznymi podejrzeniami...Sama przechodze to codzien z Lunkiem, nawet kiedy kichnie wpadam niemalze w rozpacz- bo moze to....
Jednak wydaje mi sie ze chrypka i zanik glosu naprawde nie maja wiele wspolnego z plucami. Juz raczej z tchawica- kiedy moj Lunek sie krztusil i wetka podejrzewala zwezenie tchawicy pytala o skrzeczenie, wysokie miauki itp. Moze dobrze byloby zrobic rtg z uwzglednieniem tchawicy?

Rownie dobrze moze to byc jednak przeziebienie czy infekcja gornych drog oddechowych, alergia.... Na pewno zapytalabym weta ale- spokojnie.... :)
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Czw kwi 07, 2005 22:59

Dziękuję Ci Nan za odpowiedź!
Dzisiaj jest lepiej. Głosik jest czystrzy, wyraźniejszy. Gucio troszkę miauczał, ale nadal nie tyle co zawsze. Widzę po nim, że chyba łatwiej niż wczoraj jest mu wydobywać głos :) ale nadal się martwię... Oby tylko mu ten objaw nie wrócił, a żeby tylko szło ku lepszemu i już wszystko było OK. Przestraszyłam się, ponieważ czytałam na jakiejś medycznej stronie o nowotworach płuc u ludzi i była tam informacja, że "chrypka występująca w przebiegu raka płuca jest najczęściej oznaką jego nieoperacyjności. Spowodowana jest naciekaniem nerwu krtaniowego wstecznego." :cry: Nie wiedziałam co o tym myśleć :cry: W momencie kiedy to przeczytałam to aż nagle poczułam ukłucie w klatce piersiowej i do teraz ściska mnie w gardle...
Dobrze, że dzisiaj jest lepiej i mam nadzieję, że już mu się to nie powtórzy. Wczoraj do inhalacji użyłam jedynie wody, soli boheńskiej, kory dębu i huby brzozowej. Krople Inhalol i inne olejki eteryczne już na zawsze odejdą w zapomnienie!!! Nie jestem tylko pewna, co z Septosanem? Można go używać w przypadku kotów, czy raczej jest za mocny? Na to gardziołko podaję mu również strzykawką do pyszczka troszkę rumianku, zresztą na brzuszek też - ponieważ Gucio, cały czas ma problem z wykupkaniem się tzn. przez dwa, a nawet trzy dni robi wrażenie jakby mu się w ogóle nie chciało. A jak już się załatwi to ta kupka jest bardzo twarda. Czy to możliwe, że on poprostu wstrzymuje? Czasem już go wsadzam do tej jego toaletki i przeważnie wtedy się załatwi, ale zanim to nastąpi to kilka razy wychodzi i wchodzi do tej kuwety. Staram się mu pomagać jak mogę m.in. poprzez podawanie parafiny, pasty na kłaki itp. Teraz chcę spróbować siemia lnianego (przeczytałam na forum, że jest bardzo pomocne w tych sprawach). W ogóle ja mam wrażenie, że on ma jakąś awersję do swojej kuwetki, nawet wtedy, gdy jest ona dopiero co umyta i żwirek wymieniony na czysty. Dzisiaj o mały włos nie brakowało, a wysiusiałby się do psiej budki (na posłanie). Dopiero jak go zaniosłam do kuwety to załatwił się, pomimo, że bronił się trochę przed wejściem do niej, ale jak już wszedł to niemal na paluszkach. Zawsze jak się załatwia to te tylnie łapki próbuje postawić na brzegu kuwety, byle tylko nie na piaseczku...
Jeść mokre jedzenie też się jakoś tak dziwnie nauczył, że dopiero jak wyjmę mu jedzonko z miseczki to je je. Nie wiem, czy mu tak jest łatwiej czy co... :? Gdy pokarm znajduje się w misce to Gucio tylko zliże sosik bądź galaretkę - nic konkretnego wtedy nie zje. Pies zresztą też ma taki dziwny obyczaj, tyle, że ten bardzo często, szczekaniem domaga się jeszcze karmienia z rączki... :roll:

Trzymajcie kciuki za Guciaczka, oby to nie było nic poważnego i żeby już nie powtórzyło się...

Tak bardzo chciałabym uniknąć weta, ponieważ te wizyty są okropnie stresujące dla mojego kiciusia. Przez kilka dni po nich jest nie w sosie, a ja się potem zamartwiam, czy to tylko jego fochy, czy może coś poważniejszego... Niestety, i tak za ok miesiąc, może dwa czeka nas kolejna wizyta kontrolna (ponowny Rtg itd) :(

Co do tych nieszczęsnych płuc to niedawno kontaktowałam się z dr. Marcińskim z Warszawy w sprawie porównania pierwszego zdjęcia Rtg z drugim i stanowczo powiedział, że zdjęcia są identyczne. Zmiany na tym drugim niczym nie różnią się od tego pierwszego. To w sumie dobry znak, ale nadal boję się okropnie... cały czas niewiadomo co to są za zmiany i na jakim tle one powstały :( Mam tylko nadzieję, że to nie żaden nowotwór (tfu, tfu, odpukać we wszystko). Doktor powiedział również, że takie zmiany może on ma już od maleńkości (niestety nie mamy porównania), może to np. jakieś niedotlenienie płuc czy coś takiego, ale nie można, niestety, wykluczyć tej najgorszej opcji :cry:
Także się boję, żeby z tych zmian nie rozwinęło się "coś" np. po kilku miesiącach, a nawet latach (czytałam o czymś takim jak "stan przednowotworowy" :cry:).

Nan - jeszcze raz dzięki!
Serdecznie pozdrawiam.

Kate23

 
Posty: 838
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt kwi 08, 2005 10:32

Ja mialam pol roku temu podobne przeboje - z kotkiem w wieku kolo 10 tygodni. Kaszlal, wiec posulam do weta. Wet zrobil przeswietlenie i znalazl czarna plame wielkosci polowy pluc w gornej ich czesci... robilismy testy na wszelkie mozliwe choroby, trojwymiarowe RTG, kot byl usypiany, bo tak walczyl... i nic. Wet sugerowal nowotwor, potem jakas wade osierdzia, potem proponowal zapobiegawczo antybiotyk... a kot kaszlal. Nie widzac poprawy postanowilam odstawic antybiotyk, ktory i tak nie pomagal, nie zgodzilam sie na usypianie... no i kot zyje, ma sie swietnie, bawi sie, ma apetyt. Przestal kaszlec - czase tylko pokasluje jak w nocy za bardzo wietrze mieszkanie :)
Nadal nie wiem co tam bylo... moze i jest nadal. W miedzyczasie wet stwierdzil, ze to pewnie taka uroda kota.

Chilli

 
Posty: 3020
Od: Wto mar 08, 2005 15:00
Lokalizacja: Deutschland:)

Post » Pt kwi 08, 2005 11:48

Kciuki trzymam!
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88596
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: LikeWhisper i 106 gości